PlusLiga. Nawiązać do dobrych, starych czasów
Nowe otwarcie Jastrzębskiego Węgla. W Katowicach w roli jego trenera zadebiutuje Andrea Gardini.
W jastrzębskim klubie w ostatnim czasie panowało spore zamieszanie. Przegrane ze Stalą Nysa, VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa i Indykpolem AZS Olsztyn wywołały małe trzęsienie ziemi. Za porażki posadą zapłacił trener Luke Reynolds. Zastąpił go Anrea Gardini, szkoleniowiec doskonale znany w naszym kraju, bo spędził u nas osiem lat.
Był asystentem Andrei Anastasiego, gdy ten prowadził reprezentację Polski, a następnie pracował w Indykpolu AZS Olsztyn i ZAKSIĘ Kędzierzyn-Koźle. – Chyba wszyscy go znają. Oczywiście nie osobiście, ale poznali go będąc po drugiej stronie siatki – zauważył Rafał Szymura, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, który akurat Włocha zna osobiście. Współpracowali w ZAKSIE.
– Bardzo dobrze wspominam tę współpracę. W pierwszym sezonie zdobyliśmy srebro, a w drugiem Puchar Polski i złoto. Mam nadzieję, że teraz nawiążemy do tamtych dobrych czasów trenera Gardiniego – powiedział Szymura.
Na co liczy szkoleniowiec? – W swojej pracy trenerskiej koncentruję się na znajdywaniu klucza do sukcesu. Staram się dotrzeć do zawodników, do drużyny. Po to, by im pomóc. Zarówno pod względem indywidualnym, jak i zespołowym.
Musimy wspólne ulepszać swoją grę, by na koniec sezonu osiągnąć to, co zamierzamy. Jeśli znajdę właściwy klucz do zespołu, a udawało mi się to w przeszłości w ZAKSIE i Olsztynie, możemy dokonać czegoś wielkiego – wyjawił swoją filozofię Gardini.
Przed Włochem i jego podopiecznymi dzisiaj pierwszy sprawdzian. Zagrają w Katowicach (godz. 17.30) z GieKSą. Statystyka przemawia za jastrzębianami. Wygrali osiem z dziewięciu dotychczasowych meczów. Przegrali jedynie rok temu, 8 marca, tuż przed przerwaniem, a następnie zakończeniem rozgrywek z powodu koronawirusa.
Katowiczanie też mają jednak o co grać. Liczą się w walce o play off. Na razie są na ósmej pozycji, ale Ślepsk Malow Suwałki wyprzedzają tylko o punkt, a Indykpol AZS o trzy, lecz mają o jeden mecz więcej rozegrany. Z pewnością więc wyjdą na parkiet odpowiednio zmotywowani, aż grać w siatkówkę potrafią, pokazali już wiele razy. Ostatnio przekonali się o tym gracze Trefla Gdańsk. W Katowicach skończyła się ich seria zwycięstw.
Czytaj jeszcze: Błyskawiczna decyzja
Gracze z Jastrzębia Zdroju wiedzą, że w hali w Szopienicach czeka ich trudna przeprawa. – Każda drużyna, która przyjeżdża do Katowic albo traci punkty, albo wyszarpuje je po twardej walce. Musimy walczyć o każdą piłkę, bez żądnego odpuszczania, bo w GKS jest paru chłopaków, którzy mogą go pociągnąć – ocenił Szymura, który wie, co mówi, bo poprzedni sezon spędził w GieKSie. – Miło będzie wrócić do hali w Szopienicach i przybić piątkę z chłopakami. Ale na tym się uprzejmości zakończą – powiedział.
Na zdjęciu: Jastrzębianie liczą, że pod wodzą Andrei Gardiniego wróci w ich grze radość.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus