PlusLiga. Pluton już czeka

 

Znając jastrzębskie realia, na Hali Widowiskowo-Sportowej przy al. Jana Pawła II, pojawiła się – dosłownie – garstka kibiców. Jakiś wpływ miał na to rozgrywany dosłownie kilkadziesiąt metrów obok mecz Polskiej Hokej Ligi, w którym lider tabeli, czyli JKH GKS Jastrzębie, podejmował Lotos PKH Gdańsk.

Wracając jednak do siatkówki, to w końcówce premierowej odsłony bydgoszczanie postraszyli nieco faworyta, ale Tomasz Fornal, do spółki z Buckim, opanowali sytuację. Zatrważająca była jednak skuteczność w ataku gospodarzy, którzy odnotowali w tym elemencie zaledwie 36 procent. Rywal nie był jednak lepszy, a jedynym zawodnikiem Visły, grającym na „jako takim” poziomie, był Tonczek Sztern.

Drugi set również rozpoczął się od względnej dominacji gospodarzy. Tyle, że Lukas Kampa rozegrał dwa razy niedokładnie i goście zbliżyli się na jeden punkt. W jednej z kolejnych akcji jastrzębianie – konkretnie Hain i Fornal – w ogóle nie skoczyli do bloku. A chwilę później zablokowany został Dominik Depowski i zrobiło się po 14. Jastrzębianie wrócili następnie na prowadzenie, głównie dzięki, nareszcie, przytomnym decyzjom Kampy.

Kiedy zrobiło się 19:17 bardzo ważną piłkę, w kontrze, skończył wspomniany Depowski i sytuacja została opanowana. Na chwilę. Bydgoszczanie psuli co tylko się da. Jak np. przyjęcie, po lekkiej zagrywce Grahama Vigrassa. Wydawało się, że gospodarze wygrają tego seta gładko. Było już 24:21, ale trzy kolejne punkty zdobyli goście. Miejscowi nie wykorzystali czterech piłek setowych i to się zemściło, bo partia padła łupem gości! Trzeba przyznać, że w sposób groteskowy i gdyby po tym secie prezes Adam Gorol zwolnił trenera Santilliego, to nikt nie miałby do niego najmniejszych pretensji.

Bliższy takiej decyzji sternik JW był w trzeciej odsłonie, kiedy to gospodarze, do pewnego momentu, grali wręcz przygnębiająco. Dopiero dobra zmiana, którą dał Christian Fromm, odwróciła losy seta. Jak również porządna seria w polu serwisowym Vigrassa. Było 15:18, zrobiło się 20:18, a po asie serwisowym Buckiego gospodarze mieli trzy punkty zapasu. Znów jednak popełnili dwa błędu z kolei i zrobiło się nerwowo. Popiwczak przyjął jednak dobrze zagrywkę Szterna, a Fromm – najlepszy w tym secie zawodnik na parkiecie – skończył piłkę z lewego skrzydła.

Niemiec odnotował 100-procentową skuteczność w ataku, kończąc 6 z 6 piłek. Pomógł jeszcze jastrzębianom powrót do gry Jakuba Popiwczaka, który chorował ostatnio, ale w końcu pojawił się na parkiecie, w miejsce Pawła Ruska. Fromm świetną grę kontynuował w czwartym secie. Posłał asa serwisowego i wciąż skutecznie atakował. I znów wydawało się, że jastrzębianie mają sytuację pod kontrolą. Wystarczyły jednak dwa mocne serwisy bydgoszczan i sytuacja wymknęła się spod kontroli. Po bloku na Frommie zrobiło się 15:13 dla Visły. Ale krótko po tym niemiecki przyjmujący się zrehabilitował i znów zapunktował zagrywką. Cóż jednak z tego, skoro kolejne niepotrzebne decyzje o zmianach podjął Santilli i Konarski najpierw został zablokowany, a następnie uderzył w aut? To musiało się źle skończyć i tak też było. Janusz Gałązka zaserwował asa i tie break stał się faktem.

W nim, zaraz na początku, dwie punktowe zagrywki posłał Jurij Gładyr, który pojawił się na parkiecie dopiero w czwartej odsłonie. To ustawiło decydującą partię. Od siebie dołożył zagrywkę, a także skuteczny atak Fromm, a na dodatek nieźle zaczął grać Depowski. Tego przegrać już się nie dało, choć Visła podjęła jeszcze próbę, za sprawą świetnie grającego w tym spotkaniu Kalembki. Nie udało się jednak dogonić przeciwnika i JW dopisał na swoje konto drugi punkt. Niemniej jednak strata „oczka” w starciu z Bydgoszczą to coś, co jastrzębskim kibicom doskwiera. A pluton egzekucyjny czeka już na Roberto Santilliego.

 

Jastrzębski Węgiel – Visła Bydgoszcz 3:2 (25:21, 25:27, 25:23, 25:26, 15:11)

Sędziowali Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle) i Paweł Ignatowicz (Opole). Widzów 1000.

JW: Kampa (4), Fornal (6), Hain (5), Bucki (17), Depowski (11), Vigrass (6), Rusek (libero) oraz Fromm (14), Konarski (6), Vinhedo, Lyneel, Gładyr (6), Popiwczak (libero). Trener Roberto SANTILLI.

VISŁA: Lipiński, Urbanowicz (17), Gałązka (13), Sztern (23), Peszko (13), Kalembka (17), Szymura (libero) oraz Woch, Gryc (3), Quiroga (3), Gil. Trener Przemysław MICHALCZYK.
I set: 10:5, 15:12, 20:18, 25:21.
II set: 10:7, 15:14, 20:17, 25:24, 25:27.
III set: 9:10, 14:15, 20:18, 25:23.
IV set: 10:8, 13:15, 18:20, 24:25, 25:26.
V set: 8:4, 10:5, 15:11.
Bohater Christian FROMM.

 

Na zdjęciu: Zmiana Christiana Fromma (z prawej) przesądziła o losach słabego, ale długiego meczu w Jastrzębiu-Zdroju.