PlusLiga. Bardzo pracowita drużyna

 

Z dotychczasowych siedmiu spotkań siatkarzy GKS-u Katowice aż sześć kończyło się tie-breakiem. W sumie na parkiecie przebywali już 15 godz. i 15 minut, a rozegrali 34 sety. Niewątpliwie „GieKSa” jest najbardziej zapracowaną drużyną w PlusLidze. Czy przy tym szalonym tempie rozgrywek może w pewnym momencie zabraknąć jej sił?

– Tego raczej się nie obawiam, bo jesteśmy dobrze przygotowani pod względem fizycznym. Niemniej od tego długiego grania punktów nam nie przybyło – zauważył sarkastycznie II trener GKS-u, Grzegorz Słaby.

Przygotowanie mentalne

Zespół zgromadził dotychczas 8 pkt, ale ten dorobek powinien być większy. Przy większej koncentracji oraz stabilniejszej grze powinien był zwyciężyć na własnym parkiecie z Treflem Gdańsk oraz Cuprum Lubin. Ale… dostosowywał się do rywala i stąd problemy.

– Do tego zestawienia dodałbym jeszcze mecz w Bełchatowie. Tam akurat graliśmy na wysokim poziomie, prowadziliśmy 2:1 i mogliśmy się pokusić o wygraną. Ciekawe, że zdecydowanie lepiej się prezentujemy w konfrontacjach z rywalami wyżej notowanymi – dodaje drugi szkoleniowiec, GKS-u.

W nich właśnie siatkarze z Katowic wydają się bardziej skoncentrowani oraz odpowiedzialni na parkiecie. Dla odmiany niedawny mecz w Bydgoszczy może służyć jako jaskrawy przykład odmiennej postawy. Zawodnicy GKS-u powinni szybko się uporać z rywalem, a tymczasem byli bojaźliwi, oddali inicjatywę rywalom. Skutki? Dwa przegrane sety. Gdy widmo klęski zajrzało im w oczy, zaczęli grać zdecydowanie lepiej i zwyciężyli. Tak czy owak ten mecz powinien zakończyć się szybkim 3:0, a nie po tie-breaku.

Miła niespodzianka

Trener Dariusz Daszkiewicz w Bydgoszczy zaczął szukać innych rozwiązań personalnych. W II secie na parkiecie pojawił się 21-letni Jakub Szymański (200 cm) – zmienił Kamila Kwasowskiego – i wszystkich pozytywnie zaskoczył. W kluczowych momentach meczu posłał 4 asy serwisowe, a ponadto były skuteczny w ataku. Wychowanek MKS MOS-mu Wola Warszawa zdobył w sumie 13 pkt.

– To była trafiona zmiana – podkreśla trener Słaby. – Kuba wszedł w trudnym momencie i pokazał, jaki jest odporny. I potrafił wykorzystać swoje walory. Atakuje z wysokiej piłki z lewego skrzydła, ma też trudną dla rywali zagrywkę. Myślę, że ten występ dał mu pozytywnego kopa.
Młody przyjmujący wysłał czytelny sygnał trenerom, że mogą na niego liczyć. Czy pojawi się w pierwszym składzie w meczu z MKS-em Będzin? To na razie pozostaje słodką tajemnicą trenerów.

Nie tylko zagrywka

Siatkarze GKS z dotychczasowych z 6 meczów z MKS-em Będzin w PlusLidze wygrali 4, ale żaden do łatwych nie należał. Czy kluczem do zwycięstwa może być zagrywka?

– Nie do końca jestem o tym przekonany – mówi trener Slaby. – W Radomiu dobrze zagrywaliśmy, ich rozgrywający Vincić miał zaledwie 20% skuteczności w przyjęciu, ale zespół ponad 40% w ataku. Dobra zagrywka nie przyniosła więc nam spodziewanych zysków. Przegraliśmy…
Na marginesie: w tym spotkaniu jedną z wiodących ról odegrał były atakujący GKS-u, Karol Butryn. Dla niego, niechcianego w Katowicach, to było prestiżowe spotkanie, zdobył zresztą aż 24 pkt.

– W meczu z Będzinem musimy w każdym elemencie solidnie się zaprezentować, bo rywale, choć do tej pory nie punktowali, zebrali wiele pochlebnych recenzji – kontynuuje trener Słaby.

Tymczasem z ekipy najbliższego rywala GKS-u napłynęły informacje, że 27-letni rozgrywający Tyler J. Sanders rozwiązał kontrakt. Przyczyna? Przewlekły ból pleców. Kanadyjczyk doszedł do wniosku, że będzie się leczył w ojczyźnie. Klub niemal błyskawicznie rozwiązał problemy z rozgrywającym – do 25-letniego Konrad Buczka dołączył wielce doświadczony 32-letni Grzegorz Pająk, mający w swoim CV 2-krotne mistrzostwo Polski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (2016 i 17) oraz w wielu klubach krajowych oraz zagranicznych, ostatnio w Dynamie Moskwa.

Na zdjęciu: Jakub Szymański swoją świetną postawą w Bydgoszczy dał zapewne szkoleniowcom drużyny z Katowic sporo do myślenia.