PlusLiga. Męskie granie nie wystarczyło

Jastrzębski Węgiel z mistrzem Polski z Kędzierzyna-Koźla w każdym kolejnym secie grał coraz lepiej, ale wystarczyło to tylko do wygrania jednego z nich.


Jastrzębianie przez 28 dni zmagali się z koronawirusem. Ich dyspozycja była więc jedną wielką niewiadomą. A tymczasem w pierwszym meczu po powrocie czekała na nich Grupa Azoty ZAKSA, absolutny hegemon na krajowym podwórku. Kędzierzynianie w tym sezonie nie przegrali jeszcze żadnego spotkania, zarówno w PlusLidze, jak i w Lidze Mistrzów. – Z ZAKSĄ byłoby trudno nawet, gdybyśmy byli teraz w najlepszej formie. Łatwo nie będzie. Mam nadzieję, że wyjdziemy na boisko jak mężczyźni, bez narzekania i oglądania się na siebie – mówił przed starciem Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.

Gdzie jest Kampa?

Trener jastrzębian, Luke Reynolds, już przed meczem zaskoczył. W wyjściowej szóstce zabrakło miejsca dla Lukasa Kampy. Czy to efekt ostatnich doniesień, że niemiecki rozgrywający w przyszłych rozgrywkach będzie bronił barw Indykpolu AZS Olsztyn, czy raczej jego słabszej dyspozycji? Nie wiadomo. W „szóstce” go nie było, co do tej pory zdarzało się niezwykle rzadko, jedynie w sytuacjach, gdy musiał leczyć kontuzję.

Na ZAKSĘ wyszedł Eemi Tervaportti. Fin pokazał, że swój fach zna równie dobrze co Kampa. Rozgrywał z wyczuciem i dokładnie. Do tego dołożył jeszcze zagrywkę. Agresywne floaty sprawiały przyjmującym gości mnóstwo problemów. Jego koledzy prezentowali się równie dobrze. Pokazali, że przerwa i COVID-19 nie wpłynęły negatywnie na ich dyspozycję. Podjęli rękawicę, zmuszając mistrzów Polski do ogromnego wysiłku.

Od pierwszej piłki rozgorzała walka na całego. Każdy punkt wymagał od siatkarzy włożenia mnóstwa energii. Jak w ukropie w defensywie uwijali się Popiwczak (Jastrzębski Węgiel) i Paweł Zatorski (ZAKSA). W polu serwisowym kolejne, potężne bomby słali natomiast Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk i Jakub Kochanowski (ZAKSA) oraz Mohamed Al Hachdadi, Jurij Gładyr czy Rafał Szymura. W końcówkach górę brał jednak większy spokój kędzierzynian, ale z każdym kolejnym setem triumf przychodził im z coraz większym trudem.

Zadowolenie miejscowych

W trzeciej partii powody do zadowolenia wreszcie mieli miejscowi. Świetną zmianę dał Yacine Louati, który zmienił Tomasza Fornala. Wzmocnił przyjęcie, co pozwoliło Tervaporttiemu na bardziej nieszablonowe rozegranie. Ważne punkty dodali też Al Hachdadi i Rafał Szymura. Przede wszystkim jednak goście sami sobie byli winni. Przy stanie 23:24 mieli piłkę na remis w górze, ale będący pod presją Semeniuk tym razem uderzył w aut.

Czwarty set okazał się ostatnim. Od początku ton grze nadawali kędzierzynianie. Gospodarze nie dawali za wygraną. Kilka razy odrabiali nawet trzypunktową stratę. Gdy jednak goście od stanu 21:20 zdobyli dwa kolejne punkty, nie byli już w stanie odpowiedzieć.


Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (23:25, 25:27, 25:23, 22:25)

JASTRZĘBIE: Tervaportti (4), Szymura (9), Szalacha (10), Al Hachdadi (12), Fornal (2), Gładyr (9), popiwczak (libero) oraz Louati (11), Bucki (3), Kampa (1), Kosok. Trener Luke REYNOLDS.

KEDZIERZYN-KOŹLE: Toniutti, Śliwka (13), Kochanowski (12), Kaczmarek (17), Semeniuk (13), Smith (7), Zatorski (libero) oraz Rejno, Staszewski, Kluth. Trener Nikola GRBIĆ.

Sędziowali Maciej Kolendowski i Paweł Burkiewicz (obaj Kraków)

Przebieg meczu

  • I: 7:10, 12:15, 18:20, 23:25.
  • II: 9:10, 15:14, 20:18, 25:24, 25:27.
  • III: 10:9, 15:12, 20:18, 25:23.
  • IV: 7:10, 11:15, 18:20, 22:25.

Bohater – Jakub KOCHANOWSKI.


Na zdjęciu: Mohamed Al Hachdadi (z lewej) twardo walczył z blokiem kędzierzynian o każdą piłkę.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus