Piotr Jawny. Trzecia liga to ciekawe wyzwanie

Poprzedni sezon w IV lidze był dla pańskiej drużyny przysłowiową bułką z masłem? Przewaga aż 15 punktów nad drugim w tabeli Górnikiem Wałbrzych świadczy o zdecydowanej dominacji…
Piotr JAWNY: – Tak się wydaje, patrząc na końcową tabelę, ale „po drodze” wcale łatwo nie było. Mieliśmy swoje problemy kadrowe, bo aż dziesięciu zawodników poszło na wypożyczenia do klubów pierwszej, drugiej i trzeciej ligi. Dodatkowo chłopcy z rocznika 2000 mogli jeszcze grać w Centralnej Lidze Juniorów, więc kadra zawodników którą dysponowałem, nie była optymalna. Przegraliśmy między innymi 1:2 na wyjeździe z Górnikiem Wałbrzych. Na początku rozgrywek największe kłopoty mieliśmy z przodu, bo kontuzje zmogły Michała Bartkowiaka i Daniela Łuczaka, na szczęście defensywa grała bardzo solidnie, bo tworzyli ją zawodnicy 21-22-letni, czyli… doświadczeni. Liczy się jednak efekt końcowy, a ten był znakomity. Zdobyliśmy w 30 meczach 84 punkty, strzeliliśmy 122 bramki, tracąc tylko 18.

Piotr Jawny

Korzystał pan wyłącznie ze „swoich” zawodników, czy korzystał również ze „spadochroniarzy” z pierwszej drużyny?
Piotr JAWNY: – Nie było zbyt dużo takich zawodników, bo pierwszy zespół przetrzebiły trochę kontuzje, a poza tym trenerzy do ostatniej chwili angażowali 20 piłkarzy, bo tylu było im potrzebnych, by przeprowadzić grę taktyczną lub rozruch.

Po awansie do III ligi rotacja w kadrze była bardzo duża, niewielka, taka sobie?
Piotr JAWNY: – Można powiedzieć, że stosunkowo duża, ale wpłynęło na to kilka czynników. Po pierwsze różnica między czwartą i trzecią ligą jest bardzo duża, moim zdaniem większa niż między trzecią i drugą. Nie ma więc miejsca na sentymenty, słabsi piłkarze musieli po prostu odejść. Po drugie – wielu zawodników do końca zwlekało z podjęciem ostatecznej decyzji, liczyli na to, że znajdą się w kadrze pierwszego zespołu Śląska. Liczyli na to choćby Mateusz Młynarczyk, czy Łukasz Skrzypek, którzy chyba powrócą w swoje rodzinne strony, czyli do Gdyni i Krakowa. Teraz nie będzie zbyt dużo wypożyczeń, bo sezon jest długi i – nie ma co ukrywać – wymagający.

Jaki cel przyświeca pańskiej drużynie w nadchodzącym sezonie? Macie przygotować zawodników do gry w pierwszym zespole Śląska, a przy okazji wygrać klasyfikację Pro Junior System?
Piotr JAWNY: – Oczywiście wygrywanie rozgrywek juniorów, czy młodzieżowych, jest bardzo fajne, można sobie w widocznym miejscu postawić puchar. Mnie i mojemu najbliższemu współpracownikowi, Marcinowi Dymkowskiemu, najbardziej zależy jednak na czym innym. Obaj będziemy bardzo się cieszyli, jeżeli za rok lub dwa nasi wychowankowie będą biegali po boiskach ekstraklasy.

Pójście tropem Lecha Poznań i awans do 2. ligi nie wchodzi w rachubę?
Piotr JAWNY: – Żaden z naszych przełożonych nam tego nie zabronił, ale to nie jest cel sam w sobie. Oczywiście będziemy robili wszystko, by wygrać każdy mecz, ale jesteśmy realistami. Nasza akademia jeszcze nie jest na tyle silna, by zdystansować inne, czołowe zespoły trzeciej ligi. Naszym zadaniem będzie spokojne utrzymanie w tym gronie, to dla naszych młodych zawodników ciekawe wyzwanie. Jestem spokojny o aspekty stricte piłkarskie, może im natomiast zabraknąć doświadczenia, boiskowego cwaniactwa, odporności psychicznej. W IV lidze nie było z tym problemów, bo wygrywaliśmy, teraz o komplet punktów będzie o wiele trudniej.

Piotr Jacek: Walczymy o awans!

W pańskim zespole jest 22-letni napastnik Mathieu Scalet, który w sparingach regularnie strzela bramki. Ma papiery na grę w lepszym zespole? Latem był na testach w GKS-ie Tychy, lecz nie otrzymał angażu.
Piotr JAWNY: – Rok temu dano mu do zrozumienia, że nie trafi do pierwszego zespołu, więc jeździł regularnie na testy. Potem złapał kontuzję, zagrał u mnie 10-12 spotkań, nie więcej. Latem rzeczywiście był na sprawdzianie w Tychach, ale Rysiek Tarasiewicz stwierdził, że wziąłby go do ekstraklasy, natomiast do I ligi potrzebuje napastnika o innej charakterystyce. Mathieu to piłkarz o dużym potencjale motorycznym, szybki, wytrzymały, wybiegany. Potrzeba mu jednak większej jakości, poza tym jest bardzo delikatny, co w niższych ligach może być problemem. Ale moim zdaniem wato w niego zainwestować, bo to chłopak z dobrym wyskokiem i świetnym strzałem głową, swobodnie operuje obiema nogami. Runda jesienna będzie dla niego szansą, by zrobić duży krok do przodu.

Odnosi pan sukcesy z zespołami młodzieżowymi, nim przejął pan ponownie rezerwy Śląska, między innymi awansował z zespołem U-17 do Centralnej Ligi Juniorów oraz zdobył mistrzostwo zachodniej grupy Centralnej Ligi Juniorów U-19. Nie ciągnie pana do pracy z seniorami?
Piotr JAWNY: – Oczywiście, że ciągnie, ale „wsiąkłem” w naszą akademię. Ona powstała w 2012 roku, a w tym czasie przeżyłem czterech prezesów klubu, czterech dyrektorów sportowych, czterech dyrektorów akademii. Wierzę, że po przyjściu Krzysztofa Paluszka na stanowisko dyrektora ds. rozwoju sportowego, odpowiedzialnego za koordynację prac pierwszego zespołu oraz akademii, dojdzie do stabilizacji. Ja do tej pory pracowałem z sześcioma różnymi zespołami, chociaż nie robię z tego problemu, bo mam w sobie dużo pokory. Pracę w akademii zaczynałem od drużyny 10-latków i sprawiało mi to dużą frajdę.

 

Na zdjęciu: Trener rezerw Śląska Piotr Jawny (na małym zdjęciu) zapewnia, że Mathieu Scalet to napastnik o dużym potencjale.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ