PlusLiga. Jak ugryźć mistrza Polski?

 

8 wygranych i 48 porażek – oto bilans setów w szesnastu ostatnich spotkaniach, w których Jastrzębski Węgiel mierzył się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. W żadnym z tych spotkań „pomarańczowi” nie byli w stanie wygrać. Po raz ostatni ta sztuka udała im się 9 stycznia 2015 roku! Kędzierzynianie są więc ich prawdziwą zmorą.

Wygrywali z Jastrzębskim Węglem na różnych frontach i do tego przeważnie zdecydowanie. Tak, jak np. na początku listopada zeszłego roku, gdy PlusLiga dopiero nabierała rozpędu. W Jastrzębiu-Zdroju tylko w pierwszym secie gospodarze podjęli walkę. W dwóch kolejnych odsłonach przewaga ZAKSY była już bardzo widoczna i wszystko skończyło się w trzech setach.

Pewni siebie

Jastrzębski Węgiel do dzisiejszego starcia powinien podejść w dobrym nastroju i pewny swoich umiejętności. Nie co tydzień bowiem wygrywa się na wyjeździe z Zenitem Kazań. Ciekawe w jakim zestawieniu „pomarańczowi” rozpoczną dzisiejsze spotkanie?

Przypomnijmy, że w Rosji, w trzeciej odsłonie, Slobodan Kovac, serbski szkoleniowiec jastrzębian, dokonał kluczowych zmian. Słabiej radzących sobie Christiana Fromma i Dawida Konarskiego zastąpili odpowiednio Julien Lyneel i Jakub Bucki.

Francuz, który powraca do pełni sprawności po kontuzji, pomógł drużynie przede wszystkim w przyjęciu i obronie. Rezerwowy atakujący natomiast w ofensywie radził sobie bardzo dobrze. A o tym, co zagrywką zrobił w końcówce tie breaka, być może kiedyś w Jastrzębiu-Zdroju śpiewać będą piosenki. Dlatego warto zastanowić się, czy w wyjściowej szóstce nie nastąpią zmiany. Jeżeli rzeczywiście trener Kovac rozważa roszady, to większe szanse na występ od początku ma Lyneel.

Kop do góry

Równie ciekawie powinno być w Sosnowcu. W derbach Zagłębia Dąbrowskiego MKS Będzin podejmuje Aluron Virtu CMC Zawiercie. W ostatniej kolejce obie ekipy wygrały. Zwłaszcza pokonanie mistrza Polsk z Kędzierzyna-Koźla przez będzinian odbiło się szerokim echem.

– To, że postawimy opór, to wiedzieliśmy, bo już zrobiliśmy to w pierwszej rundzie w Kędzierzynie-Koźlu. Przegraliśmy wprawdzie 0:3, ale graliśmy dobrą siatkówkę. Zaskoczeni natomiast jesteśmy, że zaprezentowaliśmy się tak dobrze: w obronie, bloku, na zagrywce… W każdym elemencie graliśmy taką siatkówkę, jaką byśmy chcieli. Takie zwycięstwo da nam kopa przed drugą rundą – przyznał Jakub Bednaruk, szkoleniowiec MKS-u.

A „Jurajscy rycerze” po fatalnym zakończeniu ubiegłego roku – pięć kolejnych przegranych – złapali oddech. Wygrali w Olsztynie z Indykpolem AZS, a jest to bardzo trudny teren. Przerwa w rozgrywkach pozytywnie więc na nich wpłynęła. – Cieszę się, że dobrze zaczęliśmy nowy rok. Nie był to łatwy mecz, ale zaprocentowało to, że mogliśmy ostatnio mocno potrenować – powiedział Patryk Czarnowski, środkowy Aluronu Virtu CMC.

Trener zawiercian, Mark Lebedew, przed starciem w Sosnowcu ma spory dylemat przy ustalaniu składu. W Olsztynie ze znakomitej strony pokazał się atakujący Grzegorz Bociek. Do tej pory natomiast częściej występował Mateusz Malinowski i też nie zawodził. „Klęska urodzaju” panuje również wśród przyjmujących. Po spotkaniu z Indykpolem AZS-em do pierwszej szóstki akces zgłosił Nikołaj Penczew. Zdobył 14 punktów, a przecież zwykle odpowiada za defensywę.

Zapomnieć o Skrze

W Gdańsku „plamę” po wysokiej porażce z PGE Skrą Bełchatów spróbuje zmazać GKS Katowice. Na usprawiedliwienie katowiczan trzeba dodać, że kilku graczy wciąż zmaga się z kontuzjami, m.in. Jakub Jarosz czy Rafał Szymura, którzy w ostatnim meczu wystąpili mimo problemów zdrowotnych. A to zawodniczy, na których opiera się siła GKS-u.

– Mam nadzieję, że uda nam się w jakiś sposób doprowadzić ich do stanu używalności, żeby mogli zagrać w kolejnym meczu, bo cztery najbliższe gramy co trzy dni – powiedział [Dariusz Daszkiewicz], szkoleniowiec GKS-u.
Starcie z Treflem jest bardzo ważne. Obie ekipy walczą bowiem o udział w play offie. Gdańszczanie z dorobkiem 21 pkt są na pozycji 5, a GKS zajmuje 10. pozycję, ale traci do nich zaledwie trzy „oczka”.

– Tabela jest bardzo płaska i każdy mecz powoduje spore przetasowania. Można z tego 10 miejsca wskoczyć na 6, czy 7 i odwrotnie. – Dla nas najważniejsze, żeby szybko wyrzucić mecz ze Skrą z głowy, bo znowu wpadamy w rytm grania co trzy dni i najważniejsze, żeby ta porażka nie zostawiła śladu, abyśmy pojechali do Gdańska i walczyli – podsumował Daszkiewicz.

(jk, mic)