Piotr Jaroszek: Droga do góry wciąż otwarta

 

Ostatni mecz z ROW-em 1964 Rybnik rozpoczęliście bardzo niemrawo. Czym był spowodowany ten letarg?
Piotr JAROSZEK: – Naprawdę nie wiem. Wiedzieliśmy, że na początku ROW na nas ruszy, że będzie grał agresywnie i dynamicznie. Przez pierwsze 10 minut byliśmy zagubieni, najważniejsze jednak, że dobrze zareagowaliśmy. Tzn. szybko obudziliśmy się. Chłopcy nie załamali się błyskawiczną utratą gola i wyszarpaliśmy trzy punkty.

Na drugą połowę nie wyszedł bramkarz Krzysztof Żerdka. Jego kontuzja jest poważna?
Piotr JAROSZEK: – Na szczęście było to tylko stłuczenie, chociaż bardzo mocne. Noga bolała go i nie chcieliśmy ryzykować. Na szczęście mamy dwóch równorzędnych bramkarzy, dlatego zdecydowałem się na zmianę w przerwie. Żerdka powinien być do naszej dyspozycji w ostatnim meczu rundy jesiennej z Polonią Bytom.

Jak pan już wcześniej wspomniał, do zakończenia rundy jesiennej pozostała jeszcze jedna kolejka, ale czy mógłby pan pokusić się o krótkie podsumowanie dotychczasowych dokonań zespołu? Jest pan zadowolony ze zdobyczy punktowej?
Piotr JAROSZEK: – Do tej pory zdobyliśmy 26 punktów w 16 meczach, więc nie jest najgorzej. Tym bardziej, że nasza grupa jest – co ciągle powtarzam – tak wyrównana i trudna. Szczerze jednak mówiąc trudno mi powiedzieć, czy jesteśmy zadowoleni, bo apetyty na pewno są większe. Analizując każdy mecz uważam, że mogliśmy mieć 4-6 punktów więcej, bo w niektórych meczach zagraliśmy słabo i punkty po prostu oddaliśmy przeciwnikowi. Ale tak chyba mogłaby powiedzieć każda drużyna, bo przy bardziej sprzyjających okolicznościach każdy zespół mógł mieć więcej punktów. Na pewno liczyliśmy na trochę więcej punktów, ale nie popadajmy w skrajne emocje, bo nie jest źle, droga w górę tabeli cały czas jest otwarta. Jeżeli wygramy najbliższy mecz z Polonią, to dalej zostaniemy w grze o awans na wiosnę.

Których straconych punktów najbardziej panu żal?
Piotr JAROSZEK: – Na pewno oba mecze we Wrocławiu, które przegraliśmy 1:2 zarówno z rezerwami Sląska, jak i ze Ślęzą. Z rezerwami Śląska przespaliśmy pierwszych dziesięć minut, tracąc dwa gole. Później była nasza całkowita dominacja, ale zdołaliśmy strzelić tylko jedną bramkę. Ze Ślęzą mecz był na remis, w 96 minucie mieliśmy piłkę meczową na 2:2, lecz nie wykorzystaliśmy tej okazji. To są właśnie dwa mecze, których mi najbardziej żal. Natomiast dwa inne spotkania oddaliśmy praktycznie bez gry, mam na myśli pojedynki w Tarnowskich Górach i w Brzegu. Drużyna prezentowała się bardzo słabo, praktycznie nie podjęliśmy walki.