PlusLiga. Czas bić na alarm?

Co się dzieje z „Jurajskim rycerzami”?Zawsze słynęli z zaciętości i wręcz heroicznej walki, tymczasem od kilku spotkań są cieniem samych siebie. Mecz z Treflem potwierdził, że dopadł ich kryzys. Znów, tak jak niedzielnym starciu z Cerradem Eneą Czarnymi Radom, w ich poczynaniach brakowało energii i dynamiki. Byli wolni, o krok za rywalami, co przekładało się na ich skuteczność. Nie nadążali z ustawieniem bloku, a w ataku mieli problemy, by zaskoczyć gdańszczan. Nawet gdy udawało im się wypracować przewagę, zaraz ją tracili. Jedynie Mateusz Malinowski potrafił mocno i precyzyjnie zaatakować, choć i on nie ustrzegł się błędów.

Już pierwszy set pokazał, że gospodarzom o punkty z Treflem będzie bardzo trudno. Goście, mimo że dwa dni temu rozrywali spotkanie z MKS-em Będzin – wygrali 3:1 – radzili sobie nadspodziewanie dobrze. Nie było po nich widać żadnego zmęczenia i z łatwością zdobywali punkty. Dzięki dokładnemu przyjęciu zagrywki, rozgrywający Marcin Janusz miał spore pole manewru i wykorzystywał je znakomicie. Na skrzydłach punktowali Bartosz Filipiak oraz Paweł Halaba, na środku siatki niezawodny był natomiast Pablo Crer.

Zawiercianie nie umieli znaleźć odpowiedzi. Zawodzili Marcin Waliński i Alexandre Ferreira. Słabo spisywał się też Pieter Verhees. Szybko, bo już po pierwszym secie, zostali więc zmienieni. Nowi gracze – Wojciech Ferens wszedł za Ferreirę, a Bartosz Gawryszewski za Verheesa – niewiele zmienili. Gra Aluronu Virtu CMC wciąż była szarpana i opierała się na atakach ze skrzydeł. Do pewnego momentu to wystarczało. Miejscowi w drugim i trzecim secie nawet prowadzili, ale ostatnie słowo należało do Trefla. Gdańszczanie w kluczowych momentach z łatwością rozszyfrowywali schematyczną grę rywali i stawiali szczelny blok. Decydujący punkt wywalczyli właśnie w ten sposób, stopując zbicie Malinowskiego.

Zawiercianie na odzyskanie rytmu nie mają zbyt wiele czasu, bo już w niedzielę czeka ich arcytrudne starcie w Bełchatowie z PGE Skrą.

Aluron Virtu CMC Zawiercie – Trefl Gdańsk 0:3 (19:25, 24:26, 24:26)

ZAWIERCIE: Masny, Waliński (8), Kania (6), Malinowski (20), Ferreira (3), Verhees (2), Koga (libero) oraz Dosanjh, Gawryszewski (2), Penczew, Ferens (8), Andrzejewski (libero). Trener Mark LEBEDEW.

GDAŃSK: Janusz (2), Schott (8), Crer (13), Filipiak (14), Halaba (12), Grzyb (4), Olenderek (libero) oraz Mordyl (1), Majcherski (libero), Jakubiszak. Trener Michał WINIARSKI.

Sędziowali Tomasz Flis i Maciej Kolendowski (obaj Kraków). Widzów 1500.

Przebieg meczu

I: 8:10, 11:15, 15:20, 19:25.

II: 10:7, 15:14, 18:20, 24:26.

III: 10:8, 13:15, 18:20, 24:26.

Bohater – Pablo CRER.

Na zdjęciu: Mateusz Malinowski bez wsparcia kolegów nie był w stanie pokonać Trefla.