Piotr Jawny: Na granicy patologii

Rozmowa z Piotrem Jawnym, trenerem Podbeskidzia.


Podbeskidzie przegrało 2:4 z Puszczą Niepołomice. Jak pan skomentuje to spotkanie?

Piotr JAWNY: – Ciężko mówić o spotkaniu, w którym traci się tak szybko bramki i w taki sposób. Staramy się jednak narzucić własną kulturę gry i cały czas będziemy to robić. W spotkaniu z Puszczą to się nam do końca nie udało, choć było wiele bardzo dobrych fragmentów. Mecz jednak przegraliśmy – ze względu na głupie, przypadkowe bramki, które traciliśmy; jak również na stan boiska na poziomie klasy A. W związku z taką nawierzchnią pewne aspekty są ciężkie do realizacji. Niemniej jednak z obranej przez nas drogi nie zejdziemy. Staramy się wprowadzać dużą kulturę gry w nasze poczynania.

Po nieco ponad 20 minutach Puszcza miała na swoim koncie trzy strzelone bramki. A pański zespół żadnej…

Piotr JAWNY: – Wydaje mi się, że chodzi o mentalność poszczególnych zawodników. Czasami jest tak, że przeciwnik przez pierwsze 15-20 minut stosuje proste środki. Myślę, że na początku to spotkanie bardziej przypominało rugby niż piłkę nożną. Moi zawodnicy za bardzo się w tym nie odnajdywali. Trzeba być jednak na takie chwile gotowym. Nie można się nastawiać na to, że cały mecz będziemy grać ładnie w piłeczkę. Są momenty, w których trzeba zagrać trochę prościej i wyjaśniać szybciej sytuacje. Zawodnicy muszą być co do tego przekonani. W zespole mamy sporo młodych zawodników; takich, którzy dopiero wchodzą do poważnej piłki. I zderzają się po raz pierwszy z takim mocnym, fizycznym futbolem. Z drugiej jednak strony jest to dla nich dobre doświadczenie. Szczególnie mam na myśli takich piłkarzy, jak Titas Milaszius, czy Emre Celtik. Tacy piłkarze coraz lepiej rozumieją, że oprócz umiejętności piłkarskich należy dodać walkę fizyczną. Dopiero wtedy ta ich jakość może triumfować.

Reszta spotkania była już w wykonaniu Podbeskidzia zupełnie inna. Potrafiliście zdominować rywala, choć w efekcie nic to wam nie dało.

Piotr JAWNY: – Z poziomu 0:3 doprowadziliśmy, po składnych akcjach, do rezultatu 2:3. Szkoda, że nie udało nam się doprowadzić przynajmniej do remisu. Jesteśmy rozczarowani wynikiem. Ale jest to też spowodowane tym, że niewielu mamy w drużynie klasycznych obrońców. Na dodatek przed meczem z Puszczą wypadł nam Mateusz Wypych. Ale powtarzam po raz kolejny. Wierzę w ten zespół.

Jakimś pocieszeniem może być to, że dwa zdobyte przez was gole padły po sprawnie przeprowadzony i przemyślanych atakach?

Piotr JAWNY: – Te bramki, które udało nam się zdobyć, a także kilka innych stworzonych sytuacji, to były ładniejsze akcje, aniżeli jakieś wrzutki na bałagan. Jesteśmy zmartwieni, ale cały czas wiemy, że mamy zespół, który się buduje. W ostatnim meczu natrafił na takie, a nie inne warunki. Po spadku do pierwszej ligi została wymieniona cała drużyna. Poszczególne elementy są dodawane. Na pewno ciężko się takiemu zespołowi gra w takich warunkach, jakie panowały na boisku w Niepołomicach. Nie jest to jednak dla nas żadne usprawiedliwienie. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie pokazać klasę i jakość w kolejnych meczach.

Po meczu do grupy kibiców Podbeskidzia podeszło tylko trzech zawodników. Nie było wśród nich kapitana, czyli Kamila Bilińskiego. Wywiązała się wymiana zdań. Jak pan to skomentuje?

Piotr JAWNY: – Nie chcę mówić za wszystkich kibiców. Czasami jest jakaś niewielka grupka, która ma wpływ na resztę. Wiadomo, że czasami chamskie zachowania biorą górę nad kulturalnym dopingiem. Okrzyki nie wiem ilu, ale być może kilku kibiców, to była katastrofa. Podkreślam, że nie kieruję tych słów do wszystkich naszych fanów, ale były to zachowania na granicy patologii.


Na zdjęciu: Trener Podbeskidzia nie mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Jak i z zachowania niektórych kibiców, którzy „wspierali” zespół w Niepołomicach.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus