Piszczek chce się delektować III ligą

Zamierzamy zadomowić się na tym poziomie rozgrywkowym – mówi Łukasz Piszczek, „człowiek-orkiestra” LKS-u Goczałkowice, mogącego już odliczać dni do inauguracji sezonu. Obrońca BVB bardzo chciałby na niej być….


Wakacje można spędzać w ciepłych krajach, ale można też w… Goczałkowicach. Tak czyni Łukasz Piszczek. Obrońca Borussii Dortmund pomaga swojemu macierzystemu klubowi w przygotowaniach do sezonu, który będzie dla LKS-u historycznym, bo pierwszym na poziomie III ligi.

– Praktycznie cały urlop pozostaję na miejscu. Trenujemy z chłopakami 3 razy w tygodniu, jestem na każdych zajęciach – uśmiecha się były reprezentant Polski, ale do samej obecności się nie ogranicza. Podczas treningów czy sparingów jest niczym szkoleniowiec drużyny, dyrygując nią zza linii.

Załapać się na premierę

– Ja tylko podpowiadam z boku… Wiadomo, że Damian Baron to nasz grający trener. Fajnie, jeśli ktoś z ławki może pomóc. Skoro jestem na miejscu, to staram się, by tych wskazówek i uwag było jak najwięcej, bo wiem, że to inna perspektywa i pomaga zawodnikom. A czy daje mi to radość? Złożony temat. Inne rzeczy ma się w głowie będąc piłkarzem, a inne – trenerem. Mam wrażenie, że gdy teraz stoję za linią, to potem jest mi łatwiej na boisku, bo już wiem, jak pewne sprawy wyglądają w oczach trenera. To dla mnie fajna przygoda. Co będzie dalej? Gdy skończę grać, zastanowię się, czy pójdę w tę stronę – przyznaje Łukasz Piszczek.

Awans do III ligi świętował w… autokarze, w drodze powrotnej z Lipska, z jednego z ostatnich w sezonie meczów Bundesligi. Skoro nie było mu dane osobiście uczestniczyć w zwycięskim barażu z Szombierkami, to chciałby nie ominąć przynajmniej premiery sezonu, a ta – już za 9 dni, kiedy do Goczałkowic zawita MKS Kluczbork.

– Bardzo miło byłoby załapać się na inaugurację… Na razie w Dortmundzie powiedziano nam, że 30 lipca musimy wrócić. Niedawno jednak okazało się, że sezon zaczynamy dopiero 16 września. Może zatem jeszcze jakieś 2-3 dni wolnego dostaniemy… Zobaczymy. W tej chwili jednak bardziej prawdopodobne jest, że ten pierwszy mecz będę oglądał w internecie – zdradza „Piszczu”.

O spokojny środek

Na razie pozostają mu sparingi. W tym ostatnim LKS zremisował z ligowym rywalem, Polonią Bytom, 2:2.


Przeczytaj jeszcze: Piszczek odwiedził Bytom


– Jesteśmy w intensywnym treningu, bo jeszcze jest na to czas. Takie sparingi są bardzo fajne, możemy się sprawdzić na tle mocnej drużyny. Cieszymy się, że rozwój naszego klubu idzie do przodu. Jesteśmy z małej miejscowości, ale myślę, że w piłkę nie gramy najgorzej – uśmiecha się obrońca BVB. W Goczałkowicach działa akademia jego imienia, na ostatniej prostej są procedury związane z oddaniem do użytku nowoczesnej infrastruktury. Wydaje się jednak, że w ujęciu seniorskim, III liga – do której LKS dotarł w kilka lat z „okręgówki” – to już poprzeczka nie do przeskoczenia.

– Spokojnie. Zamierzamy się w tej lidze zadomowić. Mam nadzieję, że jako beniaminek powalczymy o środek tabeli i spokojnie się w nim znajdziemy, ale nie będzie to łatwe. Liga została poszerzona, trochę więcej drużyn spada… Chcemy się delektować każdym meczem w III lidze – podkreśla Piszczek.

Asy z rękawa

Znakiem rozpoznawczym goczałkowiczan były „głośne” transfery. Trafiali tu niedawno ligowi zawodnicy, jak Dawid Plizga, Łukasz Hanzel czy Piotr Ćwielong. Czy i tym razem „Piszczu” wyciągnie jakiegoś asa z rękawa?

– Mamy kogoś na oku. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale poszliśmy w kierunku młodzieżowców. Dołączyli do nas bramkarz Patryk Szczuka z Rozwoju Katowice i napastnik Marcin Kozina z Rekordu Bielsko-Biała. Trochę młodzieżowców nam brakowało i potrzeba było uzupełnień. Dwóch mamy, sprowadzimy jeszcze trzeciego i kadra będzie dość solidna, złożona z 24 zawodników. Będzie z czego wybierać – zaznacza 35-letni Piszczek. A za rok, po wygaśnięciu kontraktu z Borussią, takim asem z rękawa może się okazać on sam.


Na zdjęciu: Łukasz Piszczek mocno zaangażował się w rozwój macierzystego klubu.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus