Plagi niemieckie, czyli Loew na problem

 

Szczęściem w nieszczęściu Niemców jest to, że w trakcie obecnej przerwy reprezentacyjnej nie będą mieli żadnych poważnych testów. Dzisiejszy mecz z Argentyną w Dortmundzie będzie tylko zwykłym sparingiem, zaś niedzielne spotkanie eliminacyjne z Estonią trudno określać mianem trudnego. W czerwcu, w Moguncji (Mainz), „Die Mannschaft” rozbił Estończyków aż 8:0.

Lista bez końca

Licząc wszystkich piłkarzy, którzy mogliby liczyć na potencjalne powołanie, Loew nie będzie mógł skorzystać aż z 13 zawodników! Z powodu kontuzji w najbliższych meczach na pewno nie zobaczymy więc: Leroya Sane, Antonio Ruedigera, Leona Goretzki, Kevina Trappa, Nico Schulza, Juliana Draxlera, Thilo Kehrera, Toniego Kroosa, Matthiasa Gintera, Jonasa Hectora oraz tych, którzy wypadli na przestrzeni ostatnich dwóch dni – Ilkaya Guendogana, Timo Wernera oraz Jonathana Taha, pierwotnie powołanych przez Joachima Loewa. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że wszyscy ci piłkarze w normalnych warunkach znaleźliby się w gronie wybrańców „Jogiego”. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby taka liczba piłkarzy wypadła Jerzemu Brzęczkowi…

Co więcej, pod lekkim znakiem zapytania stoi występ Marco Reusa, znanego głównie ze swojej wielkiej podatności na kontuzje. – To nie jest nic strukturalnego ani niepewnego. Odbędzie ostatni trening i wtedy zobaczymy, czy będziemy mogli z niego skorzystać – mówił niemiecki trener, który otwarcie przyznał, że trudno mu przypomnieć sobie podobną epidemię. Są jednak szansę, że na Estonię zdążą wykurować się Werner i Guendogan.

Szanse debiutantów

Niemcy wystawią bardzo nadszarpnięty skład, ale nie oznacza to, że będą słabi. „Die Mannschaft” nadal pozostaje niezwykle silną europejską ekipą z wieloma znakomitymi piłkarzami, lecz biorąc pod uwagę ich nominalny potencjał, ogrom ich osłabień może przytłaczać.

Szansy w takiej sytuacji mogą dopatrywać debiutanci, którzy jeszcze w seniorskiej reprezentacji nie zagrali żadnego meczu – a jest ich pięciu. 24-letni stoper Niklas Stark z Herthy Berlin i 23-letni napastnik Luca Waldschmidt z Freiburga byli już powoływani przez Loewa, ale obaj nie zagrali jeszcze żadnego spotkania. Natomiast 23-letni stoper Robin Koch z Freiburga oraz dwaj pomocnicy, 22-letni Nadiem Amiri oraz 22-letni Suat Serdar, po raz pierwszy otrzymali zaproszenie od doświadczonego selekcjonera.

Kontrowersji nie brakuje

Powołanie tej piątki wyraźnie pokazuje obecnie panujący w Niemczech trend, mający na celu odmłodzenie reprezentacji. Powoduje on jednak pewne kontrowersje, dlatego że mimo i tak wielkiej posuchy wśród jakościowych środkowych obrońców, zwiększonej dodatkowo przez kontuzje, szansy nie dostaje będący od kilku miesięcy w świetnej formie Mats Hummels.

Defensor Borussii Dortmund ma dopiero 30 lat, ale przez Loewa został już skreślony, mimo że godnych następców – poza Niklasem Suele – nigdzie nie widać. Hummels przydałby się tym bardziej, że Niemcy grają systemem z trójką stoperów, co tym bardziej uwidacznia pewne braki kadrowe.

Kolejną kwestią trapiącą naszych zachodnich sąsiadów już od wielu lat jest brak porządnego napastnika. Łzy po przejściu na emeryturę Miroslava Klosego nadal nie wyschły, przez co Loew za każdym razem musi radzić sobie z nie lada zagwozdką. W tym sezonie już drugi raz powołał wspomnianego Waldschmidta, co może dziwić z racji tego, że choć – owszem – jest on utalentowanym zawodnikiem, to jednak gra w stosunkowo słabym klubie i daleko mu do statusu gwiazdy.

Poza tym w Bundeslidze, w ofensywnym Bayerze Leverkusen, gra 27-letni Kevin Volland, który w przeszłości zaliczył już 10 występów w dorosłej reprezentacji. W 2019 roku tylko Robert Lewandowski miał w Niemczech udział przy większej liczbie bramek niż Volland, który jest piłkarzem bardzo uniwersalnym, pasującym do filozofii Loewa. Tym bardziej dziwi, że „Jogi” nie chce dać mu szansy.

 

Na zdjęciu: Już dawno Joachim Loew nie musiał mierzyć się z takimi problemami, jakie teraz trapią reprezentację Niemiec.