Piotr Nowakowski: Chciałbym „pogratulować” pomysłodawcy takiego kształtu mistrzostw

Dla pana to drugi brąz mistrzostw Europy. Obecny krążek smakuje tak samo jak ten z 2011 roku?
Piotr NOWAKOWSKI: Pamiętam też złoto z 2009 roku i teraz poczułem się bardzo staro. Osiem lat temu wyglądało to trochę inaczej. Wówczas porażka w półfinale nie była tak bolesna, bo nie byliśmy kandydatami do złota. Tamten brąz był wielką radością. Wówczas zaczynała się praktycznie moja przygoda ze zdobywaniem medali w reprezentacji. Tamten krążek więc na pewno był dla mnie dużo cenniejszy i z niego się bardzo cieszyłem.  Z tego też się cieszę, ale trochę mniej. Jest bowiem niedosyt, bo pojechaliśmy na mistrzostwa, żeby zdobyć złoto. Ale możemy uznać, że ten brąz jest dla nas takim… małym złotem. Chcieliśmy zagrać w Paryżu z Francją i zagraliśmy, ale szkoda, że to był finał B.

Medal to jednak medal. Skąd więc brak radości?
Piotr NOWAKOWSKI: To chyba pokazuje, na jakim poziomie mentalnym teraz jesteśmy. Mamy charakter zwycięzcy i interesowało nas wyłącznie złoto, a brąz jest tylko pocieszeniem. Wewnątrz się cieszymy, na zewnątrz nie widać może tej eksplozji radości, jednak za parę tygodni pewnie zrozumiemy, że zdobyliśmy brązowy medal ME i mamy kolejny krążek do kolekcji. Wszystko przyjdzie z czasem, cierpliwości.

Czego zabrakło, że nie było was w wielkim finale?
Piotr NOWAKOWSKI: Może samo nasze podejście do meczu ze Słowenią było niewłaściwe? Może czuliśmy się zbyt pewnie i dostaliśmy prztyczka w nos. Na pewno nie przysłużyła nam się podróż z Holandii do Lublany. Gospodarze cały czas byli jednak na miejscu. Ważne, że potrafiliśmy się po tej porażce, która nas bardzo zabolała, podnieść się i wywalczyć brąz.

Jak panu podoba się nowa formuła turnieju, powiększenie go do 24 drużyn i organizowanie w czterech krajach? Wy zagraliście w trzech z nich i w pięciu różnych halach…
Piotr NOWAKOWSKI: Chciałbym „serdecznie” pogratulować pomysłodawcy takiego turnieju. Z tego, co słyszałem, to za dwa lata też będzie dość ciekawie. Co do udziału 24 drużyn, to nie wiem, czy takie mecze, w których wygrywamy sety do 10 czy 12 – nie obrażając nikogo – mają jakikolwiek sens. Rozumiem, że te drużyny też chcą się pokazać, ale powinny mieć miejsce bardziej rozbudowane eliminacje i tylko najlepsi w nich powinni brać udział w turnieju finałowym. Dla mnie to było naprawdę dziwne. Było dużo niepotrzebnego grania, mecze grupowe potraktowaliśmy jak sparingi. Ale jeszcze te częste podróże i problem logistyczny nie z winy organizatora. Na pewno to nam nie pomogło.

Pan wraz z Dawidem Konarskim zrezygnowaliście z wyjazdu do Japonii na Puchar Świata. Dlaczego?
Piotr NOWAKOWSKI: Gdy trener Heynen dał nam wybór, od razu powiedziałem, że wolę nie jechać. Nie jestem już najmłodszy. Przedkładam po prostu dobro mojej rodziny ponad – oczywiście zaszczytne – obowiązki kadrowe. Fizycznie też nie dałbym już rady zagrać 11 meczów w 15 dni.  Mam nadzieję, że nikt mi tego nie będzie miał za złe. Oczywiście będę mocno trzymał kciuki za chłopaków.

Zobacz jeszcze: Bartosz Kurek wraca do reprezentacji



ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ