PlusLiga. Pierwsza runda

Jastrzębianie chcą w Bełchatowie wrócić na zwycięską ścieżkę. Mistrz Polski z Kędzierzyna-Koźla i Aluron CMC Warta Zawiercie liczą z kolei na kolejne wygrane.


Jastrzebski Węgiel kontynuuje spotkania z krajową czołówką. Po starciu z ZAKSĄ tym razem (niedziela godz. 14.45) przyszła pora na wyjazd do Bełchatowa na mecz z PGE Skrą.

Czas na regenerację

Formą jastrzebian jest niewiadomą. Mieli bowiem ponad tydzień przerwy, bo ich spotkanie z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa z poprzedniej kolejki zostało odwołane z powodu zarażeń koronawirusem w stołecznej ekipie. Z drugiej strony tak długa przerwa przydała się na regenerację sił i spokojny trening.

– Po meczu z ZAKSĄ nasz zespół miał za sobą okres, w którym przez dwa i pół tygodnia nie było ani jednego dnia wolnego. Był to czas, w którym rozegraliśmy wiele spotkań. Był więc dobry moment dla zawodników, by „podładować baterie” i zregenerować się. Na pewno im się to spodobało, a jednocześnie zyskaliśmy czas na to, by popracować nad pewnymi elementami, nad sobą i mieć taki „prawdziwy” okres treningowy.

Wcześniej było tylko rozgrywanie meczów i lekkie sesje treningowe w siłowni, wprowadzające do kolejnych spotkań. Zatem, dobrze że doszliśmy do siebie pod względem fizycznym i podszlifowaliśmy pewne kwestie techniczne – przyznaje Luke Reynolds, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.

Postawić kropkę nad „i”

Od razu „pomarańczowi” trafiają na zespół z najwyższej krajowej półki. PGE Skra wprawdzie sezon zaczęła nie najlepiej – m.in. przegrana z Aluronem CMC Wartą – ale z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. A graczy w swojej kadrze ma naprawdę na bardzo wysokim poziomie.

Największa gwiazda Taylor Sander wciąż nie jest w pełni sił, ale Karol Kłos, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Irańczyk Milad Ebadipour czy Serbowie Milan Katić oraz Dusan Petković gwarantują odpowiedni poziom. – Już na starcie czeka nas pojedynek wagi ciężkiej. Patrzymy na nie jak na mecz, w którym trzeba zwyciężyć. Zawodnicy są podekscytowani faktem, że znów będą mogli wyjść na parkiet i walczyć.


Czytaj jeszcze: Potwierdzona dominacja

W ostatnim starciu w Kędzierzynie stwarzaliśmy sobie szanse, ale nie potrafiliśmy postawić kropki nad „i”. Jeśli uda nam się to zrobić w Bełchatowie, wówczas osiągniemy sukces. Tak samo dla nas, jak i dla naszych rywali będzie to wielki mecz. Oni również muszą wygrywać wszystko, co się da. Zatem szykuje się intensywna gra, w której trzeba będzie zostawić serce na boisku. Na krótkim graniu raczej się nie skończy – przewiduje Reynolds.

Bokserski pojedynek

Dla jastrzębian spotkanie w Bełchatowie będzie początkiem „maratonu”. W ciągu miesiąca rozegrają aż 13 spotkań! – Robimy wszystko co w naszej mocy i przygotowujemy się do tych konfrontacji tak, by je wygrywać. To jest kluczowe. Niemniej, jako trener muszę patrzeć też w szerszej perspektywie. Oczywiście, zawsze najpierw myślisz o najbliższym meczu, ale z tyłu głowy musisz mieć również plan na kolejne starcia i wiedzieć jak mądrze zarządzać drużyną.

Ten sezon jest jak pojedynek bokserski zakontraktowany na dwanaście rund. Dwunastorundowy bokserski maraton, podczas którego wyprowadzana będzie seria potężnych ciosów, a nie tylko jeden czy dwa trafienia nokautujące. Taki scenariusz trzeba brać mocno pod uwagę i trzeba się w tym odpowiednio odnaleźć – barwie opisuje Australijczyk.

Zwycięski marsz

„Jurajscy rycerze” zamiast w niedzielę już dzisiaj (godz. 14.45) podejmują Cerrad Eneę Czarnych Radom. I liczą na podtrzymanie zwycięskiej serii. Na razi na ich koncie są trzy kolejne wygrane. Zgromadzili 11 punktów i zajmują drugą pozycję w tabeli. – Mogliśmy mieć jeszcze lepszy start, ale w pierwszej kolejce nie wykorzystaliśmy szansy na pokonanie Jastrzębskiego Węgla – ocena Igor Kolaković, trener Aluronu CMC Warty. – Co do naszych rywali, to są doświadczeni, dysponują dobrą zagrywką i atakiem. To będzie trudny mecz – dodaje

Grupa Azoty ZAKSA natomiast jeszcze nie przegrała i przewodzi ligowej stawce. Patrząc na poziom jaki prezentuje, trudno przypuszczać, by Indykpol AZS Olsztyn (mecz w sobotę godz. 17.30) był w stanie cokolwiek ugrać w Kędzierzynie-Koźlu. Każdy inny wynik niż triumf gospodarzy za trzy punkty, będzie ogromną niespodzianką.


Na zdjęciu: Yacine Louati (z lewej) i jego koledzy z Jastrzębskiego Węgla mieli sporo czasu na odpowiednie przygotowanie się do starcia w Bełchatowie.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus