Piotr Tworek: Mam Bielsko przed oczami

 

W sezonie 2014/15 pracował pan w Podbeskidziu jako asystent trenera Leszka Ojrzyńskiego. Jak pan wspomina ten czas?
Piotr TWOREK: – Będę pięknie wspominał Bielsko-Białą do końca życia. Mam ten okres ciągle przed oczami. To niesamowite miasto, z przepięknym rynkiem. Z widokiem na góry. Klimat i powietrze powodują, że aż chce się tam mieszkać.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

Poznałem pod Klimczokiem niesamowitych ludzi. Piotrek Czak, kierownik drużyny, jest moim bardzo dobrym przyjacielem. Mile wspominam prezesa Wojciecha Boreckiego. Mieliśmy świetny sztab szkoleniowy, którym zarządzał Leszek Ojrzyński. Byli Grzesiu Żmija, Grzesiu Opaliński czy Izaak Stachowicz. Funkcjonowaliśmy bez zarzutu. Było sympatycznie. Pamiętam panią Elę, która pomagała Piotrkowi. A także pana Czesia, który zajmował się murawą. Fantastyczne czasy i wspaniali ludzie. Górale z krwi i kości.

A pod względem sportowym co pan najlepiej zapamiętał? Ligowe zwycięstwo z Legią Warszawa i półfinał Pucharu Polski?
Piotr TWOREK: – Zdecydowanie tak. Cała przygoda w Pucharze Polski była niezwykła. Przed pierwszym meczem – z Zawiszą Bydgoszcz – trener Ojrzyński poprosił nas, aby zrobić coś specjalnego. Żeby zespół wiedział, że nie tylko liga jest ważna. Narysowaliśmy więc… plakat z pucharem. I na każdy mecz ten plakat z nami jeździł. Wieszaliśmy go w szatni. Z każdym pokonanym przeciwnikiem nasz plakat zyskiwał na wartości.

W ćwierćfinale wyeliminowaliśmy Piasta Gliwice, a jedną z bramek, w wygranym 2:1 meczu wyjazdowym, strzelił Piotrek Malinowski. W półfinale odpadliśmy po porażce z Legią Warszawa, ale wcześniej pokonaliśmy ten zespół w lidze! Kiedy o tym myślę, to klapki się otwierają i pamiętam tę ogromną radość, wraz z kibicami, po końcowym gwizdku.

Teraz jest pan szkoleniowcem lidera rozgrywek I ligi. Tymczasem ostatnio powiedział pan, że celem Warty Poznań jest… utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Kurtuazja?
Piotr TWOREK: – Oczywiście. Trzeba wprowadzić nutę kurtuazji. A o ekstraklasę będziemy walczyć. Jesteśmy na pierwszym miejscu. Który z trenerów i zespołów, będą w takiej sytuacji, nie chciałby awansować? Który z piłkarzy nie chciałby dostąpić zaszczytu grania w elicie? Każdy. Mając młody, głodny sukcesu zespół.

Nie wyobrażam sobie pracować z drużyną, która gra dla samego grania. Bez celu. Musi być cel, a jeżeli jest on wysoki, to praca jest zupełnie inna. Tak jest w Warcie. Nie zamierzamy się asekurować. Nie jestem trenerem, który lubi zmiany i co tydzień mówi co innego.

W Warcie nie zmieniamy stylu, taktyki. Nie rotujemy dla samego rotowania. Lubię pracować w ściśle określonych ramach. Tak zaczynaliśmy. Celem numer jeden na ten sezon było utrzymanie i został on zrealizowany. Ale też chodziło o budowanie tożsamości klubu, czy wprowadzanie młodych zawodników z akademii. Tak rozumiem swoją rolę w klubie.

Jestem trenerem, który lubi wygrywać i skoro stworzyła się szansa, poprzez dobrą rundę jesienną, to chcemy ją wykorzystać i będziemy grać, żeby awansować.

Mimo iż Warta jest liderem rozgrywek, to pierwszoligowe środowisko chyba jeszcze nie do końca dowierza, że chcecie awansować do ekstraklasy. Nie uważa pan, że jest to wasz atut?
Piotr TWOREK: – Takie opinie, że może Warta nie będzie chciała awansować, nie są bezpodstawne. Bo patrząc wstecz Warta nie miała takiej rundy jesiennej, po której znajdowała się na miejscach pozwalających myśleć o awansie do ekstraklasy.

O innych zespołach mówi się w tym kontekście więcej. To Stal Mielec, Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Miedź Legnica czy właśnie Podbeskidzie. Warty dawno przecież w ekstraklasie nie było i też dlatego tak się nas ocenia. Ale jeżeli spojrzy się na Wartę pod względem sportowym, to jesteśmy równym pretendentem do walki o awans z wyżej wymienionymi zespołami.

I właśnie w poniedziałek, w Bielsku-Białej, spotkają się dwie drużyny z topu pierwszej ligi. Wszystko wskazuje na to, że kibiców czeka dobry mecz.
Piotr TWOREK: – Takie mam przeczucie. Pokażemy dobry futbol. Analizowaliśmy Podbeskidzie, ułożyliśmy piątkowy trening tak, aby nas Bielsko w poniedziałek nie zaskoczyło. Nie boję się powiedzieć, że to będzie mecz na wysokim poziomie.

Zarówno ja, jak i Krzysiu Brede, mamy zawodników nie do walki, ale do grania w piłkę. Kiedy spotykają się dwie takie drużyny, to – najprawdopodobniej – decydować będą detale, abo dyspozycja poszczególnych piłkarzy.

 

Na zdjęciu: Trener lidera I ligi ma przeczucie, że w poniedziałek pod Klimczokiem kibiców czeka ciekawe widowisko.