PLKS Pszczyna na skraju przepaści

Klub już oddał miejsce w II lidze, a niebawem może przestać istnieć.


Sytuacja związana z pandemią dotknęła wiele klubów sportowych. Zwłaszcza tych z mniejszych miast, które swoje budżety opierały o miejskie dotacje i drobnych, lokalnych sponsorów. Teraz w dobie kryzysu niewiele podmiotów chce wykładać pieniądze na sport, stąd nic dziwnego, że kluby upadają.

Podobnie jest w świecie siatkówki. I choć kryzys nie dotknął tych największych, to w klubach I i II ligi rozgrywają się prawdziwe dramaty. Nie inaczej jest w Pszczynie. Występujący ostatnio w II lidze PLKS już wie, że nie wystąpi w rozgrywkach sezonu 2020/21. Teraz trwają starania, by klub w ogóle uratować.

Co najistotniejsze – nie kryzys związany z koronawirusem jest tu największym problemem. W tym przypadku problemy mają przede wszystkim charakter organizacyjny. Z szefową klubu Teresą Zarobkiewicz nie ma kontaktu, skład zarządu jest niepełny, a uzupełnienia wymaga również komisja rewizyjna. Dopiero ona może zwołać nadzwyczajne walne zgromadzenie, które odwoła prezesa. Ale na razie nie ma kto tego zrobić.

– Już sam nie wiem, co mam mówić w tej sprawie. W życiu czegoś takiego nie widziałem. Jesteśmy w potężnym kryzysie, w patowej sytuacji i nie bardzo wiemy, jak możemy sobie pomóc – załamuje ręce Janusz Kroll, wiceprezes pszczyńskiego klubu, który jest jednym z ostatnich, który pozostał w klubie.

Niefrasobliwość pani prezes dała o sobie znać kilka razy. Najpierw zapomniała przesłać do PZPS listu czystości, wskutek czego PLKS został ukarany odjęciem 3 punktów i to w momencie, w którym siatkarki trenera Rafała Legienia prezentowały się dobrze i miały szanse na zajęcie wysokiego miejsca przed play offem. Później błędy formalne spowodowały, że klub nie dostał miejskiej dotacji. Problemy były również z uzyskaniem dotacji z Ministerstwa Sportu.

Janusz Kroll chce poprosić sąd rejestrowy w Katowicach o pomoc prawną. – Jesteśmy w patowej sytuacji i chciałbym wiedzieć, jakie są nasze możliwości wskutek braku pełnego składu zarządu i komisji rewizyjnej. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale niektóre zagrania pani prezes mogą mieć kontekst prokuratorski. Mamy już tego dosyć. Wystarczyłyby dwa, trzy personalne ruchy i można byłoby poukładać klub na nowo – dodaje wiceprezes pszczyńskiego zespołu.

Wiadomo już, że PLKS nie wystąpi w II lidze, odstępując miejsce MKS-owi Dąbrowa Górnicza. – Jeśli uda się przetrwać, to nadal będziemy chcieli szkolić młodzież. Musimy wszystko poukładać organizacyjnie. Jeśli to się nam uda, to zajmiemy się sportem i powrotem na szczebel centralny. Jesteśmy załamani, ale zrobimy wszystko, by klub nadal istniał – kończy Janusz Kroll. Niebawem ma dojść do spotkania członków zarządu z siatkarkami oraz trenerem Legieniem, któremu klub również zalega z płatnościami.

Michał Kalinowski


Fot. Facebook