PlusLiga. Gotowi na bitwę

To będzie bitwa – nie ma wątpliwości Luke Reynolds, trener Jastrzębskiego Węgla, przed starciem z Asseco Resovią (sob. godz. 14.45). Trudne wyjazdowe przeprawy czekają MKS Będzin oraz Aluron CMC Wartę Zawiercie.


Jastrzębianie sezon rozpoczęli bardzo dobrze. Po trudnym, pięciosetowym boju pokonali w Zawierciu Aluron CMC Wartę. Ekipa z Rzeszowa rozgrywki dopiero zaczyna. Jej mecz z Trefem Gdańsk został przełożony, bo gdańszczanie w okresie przygotowawczym borykali się z koronawirusem i długo nie mogli trenować. Poprosili wiec o przełożenie spotkania, na co rzeszowianie przystali.

Po rewolucji

Historia rywalizacji Jastrzębskiego Węgla i Asseco Resovii jest bardzo bogata i nie obejmuje jedynie zmagań o ligowe punkty. Obie drużyny ścierały się ze sobą również w Pucharze Polski i Lidze Mistrzów. Po raz pierwszy na najwyższym poziomie rozgrywkowym mierzyły się w sezonie 1989/90. Regularnie walczą natomiast od 2004 roku, gdy Resovia awansowała do PlusLigi.

Od tamtej pory grały ze sobą 40 razy. Bilans jest niemal równy: 19 razy górą był Jastrzębski Węgiel, 21 spotkań padło łupem rzeszowian. W poprzednim sezonie, w którym Asseco Resovia, zmagała się z ogromnymi kłopotami, „pomarańczowi” wygrali dwukrotnie, nie tracąc nawet seta. Ale to teraz zupełnie inny zespół niż wówczas.

W Rzeszowie doszło do trzęsienia ziemi. Odeszło aż 11 z 14 zawodników. Zmienił się też trener, nowym został Włoch Alberto Giuliani. [Luke Reynolds], szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, spodziewa się więc trudnego boju. – Resovia zbudowała silny zespół. Prowadzi ją doświadczony szkoleniowiec i nie mam żadnych wątpliwości, że to będzie bitwa. To nasz pierwszy mecz u siebie, więc chcemy zrobić dobre wrażenie na kibicach – podkreślił Australijczyk.

Uruchomić rezerwy

Będzinianie na rozpoczęcie sezonu podejmowali wicemistrza Polski, VERVĘ Warszawa ORLEN Paliwa. Przegrali 1:3, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie. Byli o krok od urwania choćby punktu faworytowi. Nic dziwnego, że mimo porażki ich trener Jakub Bednaruk był zadowolony z postawy swoich podopiecznych.

– Bardzo poprawiliśmy przyjęcie w porównaniu do turniejów przed sezonem i co dziwne popełnialiśmy błędy po pozytywnym przyjęciu, ale jest to proste do poprawienia. Czasem ponosiły nas emocje związane z pierwszym meczem i zapominaliśmy o taktyce i mądrym graniu, które przyniosło efekt w trzecim i czwartym secie, jednak to normalne. Będziemy grać coraz lepiej, bo widzę, że mamy jeszcze duże rezerwy – tłumaczył szkoleniowiec.


Czytaj jeszcze: Powrót z dalekiej podróży

Te rezerwy jak najszybciej trzeba uruchomić, bo skala rudności rośnie. Tym razem MKS jedzie do Kędzierzyna-Koźla na mecz z Grupą Azoty ZAKSĄ (sob. 20.30). Mistrz Polski już na początku rozgrywek imponuje formą. W okresie przygotowawczym wygrał wszystko, zdobył Superpuchar Mistrzów, a w premierowym spotkaniu w derbach Opolszczyzny rozbił Stal Nysę.

Podbudowani porażką

Równie trudne zdanie, co MKS czeka Aluron CMC Wartę, który jedzie do Bełchatowa (spotkanie z PGE Skrą niedz. godz. 14.45). Zawiercianie sezon zaczęli od porażki z Jastrzębskim Węglem, ale mimo przegranej pokazali dobrą siatkówkę i w Bełchatowie nie stoją na straconej pozycji, zwłaszcza że rywale nie zachwycają.

Nie są jeszcze w najwyższej formie, a do tego wciąż nie może grać ich gwiazda Taylor Sander, który ciąż nie jest w pełni sił po kontuzji. – Jak najszybciej musimy poprawić elementy defensywne i chłopaki zdają sobie z tego sprawę – powiedział [Michał Mieszko Gogol],trener PGE Skry.

Niedzielne starcie będzie szczególne dla Piotra Orczyka. Przyjmujący „Jurajskich rycerzy’ ostatnio bowiem grał w PGE Skrze. – Mimo porażki Jastrzębiem, jesteśmy zbudowani. Nie zwiesiliśmy głów, ale walczyliśmy do końca. Jesteśmy pozytywnie nastawieni przed wyjazdem do Bełchatowa – zapewnił Orczyk.

Utrzymać poziom

GKS Katowice po znakomitym początku i wygranej w Suwałkach, ma szansę na drugi triumf. Podejmuje beniaminka Stal Nysę (poniedziałek godz. 20.30). Po tym, co pokazali katowiczanie w Suwałkach ze zdobyciem punktów nie powinni mieć problemów. – Każdy zespół w lidze to nowe wyzwanie, ale naszym celem jest takiej siatkówki, jaką zaprezentowaliśmy przeciwko Ślepskowi. Taki poziom chcielibyśmy pokazać w każdym kolejnym meczu – stwierdził Miłosz Zniszczoł, środkowy GieKSy.

Zespół z Nysy, choć zaczął rozgrywki od wysokiej porażki, ma jednak kim straszyć. Były gracz GKS-u Tomasz Komenda, Bartłomiej Lemański, Michał Ruciak i Zbigniew Bartman to zawodnicy o ogromnym doświadczeniu, byli reprezentanci Polski, którzy nie z takich opresji wychodzili.

(mic, jk)


Na zdjęciu: Fani w Jastrzębiu Zdroju liczą, że Lukas Kampa znajdzie sposób na zgubienie bloku rzeszowian.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus