To nazwisko działa jak magnes!

Do tej pory w Goczałkowicach przed każdym meczem modlono się o to, żeby… nie padało. – Już parę dekad temu, nawet po niespecjalnie obfitych opadach, zaraz robiło się tu grząsko – wspominał z uśmiechem obecny sternik Śląskiego ZPN-u, Henryk Kula, a potakiwał mu Kazimierz Piszczek.

Niejeden pojedynek panowie tu stoczyli. Za niedługo już jednak bajorko będzie wyłącznie wspomnieniem. Zresztą… już jest. Obecnie w jego miejscu znajduje się plac budowy, góry ziemi i piasku, robotnicy i fachowy sprzęt, które mają zapoczątkować nowy etap w macierzystym klubie Łukasza Piszczka

Wspomnienia „z tyłu głowy”

Fundacja Akademia Łukasza Piszczka została powołana w 2017 roku, choć sama inicjatywa narodziła się rok wcześniej. W skład zarządu – poza Piszczkiem – wszedł ojciec piłkarza, czyli pan Kazimierz, a także Michał Zioło, przyjaciel „Piszcza” od lat, dziś pracujący w akademii piłkarskiej Borussii Dortmund.

Były już reprezentant Polski przybył do swoich rodzinnych Goczałkowic w poniedziałek i symbolicznie wbił w ziemię pierwszą łopatę, oznaczającą początek budowy profesjonalnych obiektów sportowych.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

– Łukasz działa na całe tutejsze środowisko jak magnes – mówili przedstawiciele lokalnych władz (gminnych i powiatowych), obiecujący współpracę w zakresie pracy wychowawczej, jaką – poza działalnością sportową – prowadzić ma też akademia.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

– Cieszę się, że możemy się tutaj spotkać – mówił na placu budowy Łukasz Piszczek. – Mam z tego miejsca jakieś przebłyski wspomnień z różnych meczów, w których tato kazał mi… biegać przy linii. Zostało mi to gdzieś z tyłu i może dlatego… bez problemów z napastnika zostałem bocznym obrońcą! Parę tygodni temu było tu jeszcze stare boisko, a prawdopodobnie w tym roku powstanie już nowe.

Być blisko idola

Goczałkowice to niewielka miejscowość między Tychami i Bielskiem-Białą. Odległości do większych miast wynoszą ok. 20-50 km i choć nie są one aż tak wielkie, to na pewno stanowią problem w tym, aby dzieci z powiatu pszczyńskiego miały regularną styczność z profesjonalnym szkoleniem.

W okolicy nie ma drugiego takiego prężnego projektu, chyba za wyjątkiem krakowskiej Akademii Piłkarskiej 21, mającej swoje oddziały w pobliskich Łące, Pszczynie czy Rudziczce. Akademia Piszczka będzie jednak indywidualnym tworem.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

– Wiemy, że tych akademii powstaje coraz więcej, ale my nie chcemy być dla nikogo konkurencją. Chcemy za to dać dzieciom możliwość jak najlepszego rozwijania się. No i były miały tę najlepszą jakość na miejscu, by nie musiały jej szukać z dala od domu – stwierdził obrońca Borussii. I zapewnił, że „Łukasza Piszczka w Akademii Piszczka będzie dużo”.

– Kiedy tylko pozwoli mi czas, na pewno będę nie tylko na zajęcia zaglądał, ale i w nich czynnie uczestniczył – powiedział z uśmiechem. A nie ma – jak wiadomo – lepszej motywacji dla dzieciaków, niż bliskość idola.

Żaki i orliki

Na konferencji Michał Zioło przedstawił główne założenia powstającej akademii. Głównym jej celem będzie nie tylko rozwój piłkarski dzieci, ale także wychowanie i ukształtowanie ich jako ludzi, zgodnie z wartościami i wzorcami, które wpłynęły także na Łukasza Piszczka.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Pierwszy nabór, który odbędzie się na początku przyszłego roku, obejmie roczniki 2009-2012. Po ukształtowaniu się 14-osobowych grup szkoleniowych, w nowym sezonie drużyny w poszczególnych rocznikach (od U-8 do U-11 – czyli żaki i orliki) zostaną zgłoszone do rozgrywek piłkarskich.

Piotr Tubacki