PlusLiga. Pierwsi półfinaliści

Zespoły z Zawiercia i Kędzierzyna-Koźla już w półfinałach. Jastrzębski Węgiel pokonał w Gdańsku Trefl i odzyskał atut własnej hali. Decydujący mecz w środę w Jastrzębiu-Zdroju.


Rywalizacja Aluronu CMC Warty Zawiercie z Asseco Resovią miała być ozdobą ćwierćfinałów. Dostarczyła wiele emocji, ale zawiercianie sprawę awansu rozstrzygnęli już w dwóch spotkaniach. Po wygranej we własnej hali, kropkę nad i postawili w Rzeszowie. – Grał czwarty zespół z piątym. W teorii te mecze powinny być zacięte i takie też były. Cieszymy się ogromnie z awansu do półfinału, ale jak to w życiu sportowca bywa, każdy jest teraz głodny czegoś więcej – zapowiedział Dawid Konarski, atakujący „Jurajskich rycerzy”.

Przełamana niemoc

Zawiercianie mecz w Rzeszowie zaczęli jednak źle. Grali bardzo nerwowo. Seryjnie oddawali punkty rywalom, popełniając proste błędy. Na pięć pierwszych zagrywek, zepsuli aż cztery, do tego dochodziły niecelne ataki. W efekcie przegrywali już 10:16, ale wtedy się przebudzili. Odrobili nawet część strat, ale w końcówce ponownie przez błędy pogrzebali szansę na wygranie seta.

W kolejnych partiach zawiercianie wciąż się mylili, ale imponowali determinacją i zaangażowaniem. Ich grę ciągnął Dawid Konarski. Z czasem coraz skuteczniejsi byli Facundo Conte oraz Uros Kovacević. Nieźle radzili sobie, zwłaszcza w ofensywie, środkowi Patryk Niemiec i Miłosz Zniszczoł. Za to gospodarze gaśli. W decydujących momentach brakowało im zimnej krwi. Seryjnie mylił się zwłaszcza Maciej Muzaj, który w czwartym secie zepsuł trzy kolejne ataki. Wielkie problemy miał też Klemen Cebulj, który na czwartą partię już nie wyszedł. Rzeszowianie imponowali tylko w bloku, ale to było za mało, by zatrzymać zdeterminowanych rywali.

– Był to bardzo trudny mecz i wielkie święto. Mówiłem w szatni, że biorę w ciemno 3:2 w trzecim meczu, a ten wynik to coś pięknego – tłumaczył Michał Żurek, kapitan Aluronu CMC Warty. – Na boisku chcemy wygrać i chcemy walczyć o wszystko! Każdy kto gra w siatkówkę, czy uprawia sport na najwyższym poziomie, zawsze walczy o wszystko. Mamy potencjał, by powalczyć z każdym, ale teraz świętujemy – dodał.

Zaskoczeni zmianą

Jastrzębski Węgiel przed meczem w Gdańsku był pod ścianą. Musiał wygrać, by przedłużyć szansę na grę o medale. Kilka dni przed meczem w zespole doszło do wstrząsu i zwolniony został trener Andrea Gardini. Przeciwko Treflowi drużynę prowadził jego asystent Nicola Giolito.

– Ta zmiana zaskoczyła nas, bo nikt się jej nie spodziewał, ale takie decyzje podejmuje prezes, a nie my. Czy to było dobre, czy złe, to okaże się dopiero po sezonie. Nowy szkoleniowiec nie miał za dużo czasu na przygotowania do konfrontacji z Treflem, bo odbyliśmy tylko jeden trening. Zwrócił nam uwagę na szczegóły, które nie funkcjonowały w pierwszym spotkaniu – mówił Łukasz Wiśniewski, środkowy Jastrzębskiego Węgla.

Mistrzowie Polski wypełnili zadanie i w Gdańsku wygrali bez straty seta. Dwie pierwsze partie były jednak wyrównane. Trzecią gospodarze oddali praktycznie bez walki. – Nie skupialiśmy się za bardzo na przeciwnikach, bo najważniejsza była nasza gra. Chcieliśmy wrócić do dobrego rytmu, jednak kiedy stoi się nad przepaścią, a my w takiej sytuacji byliśmy, to nie jest łatwo. Gospodarze postawili nam wymagające warunki, było sporo emocji, także w challengach. Trochę sprzyjało nam szczęście, ale trzeba mu też pomóc. Cieszymy się, bo wykonaliśmy pierwszy krok, aczkolwiek mamy świadomość, że jeszcze nic nie wygraliśmy – podkreślił Wiśniewski.

Pomimo porażki trener Trefla komplementował swój zespół. Michał Winiarski zdradził, że nie wszyscy jego zawodnicy byli w rewanżowej konfrontacji w pełni sił. – Od dwóch dni nie mogliśmy normalnie trenować, a wczoraj sześciu siatkarzy miało 39 stopni gorączki. Wszyscy się badaliśmy, covid został wykluczony, ale dopadł nas inny wirus, który przywieźliśmy z wojaży po Polsce, bo ostatnio sporo podróżowaliśmy. Jestem dumny z chłopaków, bo w dwóch setach naprawdę dobrze graliśmy, daliśmy z siebie wszystko, jednak w trzecim opadliśmy z sił – przyznał Winiarski.

Trzecie decydujące spotkanie odbędzie się w środę o godz. 17.30 w Jastrzębiu Zdroju.

Święto w „Spodku”

Katowiczanie drugie ćwierćfinałowe spotkanie z zespołem z Kędzierzyna-Koźla zagrali w „Spodku” i było to ukoronowanie udanego sezonu. ZAKSA gospodarzom na wiele nie pozwoliła. Katowiczanie w pierwszym secie dzielnie walczyli i go wygrali. Jednak im dalej w las, tym było gorzej…

By nawiązać rywalizację z tak renomowanym rywalem trzeba przede wszystkim „kąsać” zagrywką, dobrze przyjmować oraz wykazać się cierpliwością w ataku. Siatkarze GKS-u byli mocno zmotywowani i w polu serwisowym nie zwalniali ręki. Posyłali piłkę na drugą stronę z szybkością 115 -120 km/godz. i goście mieli spore problemy z jej przyjęciem.

Miejscowi zdobyli trzy punkty zagrywką przy tylko trzech własnych błędach. Natomiast goście mieli 7 pomyłek w tym elemencie i mieli jednego asa. Gospodarze objęli prowadzenie 9:7 i utrzymywali tę niewielką przewagę. Mogli szybko zakończyć pierwszą odsłonę, bo prowadzili 24:21. Popełnili jednak błąd, a chwilę potem ZAKSA zdobyła punkty po bloku i ataku Aleksandra Śliwki, doprowadzając do remisu. Rozpoczęła się gra na przewagi. W końcu Gonzalo Quiroga atakiem oraz Micah Ma’a asem serwisowym zakończyli seta.

Ambicja siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla została podrażniona i w kolejnej odsłonie mocno się zmobilizowali. Od początku szybko zbudowali kilkupunktową przewagę i pewnie zmierzali do wyrównania w setach. Miejscowi zerwali się do ataku. Zniwelowali stratę do trzech „oczek”, ale na finiszu goście wrócili do skutecznej gry i nie mieli żadnych problemów z wygraniem.

Katowiczanie mieli czego żałować w kolejnym secie, bowiem prowadzili 19:17 i… wtedy stanęli. Do końca partii zdobyli zaledwie punkt i swoją postawą zdecydowanie ułatwili zadanie gościom. W czwartym secie w grze niewiele się zmieniło, bowiem goście prowadzili sześcioma punktami i nie zamierzali już przedłużać spektaklu.

ZAKSA zameldowała się w półfinale i teraz czeka ją rywalizacja z Aluronem CMC Wartą Zawierciem.

(sow, mic)


O miejsca 1-8 (do 2 zwycięstw)

GKS Katowice – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (29:27, 19:25, 20:25, 19:25). Stan rywalizacji 0-2, Awans ZAKSY.

KATOWICE: Ma’a (8), Szymański (9), Kania (7), Jarosz (9), Quiroga (12), Hain (6), Mariański (libero) oraz Domagała (5), Rousseaux (4), Drzazga, Nowosielski (1), Lewandowski (3), Kogut, Ogórek. Trener Grzegorz SŁABY.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (2), Śliwka (11), Smith (12), Kaczmarek (17), Semeniuk (14), Huber (22), Shoji (libero) oraz Kluth (1). Trener Gheorghe CRETU.

Sędziowali: Mariusz Gadzina (Strzyżów) i Damian Lic (Żołynia). Widzów 2068.

Przebieg meczu

  • I: 10:8, 15:12, 20:17, 25:24, 29:27.
  • II: 5:10, 7:15, 16:20, 19:25.
  • III: 10:9, 15:14, 19:20, 20:25.
  • IV: 6:10, 10:15, 16:20, 19:25.

Bohater – Norbert HUBER.


Trefl Gdańsk – Jastrzębski Węgiel 0:3 (23:25, 23:25, 14:25). Stan rywalizacji 1-1.

GDAŃSK: Kampa (4), Mika (10), Paszycki (5), Wlazły (4), Lipiński (7), Mordyl (6), Olenderek (libero) oraz Kozub, Sasak (5), Reichert, Urbanowicz, Zaleszczyk(1) Łaba. Trener Michał WINIARSKI.

JASTRZĘBIE: Toniutti (1), Fornal (13), Gładyr (4), Hadrava (11), R. Szymura (13), Wiśniewski (5), Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Boyer (6), Macyra (1). Trener Nicola GIOLITO.

Sędziowali: Maciej Maciejewski i Jarosław Makowski (obaj Szczecin). Widzów 3950.

Przebieg meczu

  • I: 5:10 12:15, 19:20, 23:25.
  • II: 10:5, 14:15, 18:20, 23:25.
  • III: 7:10, 7:15, 10:20, 14;25.

Bohater – Rafał SZYMURA.


Asseco Resovia – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (25:19, 23:25, 23:25, 22:25). Stan rywalizacji 0-2. Awans Aluronu CMC Warty.

RZESZÓW: Drzyzga (4), Deroo (7), Kozamernik (9), Muzaj (15), Cebulj (4), Kochanowski (11), Zatorski (libero) oraz Tammemaa (1), Buszek (1), Woicki, Szerszeń (9), Bucki (4). Trener Marcelo MENDEZ.

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues, Conte (20), Zniszczoł (3), Konarski (18), Kovacević (19), Niemiec (4), Żurek (libero) oraz Malinowski, Orczyk. Trener Igor KOLAKOVIĆ.

Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Maciej Kolendowski (Kraków). Widzów 1800.

Przebieg meczu

  • I: 10:8, 15:10, 20:17, 25:19.
  • II: 10:9, 14:15, 17:20, 23:25.
  • III: 6:10, 13;15, 18;20, 23:25.
  • IV: 10:9, 15:12, 18:20, 22:25.

Bohater – Dawid KONARSKI.

Następne mecze 19.04. (o miejsca 1-8): Bełchatów – Olsztyn; 20.04. (o miejsca 1-8): Jastrzębie – Gdańsk; (o miejsce 11): Lublin – Suwałki; 22.04. (o miejsce 9): Warszawa – Lubin.


Na zdjęciu: Przyjmujący ZAKSY początkowo mieli sporo kłopotów z przyjmowaniem zagrywki katowiczan.

fot. Łukasz Laskowski/PressFocus