Piotr Parzyszek: Każdy chce grać, to przecież nasz zawód

 

Przez weekend mieliście wolne, ale w tym tygodniu funkcjonujecie już na nowych zasadach. Proszę opowiedzieć, jak wyglądała wizyta w klubie?
Piotr PARZYSZEK: – Po piątkowym treningu dowiedzieliśmy się najpierw, że ekstraklasa zawiesza rozgrywki i że na razie mamy kilka dni wolnego. W tym tygodniu faktycznie stawiliśmy się na Okrzei, ale tylko, żeby pobrać gps-y i rozpiski treningów. Pojawialiśmy się w klubie w małych grupkach, z zachowaniem odpowiednich zasad bezpieczeństwa.

W środę byliśmy też ważeni i każdy z nas przyjeżdżał do klubu sam, w kilkuminutowych odstępach, nikt nie podawał sobie ręki. Najbliższe dni to realizowanie rozpiski w domu, a co będzie potem? Na razie nie mam pojęcia i pewnie nie tylko ja.

Myślę, że wielu kibiców zastanawia się, jak wyglądają takie domowe ćwiczenia i co jest w rozpisce?
Piotr PARZYSZEK: – Są biegi i to oczywiście wykonujemy wokół domu, albo w parku czy w lesie. Oprócz tego mamy zestawy ćwiczeń. Nie trzeba posiadać jakiegoś sprzętu. Wykorzystuje się masę swojego ciała. Są to ćwiczenia siłowe, dużo jest interwałów, powtórzeń i serii ruchów.

Da się długo podtrzymywać kondycję w takich warunkach? Podczas zimowej czy letniej przerwy też za długo nie ćwiczycie indywidualnie.
Piotr PARZYSZEK: – Nie mam pojęcia, jak długo będziemy funkcjonowali w taki sposób. Gdybym mógł to chętnie już dziś spakowałbym się i pojechał na trening, bo brakuje boiska i ćwiczeń z piłką. Sytuacja jest jednak wyjątkowa i trzeba się dostosować.

Będziemy izolowani tak długo, aż władze powiedzą, że można wrócić do gry. Czytałem wywiad z prezesem hiszpańskiej federacji, który przedstawiał różne scenariusze i mówił, że nadejdzie moment, iż trzeba będzie grać, nawet przy pustych trybunach i maksymalnych środkach ostrożności. Hiszpanie mówią coś o połowie maja. To za dwa miesiące. To jeszcze dużo czasu.

Ćwiczenia wypełniają tylko w pewnym stopniu pana dzień. Czy apel o nie wychodzenie z domu pan respektuje?
Piotr PARZYSZEK: – Oczywiście. Jestem jedyną osobą z naszej rodziny, który w ostateczności opuszcza dom. Wychodziłem w tym tygodniu jedynie do klubu, na zakupy i by pobiegać. Żona i dwie córki wychodziły tylko na krótki spacer, ale jak ostatnio zrobiło się ciepło, to wszyscy siedzimy w przydomowym ogródku.

Co robię poza indywidualnymi treningami? Zajmuje się dziećmi, one pochłaniają resztę czasu. Starsza córka lubi spędzać czas w domu, potrafi się sobą zająć. Młodsza jest bardzo mała, więc potrzebuje opieki. Staram się mocno pomagać żonie przy codziennych obowiązkach. Śmieję się, że za dziewięć miesięcy będziemy mieli albo wysyp rozwodów, albo narodzin dzieci. Dla wielu osób to zupełnie nowa sytuacja.

Żona jest Holenderką. Jak wygląda sytuacja w tym kraju?
Piotr PARZYSZEK: – Jest dużo więcej przypadków zachorowań niż w Polsce. Myślę, że duży wpływ na to miał fakt, że tam bardzo późno zaczęto izolować ludzi. Dopiero niedawno pozamykano część sklepów i instytucji. Szkoły były bardzo długo otwarte, bo Holendrzy nie mieliby co zrobić z dziećmi.

Nie każdy mógł pracować zdalnie z domu. Porównując to do Polski uważam, że u nas zareagowano szybko i zdecydowanie i w takiej, a nie innej sytuacji były to odpowiednie środki. Oczywiście decyzje to jedno, ale też zachowanie każdego człowieka to drugie.

W Piaście jest wielu obcokrajowców, którzy mają swoje rodziny w innych krajach. Jest im ciężko?
Piotr PARZYSZEK: – Mamy grupę na komunikatorze i rozmawiamy o sytuacji. Myślę, że także koledzy z Polski nie mają łatwo, bo nie odwiedzają swoich rodziców czy dziadków. Wiadomo, jak to wygląda z koronawirusem. My możemy być zainfekowani, ale największym zagrożeniem wirus jest dla starszych. Nikt nie chce narazić ich na niebezpieczeństwo.

Jeśli ligę zakończonoby zachowując obecną tabelę, to… drugi rok z rzędu mielibyście medal. Tym razem za wicemistrzostwo…
Piotr PARZYSZEK: – Chce pan powiedzieć, że w odpowiednim momencie wskoczyliśmy na podium? Myślę, że w interesie wielu będzie dokończenie rozgrywek. Każdy chce grać, każdy chce funkcjonować, to przecież nasz zawód.

Mówi się, że piłka już nie będzie taka sama, a kluby czekają bardzo trudne chwile. Nie wiadomo co z kontraktami, pensjami, premiami…
Piotr PARZYSZEK: – Przed takim problemem stanie nie tylko piłka nożna, ale i wiele innych branż. Niemal cały świat się zatrzymał i nie wiemy, ile to potrwa, ani jak gospodarka będzie wyglądało po np. 3-4 tygodniach takiej izolacji. Teraz nie ma jednak co się nad tym zastanawiać. Najpierw niech sytuacja z epidemią zostanie opanowana, a potem możemy myśleć o normalnym życiu.

Kończąc sprawy sportowe można było odnieść wrażenie, że wasza forma idzie do góry. Pan także wrócił do składu…
Piotr PARZYSZEK: – Tej wiosny graliśmy w kratkę, ale wygraliśmy dwa mecze z rzędu, z Arką i Legią. Pokazaliśmy, że możemy dobrze funkcjonować w różnych ustawieniach taktycznych i że mamy szeroką kadrę.

Gdy w końcu wrócimy do gry i będziemy chcieli to kontynuować, ale wiadomo, że to nie będzie takie proste, bo to będzie jakby rozpoczęcie nowych rozgrywek. Poza tym nie wiadomo, czy będziemy dalej grali przy pustych trybunach. Jest wiele pytań, na razie bez odpowiedzi.

 

Na zdjęciu: Piotr Parzyszek ma nadzieję, że do gry powróci w maju…