PlusLiga. Odroczony finał

Rozczarowanie w Zawierciu. Kędzierzynianie wytrzymali presję i ograli Aluron CMC Wartę, doprowadzając do trzeciego, decydującego meczu.


Apetyty w Zawierciu przed wczorajszym spotkaniem były ogromne, a rozbudziło je zwycięstwo w pierwszym starciu w Kędzierzynie-Koźlu. Kolejny triumf oznaczał awans do wielkiego finału. Nic dziwnego, że fani już godzinę przed rozpoczęciem meczu szczelnie wypełnili halę i z całych sił od samego początku starali się wspomóc swoich siatkarzy. Goście byli na to jednak przygotowani.

– Hala będzie na pewno wypełniona po same brzegi, będzie kapitalna atmosfera. Dlatego trzeba się przygotować jak najlepiej psychicznie do tego spotkania, wytrzymać początkową nerwówkę i później grać najlepiej, jak się potrafi – tłumaczył przed pierwszym gwizdkiem sędziego Kamil Semeniuk, przyjmujący ekipy z Kędzierzyna-Koźla, który atmosferę panującą w obiekcie w Zawierciu zna jak mało kto. W Aluronie CMC Warcie występował na zasadzie wypożyczenia z ZAKSY w sezonie 2018/19. Wtedy zawiercianie też rywalizowali w półfinale z zespołem z Kędzierzyna-Koźla, też wygrali pierwsze wyjazdowe spotkanie, ale potem nie wykorzystali szansy i we własnej hali przegrali 2:3.

Przyjezdni od początku grali bardzo pewnie, imponowali spokojem i konsekwencją. „Jurajscy rycerze” wydawali się zaś przytłoczeni oczekiwaniami i presją, a przecież w większości to bardzo doświadczeni gracze, mogący pochwalić się sukcesami na najważniejszych imprezach świata, nawet na igrzyskach olimpijskich czy w mistrzostwach świata.

Grali jednak bardzo nierówno. Obok znakomitych zagrań, popełniali proste błędy. Przede wszystkim mieli problemy z przyjęciem zagrywki rywali. Rozgrywający Miguel Tavares musiał się mnóstwo nabiegać, żeby dobrze wystawić piłkę. Mimo to ryzykował – próbował rozgrywać kombinacyjnie, wykorzystując środkowych. Zwykle jednak nie miał wyjścia i pozostawało mu tylko wystawianie do skrzydłowych. A na to goście byli doskonale przygotowani. Raz za razem powstrzymywali ataki Dawida Konarskiego oraz Facundo Conte.

Jedynie Uros Kovacević robił swoje, ale w kilku sytuacjach i on był bezradny w starciu z blokującymi rywalami. Gospodarze też próbowali odpowiedzieć mocną i odrzucającą od siatki zagrywką. Nie zdołali jednak złamać przyjmujących ZAKSY. W porównaniu z Tavaresem Marcin Janusz miał ogromny komfort. Piłkę miał wręcz perfekcyjnie dograną i potrafił z tego zrobić użytek. Często „zatrudniał” środkowych. A że Norbert Huber i David Smith byli w wybornej dyspozycji, więc zapisywali kolejne punkty na koncie swojego zespołu. Janusz mógł też liczyć na skrzydłowych, bo Łukasz Kaczmarek i Semeniuk byli równie skuteczni, co ich koledzy ze środka siatki.

Zawiercianie mimo problemów walczyli. W pierwszym secie po serii serwisów Aleksandra Śliwki przegrywali 8:14, ale zmniejszyli straty do dwóch punktów (18:20). Goście szybko jednak rozwiali ich nadzieje, a w rolach głównych wystąpili blokujący, którzy m.in. dwa razy zastopowali ataki Konarskiego.

Przegrany set nie zachwiał wiarą „Jurajskich rycerzy”. W dwóch poprzednich meczach, ćwierćfinałowym z Asseco Resovią i w Kędzierzynie-Koźlu, też zaczynali źle, a później byli górą. Wygrali pierwszą akcję drugiej partii, co zwiastowało emocje, ale ZAKSA pokazała klasę. Była lepsza w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Nie zrażali się pojedynczym niepowodzeniem i dalej trzymali się swoich założeń. Na punkt Aluronu CMC Warty odpowiedzieli czterema i już do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Zrywy zawiercian nie robiły na nich wrażenia.

Igor Kolaković, trener „Jurajskich rycerzy” imał się różnych sposobów, by wybić z uderzenia rywali. Prosił o przerwy, korzystał z wideo weryfikacji oraz wprowadzał rezerwowych, ale niewiele wskórał. W trzecim secie przy stanie 15:19, próbował jeszcze raz wyciągnąć z asa z rękawa. Posłał na zagrywkę znanego z mocnego serwisu Mateusza Malinowskiego. Dwa jego poprzednie wejścia skutku nie przyniosły.

Tym razem uderzył mocno. Erik Shoji nie utrzymał piłki i Aluron CMC Warta zdobył punkt. Szkoleniowiec ZAKSY, Gheorghe Cretu błyskawicznie poprosił o przerwę, próbując wybić z uderzenia Malinowskiego. Udało się. Po wznowieniu gry atakujący gospodarzy zaserwował lekko i przyjezdni wyprowadzili skuteczną akcję. Po chwili Semeniuk zaserwował asa ostatecznie pogrążając zawiercian.

Trzeci decydujący mecz w sobotę w Kędzierzynie-Koźlu.


O miejsca 1-4 (do 2 zwycięstw)

Aluron CMC Warta Zawiercie – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 21;25, 21:25). Stan rywalizacji 1-1.

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (2), Conte (8), Zniszczoł (3), Konarski (11), Kovacević (19), Niemiec (4), Żurek (libero) oraz Malinowski (1), Orczyk, Cavanna. Trener Igor KOLAKOVIĆ.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz, Śliwka (8), Huber (8), Kaczmarek (17), Semeniuk (19), Smith (7), Shoji (Liber) oraz Kluth. Trener Gheorghe CRETU.

Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Marcin Herbik (Warszawa). Widzów 1500.

Przebieg meczu

  • I: 7:10, 11:15, 17:20, 20:25.
  • II: 7:10, 11:15, 17:20, 21:25.
  • III: 7:10, 10:15, 16:20, 21:25.

Bohater – Marcin JANUSZ.


Na zdjęciu: Norbert Huber okazał się prawdziwym katem zawiercian.

Fot. Tomasz Kudala/PressFccus