PlusLiga: Faworyci trzymają się mocno

Po długim, wyczerpującym i emocjonującym sezonie reprezentacyjnym siatkarze wracają na ligowe parkiety. Wszystko wskazuje na to, że hierarchia z poprzednich lat zostanie zachowana. „Wielka czwórka”, czyli ZAKSA, Jastrzębski Węgiel, PGE Skra i Asseco Resovia ponownie wymieniane są w gronie najpoważniejszych kandydatów do czołowych miejsc.

Cel w dublet

Ubiegły sezon był bardzo udany dla ekipy z Kędzierzyna-Koźla. Zdobyła mistrzostwo i Puchar Polski. Nic dziwnego, że działacze postawili na stabilizację. To nie znaczy, że nie w drużynie nie doszło do zmian. Nie udało się zatrzymać Sama Deroo – otrzymał propozycję nie do odrzucenia z Dynama Moskwa – oraz Mateusza Bieńka, który odszedł do Cucine Lube Civitanova. W ich miejsce zakontraktowano Amerykanina Davida Smitha oraz doświadczonego Włocha Simone Parodiego. Do zmiany doszło też na ławce trenerskiej. Andreę Gardiniego zastąpił charyzmatyczny Serb, Nikola Grbić.

Celem postawionym przed zespołem jest ponowne zdobycie dubletu w kraju oraz pokazanie się w Lidze Mistrzów.

– Będziemy losowani z pierwszego koszyka, więc powinno być łatwiej, choć znów możemy znaleźć się w „grupie śmierci”. O pechu będzie mogła mówić jedna z czołowych ekip, która trafi np. na Fakieł Nowy Urengoj, co oznacza wyprawę w okolice koła podbiegunowego. Za cel stawiamy sobie wyjście z grupy, a po cichu liczymy na coś więcej – zdradził [Sebastian Świderski], prezes ZAKSY.

Powrót na tron

Plamę z poprzedniego sezonu postarają się zmazać w Bełchatowie i Rzeszowie. Skra ubiegłe rozgrywki zakończyła dopiero na szóstym miejscu, Asseco Resovia była jeszcze niżej, bo na ósmej pozycji. Teraz chcą sukcesów.

– Chcielibyśmy znów bić się o tytuł mistrza Polski i uważam, że jest to możliwe. Aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że klubów, które mają podobne aspiracje, w tym roku będzie zdecydowanie więcej – powiedział [Krzysztof Ignaczak], prezes Asseco Resovii.

– Życie nauczyło nas pokory i było wiele dowodów, że skład na papierze, nawet najmocniejszy, i same nazwiska nie gwarantują sukcesów. Wygrywa kolektyw, dlatego wspólnie z Piotrem (Gruszką, trenerem – przyp. red.) staraliśmy się stworzyć zespół, który będzie walczyć do ostatniej piłki. Bo dzisiejsza siatkówka pokazuje wielokrotnie, że wszystko jest możliwe – dodał.

Rzeszowska kadra po raz kolejny latem przeszła istne trzęsienie ziemi. Sukces mają zapewnić m.in. wracający po czterech latach do kraju Zbigniew Bartman, reprezentacyjny rozgrywający Marcin Komenda czy doświadczony Grzegorz Kosok. Z kolei o sile Skry powinni decydować, wciąż Mariusz Wlazły oraz kadrowicze Norbert Huber, Jakub Kochanowski, Artur Szalpuk i Karol Kłos.

Postawili na ambicję

Brązowy medalista, Jastrzębski Węgiel, także celuje w podium.

– Najważniejsze, by znaleźć się w strefie medalowej. Brązu trochę już mamy, czas pomyśleć o czymś więcej. Stać na realizację takich celów. Bardzo poważnie podchodzimy też do Ligi Mistrzów – zapewnił [Roberto Santilli], opiekun zespołu z Górnego Śląska.

Jastrzębianie przymiarki do nowych rozgrywek zaczęli w trakcie poprzednich. Wtedy umowy przedłużono m.in. z Dawidem Konarskim i Julienem Lyneelem, a także podpisano kontrakt z Michałem Szalachą. W lecie klub zatrudnił czterech nowych zawodników: środkowych Kanadyjczyka Grahama Vigrassa, który występował dotychczas w ONICO Warszawa, i Jurija Gladyra oraz przyjmujących Tomasza Fornala i Dominika Depowskiego. Czy to wystarczy na medal?

– Szukaliśmy do naszej ekipy ambitnych ludzi. Cel jest jasny – zdobywać dla klubu trofea i myślę, że jesteśmy do tego gotowi – podkreślił Santilli.

Mocni sportowo

W ubiegł sezonie, „czarnym koniem” okazał się zespół z Zawiercia, który zakończył rozgrywki na bardzo wysokim czwartym miejscu. I znów liczy na sprawienie niespodzianki.

– Są kluby, dla których medal jest obowiązkiem, a dopiero mistrzostwo – sukcesem. My tak wysoko nie mierzymy, ale miejsce w czołowej szóstce można uznać za nasz obowiązek, ale – jak to w sporcie – liczymy na niespodzianki i coś więcej – zapewnił [Kryspin Baran], prezes „Jurajskich rycerzy”.

Siatkarze Aluronu mogą liczyć na ogromne wsparcie kibiców, natomiast problemem pozostaje niewielka pojemność hali. W nowym sezonie widownia została powiększona o ok. 50 miejsc dla VIP-ów, których części dotychczas często trzeba było odmawiać.

Po sezonie z klubem pożegnali się: Krzysztof Rejno, Michał Żuk, Alech Achrem oraz Kamil Semeniuk. W ich miejsce działacze pozyskali środkowych Patryka Czarnowskiego i Belga Pietera Verheesa oraz przyjmujących Wojciecha Ferensa i Bułgara Nikołaja Penczewa.
Bułgar natomiast doszedł jako ostatni, po rozstaniu z przeżywającym problemy ONICO Warszawa. Zajął miejsce Czarnogórca Vojina Cacicia, z którym kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron w związku z poważną kontuzją.

– Sportowo umamy świetny skład. Udało się zatrzymać trzon drużyny. Podczas treningów i sparingów było widać, iż nasze DNA się nie zmieniło, a nowi gracze byli dobierani do pewnej koncepcji – zauważył Baran.

Skończyć z rolą chłopca do bicia

Zawiercian czeka jednak trudna walka o play-off. Głośno mówi się o nim m.in. w Katowicach. GieKSa latem przeszła rewolucję. Przyszło 12 zawodników, zmienił się trener i prezes.

– Mamy całkiem nową drużynę, wielu zawodników, którzy w poprzednim sezonie nie grali zbyt dużo, byli wchodzącymi w swoich zespołach. Teraz znajdą się w nowej roli, bo na ich barkach będzie spoczywał ciężar gry i zdobywania punktów. Mam nadzieję, że go udźwigną – powiedział [Dariusz Daszkiewicz], szkoleniowiec GKS-u.
Czołowymi postaciami drużyny powinni być Jakub Jarosz, Rafał Szymura, Jan Firlej, Kamil Kwasowski i Jan Nowakowski.

Także MKS Będzin chciałby się włączyć do walki o czołową ósemkę. – Marzy mu się oczywiście awans do play-off, Zdaję sobie jednak sprawę, że jest dużo bogatszych, silniejszych zespołów niż my, więc będzie to bardzo trudne. Nikt nie mówi, jakie miejsce nas zadowoli. Liga szykuje się bardzo mocna. Będziemy zadowoleni, jeśli ani przez chwilę nie będziemy się martwić o utrzymanie – przyznał [Jakub Bednaruk], trener MKS-u.
W klubie się nie przelewa, ale mimo to udało się działaczom zbudować całkiem ciekawą drużynę. Jej liderem powinien być reprezentant Iranu, Purya Fayazi.

– To, co mogliśmy w okresie transferowym zrobić – zrobiliśmy. Dużo pracy włożyliśmy, by przekonać zawodników, że warto się z nami związać. To nie było łatwe, bo nie mamy tak silnej pozycji, żeby przebierać w ofertach od zawodników i ich menedżerów – ocenił Bednaruk.

Materiały przygotowali: Michał Micor, Włodzimierz Sowiński, mib

Na zdjęciu: Simone Parodi ma być czołową postacią ligi i zapewnić ZAKSIE dalsze panowanie w PlusLidze.