Piotr Jacek, trener MKS-u Kluczbork lubi wyzwania

Rozmowa z Piotrem Jackiem, trenerem MKS-u Kluczbork.


Lubi pan wkładać ręce do ogniska? Decydując się na pracę w Kluczborku musiał pan zdawać sobie sprawę z tego, że nie będzie pracował w komfortowych warunkach, bo drużyna walczy o utrzymanie w III lidze.

Piotr JACEK: – To prawda, lubię wyzwania. Każdy z nas, trenerów, wolałby grać z zespołem o awans o szczebel wyżej, ale walka o utrzymanie jest również wyzwaniem. Podejmując się pracy w Kluczborku traktowałem i traktuję ją w kategorii wyzwania. Cieszę się, że udało nam się wygrzebać nad „kreskę”, ze strefy, którą nazywam grillowaną.

Jakich argumentów użyli szefowie klubu, że udało im się pana przekonać do podjęcia tego wyzwania?

Piotr JACEK: – Kluczowym był chyba argument, że drużyna z Kluczborka przez 10 lat występowała na szczeblu centralnym – cztery w I lidze, sześć w drugiej. Działacze mają zatem duże doświadczenie i oczekują, że gra w III lidze to sytuacja tymczasowa. Chcą niedługo walczyć o to, by „większa” piłka za sprawą naszego klubu wróciła do miasta. Są tu warunki do realizacji tego ambitnego celu – świetna baza, ciekawy klimat wokół piłki, w ogóle fajne miasto.

Po pierwszym treningu z drużyną był pan zbudowany, czy rozczarowany umiejętnościami prezentowanymi przez piłkarzy?

Piotr JACEK: – Byłem naprawdę zbudowany postawą zawodników. Wiadomo, że jak do drużyny przychodzi nowy trener, każdy z piłkarzy wznosi się na wyżyny swoich umiejętności i możliwości. Mam bardzo młody skład, ale interesujący, drzemie w nim duży potencjał. Mają dużo jakości i tym faktem byłem szczerze zdumiony.

Prowadził pan MKS Kluczbork w sześciu meczach ligowych, z których aż pięć przegraliście. Dlaczego wyniki były takie słabe? Zdecydowanie odstawaliście od rywali?

Piotr JACEK: – Bynajmniej. Nasze mecze nie były złe, poza spotkaniem wyjazdowym z Wartą Gorzów Wielkopolski. Przegraliśmy tam 0:5, bo po prostu nie dojechaliśmy na ten mecz. W pozostałych naprawdę niewiele zabrakło, byśmy zdobyli punkty. Na początek trafiliśmy na Polonię Bytom, która chce awansować do II ligi. Byliśmy bliscy remisu w pojedynku z liderem, czyli LKS-em Goczałkowice. Bramkę straciliśmy w końcówce spotkania, w dodatku z rzutu karnego. W Wodzisławiu już po pół godzinie powinniśmy prowadzić 2:0, ale nie wykorzystaliśmy dogodnych sytuacji. Odra zwycięską bramkę zdobyła w końcówce spotkania.

Klęska z Wartą nie zmąciła pańskiego optymizmu?

Piotr JACEK: – Czasami zdarzają się takie mecze. To był nasz najsłabszy występ za mojej kadencji, natomiast przeciwnikowi wychodziło wszystko. Łącznie z pierwszą bramką Pawła Krauza, którą zdobył swoją słabszą nogą.

Był u pana jakiś moment zwątpienia, gdy pomyślał pan „po co mi to było”? Po piłkarzach kolejne porażki „spływały”?

Piotr JACEK: – Piłkarze rzeczywiście mieli momenty zwątpienia, przekonałem się o tym przeprowadzając z nimi indywidualne rozmowy. Niektórzy uważali, że prześladuje nas wyjątkowy pech. Ja natomiast jestem ostatnim facetem, którego mogłoby dopaść zwątpienie. Nigdy się nie załamuję, zawsze wierzę, że się uda, bo wierzę w sens swojej pracy. Teraz szukałem tylko punktu zaczepienia, który pozwoliłby nam odbić się od dna.

Ostatni, zwycięski mecz z Cariną Gubin, wlał w pańskie serce nadzieję na lepsze jutro? Zawodnicy uwierzyli w sens tego, co robią podczas treningów?

Piotr JACEK: – Tak, zdecydowanie tak. De facto to była pierwsza kolejka rundy wiosennej, a ja chciałem udać się na Święta jako zwycięzca. Do serc i głów chłopaków ta wygrana wlała wiarę, że jeszcze nic straconego.

Na jakie pozycje będzie pan poszukiwał zawodników w zimowym okienku transferowym? Domyślam się, że ze względu na poważną kontuzję Michała Mocarskiego w tej grupie będzie również bramkarz?

Piotr JACEK: – Michał doznał urazu w tygodniu, który był wolny. Szukamy zawodników do każdej formacji, by zaostrzyć rywalizację i podnieść poziom gry zespołu. Rozglądamy się za piłkarzami doświadczonym, bo w naszej kadrze jest bardzo dużo młodzieży. Po prostu szukamy kręgosłupa drużyny.

Zimą zakontraktowaliście siedem meczów kontrolnych, rywalami są drużyny z III i IV ligi. Zastanawia mnie, dlaczego nie gracie z żadnym zespołem drugoligowym? Na tle silniejszego sparingpartnera łatwiej wyłapać mankamenty i niedostatki w grze drużyny.

Piotr JACEK: – To prawda, ale lista sparingpartnerów była już gotowa, gdy przyszedłem do klubu. Dołożyłem tylko dwa sparingi, z RKS-em Radomsko i Lechią Tomaszów Mazowiecki, bo znam się dobrze z trenerami tych zespołów. Też chciałbym zagrać sparing z wyżej notowanym zespołem, ale widocznie tak miało być, że gramy z drużynami z podobnego pułapu.


Na zdjęciu: Trener MKS-u Kluczbork Piotr Jacek nie ukrywa, że zimą musi wzmocnić swój zespół doświadczonymi zawodnikami.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Pięciu „odstrzelonych”

W rundzie wiosennej w zespole z Kluczborka nie zobaczymy już na pewno pięciu piłkarzy. Z MKS-u odchodzą: napastnicy Beniamin Glinka (23 lata) i Denis Smolarek (21 lat), pomocnicy Jakub Misiak (22 lata) i Jakub Szaniec (21 lat) oraz obrońca Mateusz Szalek (19 lat).