Piorunujący finisz „Niebieskich”

Ciekawy mecz w Pawłowicach, pomiędzy Pniówkiem i Ruchem, zepsuł mierny arbiter z Gliwic.


Tak naprawdę dla obu drużyn – Pniówka i Ruchu – ten mecz był o przysłowiową pietruszkę. „Niebiescy” już wcześniej zapewnili sobie promocję do II ligi, natomiast dla podopiecznych trenera Grzegorza Łukasika priorytetem są rozgrywki Pucharu Polski na szczeblu Ślaskiego ZPN. W środę drużyna z Pawłowic w półfinale tych rozgrywek zmierzy się na własnym boisku z rezerwami Górnika Zabrze.

Trenerzy obu zespołów potraktowali jednak sobotni pojedynek bardzo prestiżowo i wystawili bardzo silne składy. W zespole Ruchu zabrakło Tomasza Foszmańczyka, a Łukasz Janoszka rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, natomiast trener Pniówka Grzegorz Łukasik desygnował do gry najlepszych zawodników, których miał do dyspozycji.

Mecz mógł się podobać, było w nim dużo jakości i mnóstwo walki, sytuacje zmieniały się jak w kalejdoskopie, dlatego trzymał w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego. Niestety, o Mariuszu Goriwodzie, nie możemy powiedzieć ani jednego dobrego słowa. Arbiter z Gliwic ewidentnie nie panował nad boiskowymi wydarzeniami i mylił się na potęgę. Dlatego po zakończeniu spotkania przedstawiciele obu drużyn (prezesów klubów nie wyłączając) mieli do rozjemcy ogromne pretensje. Kierownik drużyny gości Andrzej Urbańczyk najbardziej cieszył się z tego, że Mariusz Goriwoda nie będzie sędziował jego drużynie w II lidze. Niestety, na taki komfort nie mogą liczyć piłkarze Pniówka.

Nim rozbrzmiał pierwszy gwizdek arbitra, piłkarze Pniówka zrobili szpaler wchodzącym na murawę zawodnikom Ruchu, były kwiaty i… butelka szampana. Na tym jednak uprzejmości się skończyły.

Początkowo lepsze wrażeni sprawiali goście – w 8 minucie bramkarz Pniówka Bartosz Gocyk wygrał pojedynek sam na sam z Michałem Biskupem, a dobitka Jakuba Siwka poszybowała nad bramką gospodarzy. W 16 min. Biskup trafił w poprzeczkę, a dobitka głową Tomasza Wójtowicza była niecelna.

Potem do głosu doszli gospodarze, a najgroźniejszą okazję do zdobycia gola zmarnowali w 28 min., gdy po dośrodkowaniu Przemysława Szkatuły z rzutu wolnego Dawid Hanzel z kilku metrów główkował obok bramki rywali, Na przerwę goście schodzili z jednobramkową zaliczką, po dobrym strzale zza pola karnego Wójtowicza. Ten gol nie miał prawa być uznany, bo wcześniej Tomasz Neugebauer zagrał piłkę ręką. Zauważyłby to nawet Ray Charles, ale arbiter główny i jego asystent mieli dziwne zaburzenia wzroku.

Po przerwie obejrzeliśmy widowisko palce lizać, oczywiście nie pozbawione „wielbłądów” sędziego, który koniecznie chciał się wysunąć na pierwszy plan. Wyrównał strzałem w „okienko” z rzutu wolnego Przemysław Szkatuła, potem bramkarz Ruchu Jakub Bielecki wyciągał piłkę z siatki po główce Wojciecha Caniboła (dośrodkowywał Bartosz Żyła). Goście nie zrezygnowali z odwrócenia losów spotkania i… dopięli swego. Najpierw po strzale Piotra Kwaśniewskiego stoper Pniówka Mateusz Pańkowski niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki, potem Biskup (84 min.) trafił w słupek. Ostatnie słowo należało do „Ecika” Janoszki, który precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego zapewnił „Niebieskim” 18. zwycięstwo z rzędu!

– Chciałbym podziękować drużynie za zdrowie zostawione na boisku – powiedział po meczu trener Ruchu, Łukasz Bereta. – Było dużo walki, wiedzieliśmy, że na Pniówku zawsze są ciężkie mecze. Przegrywaliśmy 1:2, ale kolejny raz graliśmy do końca i wywozimy stąd trzy punkty. Zagraliśmy młodym składem i był on zwycięski. Młodzież dobrze wypadła na tle tak mocnego rywala. Niektórzy z nich nie mają jeszcze tyle pewności siebie, brakuje im minut na boisku. Z każdym meczem na pewno będą jednak lepiej wyglądać.

– Zacznę od gratulacji dla Ruchu, bo awans do II ligi na pewno im się należy – powiedział trener gospodarzy, Grzegorz Łukasik. – Na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę, to były dobre zawody, z obu stron. Dziękuję chłopakom i gratuluję im takiej postawy, bo na boisku pokazali, że piłkarsko nie byliśmy słabsi. Ten mecz mógł się skończyć różnie, bo praktycznie do samej końcówki mieliśmy wszystko w swoich nogach. Moim zdaniem duże znaczenie miało zmęczenie, gramy któryś tydzień co trzy dni i jeszcze dwa takie tygodnie przed nami. Ale to nas nie usprawiedliwia. Jeszce raz powtórzę – fajne zawody, pokazaliśmy, że nasze wysokie, czwarte miejsce w tabeli nie jest przypadkowe.

Pniówek 74 Pawłowice – Ruch Chorzów 2:3 (0:1)

0:1 – Wójtowicz, 45+1 min, 1:1 – Szkatuła, 71 min (wolny), 2:1 – Caniboł, 77 min (głową), 2:2 – Pańkowski, 83 min (samobójcza), 2:3 – Janoszka, 88 min (wolny).

PNIÓWEK: Gocyk – Glenc, Ciuberek (46. Mazurkiewicz), Pańkowski, Szkatuła – Wiciński (76. Żyła), Musioł, Spratek (46. Szatkowski), Weis (55. Caniboł) – Hanzel (55. Morcinek), F. Łukasik. Trener Grzegorz ŁUKASIK.

RUCH: Bielecki – Będzieszak (38. Kwaśniewski), Kasolik, Kulejewski, Kowalski – Wójtowicz, Neugebauer, Wyroba, Rudek (60. Mokrzycki) – Biskup, Siwek (60. Janoszka). Trener Łukasz BERETA.

Sędziował Mariusz Goriwoda (Gliwice). Widzów 220. Żółte kartki: Weis, Glenc, G. Łukasik (trener), Hanzel, Kłus (asystent trenera), Szkatuła, Caniboł – Kasolik, Janoszka.


Na zdjęciu: Łukasz Janoszka kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego zapewnił Ruchowi kolejny komplet punktów.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus