Piotr Tworek: Możliwe różne scenariusze

Trener Warty Poznań Piotr Tworek miał problem z wytypowaniem meczowej „20”.


Trener wicelidera tabeli I ligi Piotr Tworek w sobotę i niedzielę zarządził odpoczynek, na poniedziałkowy trening wezwał swoich podopiecznych dopiero po południu. Na środowy mecz z GKS-em 1962 Jastrzębie piłkarze Warty wyjechali dzień wcześniej, zaraz po przedmeczowym rozruchu.

Szkoleniowiec poznańskiej jedenastki zastanawia się, w jakiej dyspozycji będą jego zawodnicy w meczu ligowym.

– Na treningach wszystko wyglądało bardzo fajnie, ale mecz, czy nawet tylko sparing, to zupełnie inna para kaloszy – powiedział przed wyjazdem do Jastrzębia Zdroju Piotr Tworek.

– Przed meczem z Jastrzębiem jestem optymistą, ale mimo wszystko jest pewne nuta niepewności, bo gierka wewnętrzna nie oddaje tego, co może się wydarzyć podczas konfrontacji z przeciwnikiem. Przyglądam się poczynaniom swoich piłkarzy podczas treningów, dużo z nimi rozmawiam i wiem, że są gotowi do walki.

W ostatnich trzech miesiącach nie było okazji „podglądać” przeciwnika, więc sztab szkoleniowy Warty wiedzę o najbliższym przeciwniku czerpie z wcześniejszych obserwacji.

– Już zimą zauważyliśmy, że Jastrzębie zmieniło ustawienie i sposób grania – stwierdził trener Tworek.

– Ponadto posiłkowaliśmy się analizą ich ostatnich dwóch meczów, z GKS-em Bełchatów i Radomiakiem. Do tego dochodzą oczywiście informacje, które zgromadziliśmy na temat poszczególnych zawodników rywala. W tym spotkaniu musimy być bardzo skoncentrowani i go po prostu „wybiegać”. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że czeka nas bardzo trudny mecz, lecz wiemy doskonale, jakie cele nam przyświecają. Jeżeli chcemy grać w ekstraklasie, to ten mecz po prostu musimy wygrać.

Spotkanie w Jastrzębiu zostanie rozegrane (jeszcze) bez udziału publiczności, co może być wodą na młyn drużyny z Poznania.


Przeczytaj jeszcze: Brak kibiców jedynym minusem


– Brak kibiców na trybunach to handicap dla zespołów przyjezdnych – przekonuje Piotr Tworek.

– Drużyny gospodarzy będą musiały się z tą sytuacją „oswoić” i wszystko sobie poukładać od nowa. Kibice w Jastrzębiu to dwunasty zawodnik tej drużyny, udowodnili to chociażby w ostatnim meczu z Radomiakiem. Przy wyniku 0:2 publiczność bardzo pomogła gospodarzom i zwycięstwo GKS-u 3:2 było w dużej części jej zasługą. Nam publiczność też pomaga, nawet wówczas, gdy jest przeciwko nam. Wyzwala wtedy w moich piłkarzach dodatkowe pokłady motywacji. Gwiżdżąc chce nas zdeprymować, tymczasem przynosi to skutek odwrotny od zamierzonego.

W meczach Bundesligi i w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy goście odnieśli więcej zwycięstw niż gospodarze. Czy ta reguła będzie również obowiązywała w Fortuna 1 Lidze?

– Coś w tym chyba jest – zgadza się trener Tworek. – Atut własnego boiska traci na znaczeniu, bo brakuje kibiców, którzy często są dodatkową parą nóg w zespole gospodarzy. Przez puste trybuny drużynie z Jastrzębia został wytrącony z rąk jeden z atutów. Z drugiej strony patrząc na mecze Piasta Gliwice, czy Lechii Gdańsk, która niesamowitym finiszem odwróciła losy spotkania z Arką, nie zawsze tak musi być.

W ubiegłym tygodniu kontrakty z Wartą przedłużyli Bartosz Kieliba i Łukasz Trałka.

– To ważny sygnał skierowany w stronę kibiców – zapewnia Piotr Tworek.

– Oznacza, że w naszym klubie dobrze się dzieje. Ma znaczenie nie tylko medialne, ale przede wszystkim ważny jest aspekt sportowy. Nowe kontrakty obu piłkarzy są ruchami przemyślanymi, bo Kieliba i Trałka to bardzo mocne ogniwa mojego zespołu. Przed samym wyjazdem miałem ogromne problemy z zestawieniem meczowej… „20”, bo 9 zawodników musiałem zostawić w Poznaniu. W tej grupie znalazło się kilka „poważnych” nazwisk. Początkowo chciałem zabrać tylko 18 piłkarzy, lecz zmieniłem zdanie. Zakładam bowiem różne scenariusze meczu i muszę mieć maksymalny wachlarz możliwości dokonania zmian. Ten ból głowy wywołali moi zawodnicy, z których każdy na treningu – mówiąc kolokwialnie – pruł na boisku aż miło.

Na zdjęciu: Trener Warty Piotr Tworek liczy na to, że jego zespół wyjedzie z Jastrzębia bogatszy o trzy punkty.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus