Play off PlusLigi. Bój to jest ich ostatni

Jastrzębski Węgiel staje przed szansą zdobycia drugiego mistrzostwa, a Grupa Azoty ZAKSA liczy na czwarty triumf w ostatnich sześciu latach.


Przed nami ostatni akord sezonu. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel zagrają o złoto. Zdobędzie je drużyna, która pierwsza wygra dwa mecze. Premierowe spotkanie dziś o 20.00 w Kędzierzynie-Koźlu, rewanż w Jastrzębiu Zdroju w niedzielę o 17.30. Jeśli po dwóch starciach będzie remis, decydujący mecz odbędzie się ponownie w Kędzierzynie-Koźlu (21.04.), bo ZAKSA była wyżej po sezonie zasadniczym.

Nic na siłę

Siatkarze z Opolszczyzny do finałowej rozgrywki przystępują praktycznie z marszu. Dopiero w niedzielę wywalczyli awans, pokonując po raz drugi PGE Skrę Bełchatów. Czy tak mało czasu na odpoczynek będzie miało znaczenie? – Dni na odpoczynek faktycznie nie mamy dużo. Każdy z nas jednak wie, jaka jest stawka najbliższych spotkań. Wygrzebiemy z siebie nawet ostatnie pokłady energii – zapewnił Adrian Staszewski, który choć jest przyjmującym, w dwóch meczach półfinałowych musiał zastąpić na pozycji libero kontuzjowanego Pawła Zatorskiego. Dziś też może wyjść w koszulce libero, bo występ naszego reprezentanta stoi pod dużym znakiem zapytania. – Paweł z każdym dniem czuje się lepiej, ale nie będziemy go wpuszczać na siłę – przyznał Nikola Grbić, szkoleniowiec ZAKSY.

Patrząc na tegoroczne dokonania, JW nie ma zbyt wielu argumentów. Kędzierzynianie w fazie zasadniczej wygrali dwukrotnie po 3:1 we własnej hali i w Jastrzębiu Zdroju. Lepsi (3:0) okazali się też w finale Pucharu Polski. Zdaniem Staszewskiego nie będzie to miało żadnego znaczenia. – Każdy mecz rządzi się swoimi regułami. Nie czujemy więc, że mamy jakąś przewagę. Na pewno nie potrzebujemy dodatkowej motywacji przed środowym spotkaniem. Wiemy o co gramy. To będzie bardzo ciekawy mecz – powiedział siatkarz.

Chcą więcej

W Jastrzębskim Węglu też panują bojowe nastroje. Drużyna jedyne mistrzostwo wywalczyła w 2004 roku, pokonując PZU AZS Olsztyn. Potem jeszcze trzykrotnie awansowała do finału – po raz ostatni w 2011 roku – ale bez „złotego efektu”, bo za każdym razem górą była Skra Bełchatów. – To środowisko po prostu potrzebuje mistrzostwa! 17 lat bez złota w zupełności wystarczy! Hokeiści zafundowali Jastrzębiu ten wymarzony sukces. Byłoby świetnie, gdyby siatkarze też to zrobili – podkreślił Jurij Gładyr, kapitan jastrzębian, dla których już sam awans do decydującej rozgrywki jest sukcesem. Ale nie zamierzają na tym poprzestać. – To jest mizerne myślenie, że finał nam wystarczy. Nie po to trenujemy cały rok i zaciskamy zęby, żeby trafić do finału i powiedzieć: „Jest super!”. Będziemy walczyć o mistrzostwo. Podkreślaliśmy przy każdej okazji – zapewnił Gładyr.

– To absolutnie normalne, że drużyna dochodzi do finału i wciąż czuje się nienasycona. Każdy zespół, który do niego dociera, oczekuje wygranej. Jest to ekscytujący moment sezonu, więc nastrój i nastawienie nie mogą być inne, jak tylko z myślą o końcowym zwycięstwie – dodał Andrea Gardini, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, który – jak wynika z jego słów – nie musi się martwić o motywację swoich podopiecznych.

Po prostu perfekcja

Czy to wystarczy na ZAKSĘ, która zmonopolizowała tegoroczny sezon? – Jest jedna bardzo prosta recepta na kędzierzynian. Po prostu trzeba zagrać perfekcyjnie. Każdy musi dać od siebie ciut więcej niż 100 procent. Każdy musi zrobić coś ekstra. W takim przypadku może być różnie. Widać to było chociażby w drugim meczu półfinałowym w Bełchatowie. Jeżeli ZAKSĘ przełamie się w końcówce seta i odskoczy na 2-3 punkty, to może zacząć się trochę męczyć. Mam nadzieję, że my do takiej sytuacji doprowadzimy i w kluczowych momentach wywrzemy na rywalach presję – zdradził Jakub Popiwczak, libero ekipy z Jastrzębia Zdroju.

W cieniu rywalizacji o złoto PGE Skra Bełchatów i Verva Warszawa Orlen Paliwa rozpoczynają dziś (17.30) walkę o brązowy medal. Gra także toczyć się będzie do dwóch zwycięstw.


Na zdjęciu: Tomasz Fornal wrócił do zespołu po kwarantannie i jego dyspozycja może okazać się kluczowa w zatrzymaniu ZAKSY.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus