PlusLiga. Butryn rozstrzelał będzinian

MKS nie dał rady urwać choćby punkty Asseco Resovii. To jego 12. z rzędu porażka. Bohaterem meczu był Karol Butryn.


Dla obu zespołów czwartkowe spotkanie miało zupełnie inną stawkę. Rzeszowianie cały czas walczą o grę w play off, z kolei dla MKS-u już dawno wybrzmiał ostatni dzwonek, jeśli chodzi o rywalizację o pozostanie w PlusLidze.

W sosnowieckiej hali MOSiR dość niespodziewanie pojawili się przedstawiciele władz Będzina, na czele z Łukaszem Komoniewskim, prezydentem miasta. Chodziło o podniesienie zespołu na duchu, jednak powiedzenie, że „pańskie oko konia tuczy” kompletnie się nie sprawdziło…

Od początku mecz był swoistą rywalizacją bombardierów obu ekipach, Rafała Faryny z Butrynem. Zwycięsko wychodził z niej rzeszowianin, który w pierwszym secie zapisał na koncie aż 10 punktów, przy 6 „oczkach” przeciwnika.

Na początku partii Butryn efektowną czapą zastopował atakującego MKS-u, ale nie odebrał Farynie animuszu. Będzinianin wielokrotnie wbijał bowiem gwoździe w parkiet Asseco Resovii, na co odpowiadał z kolei Butryn, który potrafił nawet w najtrudniejszych sytuacjach obijać blok rywali.

W inauguracyjnym secie bardzo długo prowadzili gospodarze, jednak, gdy po asie Fabiana Drzyzgi rzeszowianie wyszli na 15:13, jego losy zostały praktycznie rozstrzygnięte. Dodajmy, że nad zaangażowaniem swoich graczy starał się czuwać Alberto Giuliani. Szkoleniowiec gości, gdy Timo Tammemaa fatalnie zepsuł zagrywkę, pouczył po ojcowsku Estończyka i szybko nastąpiła poprawa. Zawodnik popisał się bowiem punktem z zagrywki (24:20), który uspokoił psychicznie ostatecznie graczy gości.

– Zagraliśmy dobre spotkanie i bardzo nas cieszą zdobyte 3 punkty. A Tammemaa potrafi słuchać, co było widoczne w tym meczu – stwierdził po jego zakończeniu trener Giuliani.

Rzeszowianie mieli w sobie przekonanie, że teraz pójdą za ciosem i wygrają łatwo drugą partię. Te kalkulacje popsuł bezkompromisowo grający Jose Ademar Santana. Brazylijczyk niespodziewanie wystrzelił nagle dwoma asami serwisowymi, pozwalając przy stanie 15:15 złapać swoim kolegom drugi oddech.

W trakcie drugiego seta Giuliani zmuszony był wymienić zagubionego na parkiecie Nicolasa Szerszenia na Rafała Buszka. Do zmiany nadawał się także Klemen Cebulj, który w początkowej fazie meczu w ataku był bardzo często blokowany. Popularny „Cebula” potrafił jednak rekompensować błędy w ofensywie punktami zdobywanymi blokiem i zagrywką.

O ile w trzecim secie gospodarze próbowali walczyć z rywalem, to już w czwartej oglądaliśmy jednostronny mecz z Butrynem w roli głównej. Gdy po 2 asach Buszka przyjezdni wysforowali się na 16:8, było po herbacie… Będzinianie, mimo wszystko, jeszcze wierzą w utrzymanie. Po 15 stycznia mają otrzymać zaległe wypłaty i może to będzie dla nich dodatkową motywacją. Chociaż jak sami twierdzą, o nieuregulowanych finansach nikt z nich nie myśli…


MKS Będzin – Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (21:25, 25:23, 20:25, 16:25)

BĘDZIN: Veloso, Sobański (13), Kalembka (8), Faryna (16), Santana (16), Ratajczak, Gregorowicz (libero) oraz Tetlak, Schmidt, Godlewski (1), Gawryszewski (2), Makowski. Trener Jakub BEDNARUK.

RZESZÓW: Drzyzga (4), Cebulj (15), Tammemaa (14), Butryn (26), Szerszeń, Jendryk (8), Potera (libero) oraz Mariański (libero), Buszek (7), Krulicki (4). Trener Alberto GIULIANI.

Sędziowali Maciej Kolendowski (Radom) i Szymon Pindral (Kielce).

Przebieg meczu

I: 10:8, 13:15, 18:20, 21:25.

II: 10:9, 12:15, 20:17, 25:23.

III: 9:10, 13:15, 15:20, 20:25.

IV: 5:10, 8:15, 12:20, 16:25.

Bohater – Karol BUTRYN.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus