Co się dzieje z Piotrem Zielińskim? Na gola w meczu eliminacyjnym czeka już sześć lat

817 dni mija dziś od ostatniej… asysty Piotra Zielińskiego w meczu eliminacji wielkiego turnieju. Graliśmy w Podgoricy z Czarnogórą i pomocnik Napoli świetnym podaniem uruchomił Łukasza Piszczka, który strzelił dla nas zwycięskiego gola. Od tego czasu „Zielu” zagrał w 8 spotkaniach kwalifikacyjnych i nie zaliczył ani jednego kluczowego podania przy bramce dla naszego zespołu.

To jednak nie wszystko. Od ostatniego eliminacyjnego trafienia tego zawodnika minęło już prawie… sześć lat, a konkretnie 2306 dni! Jesienią 2013 roku Zieliński zdobył dwa gole w meczu eliminacji mundialu 2014 przeciwko San Marino. O tym, jak to było dawno niech świadczy fakt, że naszą drużynę prowadził Waldemar Fornalik, a po boisku biegał m.in. – przymierzany niedawno do Podbeskidzia Bielsko-Biała – Sebastian Boenisch. Na pozycji wysuniętego napastnika wystąpił Paweł Brożek, którego w drugiej połowie zmienił Marcin Robak. Dziś obaj panowie, znakomici ligowi snajperzy, liczą sobie odpowiednio 36 i 37 lat.

Nie ma wytłumaczenia

Mniej więcej od tamtej pory Piotr Zieliński jest kreowany na lidera naszej reprezentacji, choć każdy widzi, że z taką rolą zupełnie sobie zawodnik Napoli nie radzi. W piątek w Skopje rozegrał kolejny słaby mecz, by nie powiedzieć, że obok spotkania – po prostu – przeszedł. Wprawdzie to on dośrodkował, zupełnie przeciętnie, z rzutu rożnego, a chwilę później strzeliliśmy zwycięskiego gola, ale trudno przypisywać mu za to zasługi.

Irytowały proste straty, niewielka aktywność w środku pola, przegrane pojedynki i niecelne podania. Jeżeli już udało się zawodnikowi dograć celnie, to były to wyłącznie piłki przekazywane do najbliżej ustawionego partnera. W przypadku Zielińskiego nie można tłumaczyć słabej postawy tym, że w sezonie klubowym rozegrał prawie 50 spotkań dla Napoli. Takie osiągi winny działać wyłącznie na korzyść zawodnika, bo przecież mówimy o zespole wicemistrza Włoch i uczestniku rozgrywek zarówno Ligi Mistrzów, jak i Ligi Europy.

Co zatem powoduje, że jest tak źle, skoro powinno być zgoła inaczej? Na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi próżno szukać. Na pewno cenne jest, że zawodnik zdaje sobie sprawę z tego, że w kadrze musi grać lepiej, aniżeli dotychczas. Podobno pracuje z psychologiem, co wychodzi mu na dobre, ale jedynie w przypadku klubowym. Dobre mecze w reprezentacji Polski można wymienić na palcach jednej ręki, choć 25-latek zagrał w narodowych barwach już 44 razy.

 

Nie jest na sprzedaż

Niezłe, bez wątpienia, było jego wejście do drużyny narodowej, które zaliczył chwilę po 19. urodzinach. W trzecim występie, towarzyskim meczu w Gdańsku z Danią, zdobył bramkę. Nieco później był wspomniany mecz z San Marino, a następnie… długo, długo nic.

Na kolejnego gola czekał do marca zeszłego roku, czyli prawie pięć lat. To było piękne trafienie w meczu towarzyskim z Koreą Południową na Stadionie Śląskim. Tuż przed zeszłorocznym mundialem „Zielu” strzelił jeszcze gola Chilijczykom w Poznaniu, ale w trzech meczach na turnieju w Rosji był praktycznie nieobecny.

Ostatnim dobrym występem w reprezentacji był jego mecz z Włochami, na inaugurację Ligi Narodów. Gracz Napoli pokazał, że dobrze czuje się w Italii, bo w spotkaniu rozegranym w Bolonii zdobył bramkę. I to byłoby na tyle, jeżeli chodzi o ważne momenty w przeszło sześcioletniej przygodzie z kadrą urodzonego w Ząbkowicach Śląskich zawodnika.

Wobec przytoczonych faktów nie trzeba być geniuszem, aby zauważyć, że coś tu nie gra. W ostatnich sześciu sezonach Zieliński zaliczył 209 spotkań. W barwach Udinese, Empoli i Napoli. Strzelił w nich 23 gole. W Serie A, Pucharze Włoch i rozgrywkach europejskich. A ostatnio został bohaterem słów charyzmatycznego właściciela klubu z Neapolu, Aurelio De Laurentisa, który oskarżył Inter Mediolan o to, że chce podkupić kilku graczy Napoli, z Zielińskim na czele. – Nie sprzedam go. Nie jesteśmy supermarketem. Przypomnijmy, że nadal mówimy o człowieku, który rządzi w drużynie wicemistrza Włoch.

Zobacz jeszcze: Zagadki nie tylko na skrzydłach

Zagadki nie tylko na skrzydłach

 

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ