PlusLiga. Przełom w trzecim secie

Pokazali, że ich ostatnie zwycięstwa i miejsce w czołówce nie były przypadkiem.

Przełomowy okazał się trzeci set. Po dwóch był remis. W kolejnym trwała wyrównana walka. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. W końcówce gdańszczanie zdołali odskoczyć. Wygrywali 24:22 i mieli ogromną szansę na objęcie prowadzenia w meczu. Pogubili się jednak, a gości z opresji uratował Aleksander Śliwka i Arpad Baroti. Ten pierwszy popisywał się sprytem i wyszkoleniem technicznym. Węgier z kolei w subtelności się nie bawił, tylko stawiał na siłowe rozwiązania. Goście wywalczyli trzy punkty z rzędu i to z kolei oni mieli piłkę setową. A potem nastąpiła wojna nerwów.

W sumie kędzierzynianie obronili aż dziewięć setboli, zanim sami zadali decydujący cios. Atak skończył niezawodny Śliwka.

Rozbici gdańszczanie w kolejnej partii nie podjęli już walki. Cały czas rozpamiętywali straconą szansę, co tak doświadczeni gracze, jak występujący w ZAKSIE od razu wykorzystali.

Trefl Gdańsk – Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle 1:3 (23:25, 25:19, 34:36, 17:25)

GDAŃSK: Janusz, Halaba (20), Crer 912), Filipiak (22), Schott (4), Grzyb (9), Olenderek (libero) oraz Mordyl, Majcherski (libero), Janikowski, Sasak (5), Jakubiszak. Trener Michał WINIARSKI.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Toniutti, Śliwka (24), Wiśniewski (11), Baroti (17), Semeniuk (17), Smith (8), Zatorski (libero) oraz Parodi, Rejno, Grygiel. Trener Nikola GRBIĆ.

Sędziowali Maciej Maciejewski (Szczecin) i Zbigniew Wolski (Gorzów Wlkp.). Widzów 4600.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:13, 19:20, 23:25.

II: 10:7, 15:11, 20:16, 25:19.

III: 10:9, 15:12, 20:19, 24:25, 20:29, 24:36.

IV: 5:10, 8:15, 11:20, 17;25.

Bohater – Aleksander Śliwka.

Równanie w dół

Trwa fatalna seria Aluronu Virtu CMC Zawiercie. Przegrana w Bełchatowie z PGE Skrą była już jego trzecią z rzędu.

Zawiercianie ponownie zaprezentowali się słabo. Ambicji nie można im odmówić. Walczyli dzielnie. Nie zaważając na możliwość kontuzji – Taichiro Koga wpadł w słupek od siatki, a Marcin Waliński boleśnie zderzył się z Alexandre Ferreirą – rzucali się do każdej piłki. To poświęcenie na niewiele się jednak zdało. Zawiercianom brakowało dynamiki i dokładności. Póki w miarę przyjmowali zagrywkę zawodników Skry, toczyli wyrównany bój. Gdy tylko jednak zabrakło dokładności w tym elemencie pojawiły się problemy. Żaden ze skrzydłowych nie potrafił skończyć ataku z trudnej piłki, nawet Mateusz Malinowski, który na początku sezonu imponował skutecznością. Brakowało im pewności siebie i trochę „bezczelności”. Atakowali wówczas zbyt zachowawczo i lekko. W efekcie gospodarze raz za razem popisywali się udanymi kontrami.

Przyjezdni mieli jest kłopoty ze swoją zagrywką. Gdy próbowali trudnej, popełniali błędy, gdy zaś tylko przebijali piłkę na stronę rywali, ci od razu ich karcili. A że Grzegorz Łomacz swój fach zna, więc z „oszukaniem” bloku Aluronu Virtu CMC nie miał żadnego problemu.

Widząc słabość swojej ekipy, Mark Lebedew, trener zawiercian, przed trzecią partią zdecydował się na pokerową zagrywkę. Zdjął swojego pierwszego rozgrywającego Michała Masnego. Jego zastępca, Arshdeep Dosanjh nie zmienił jednak losów meczu. Przewaga Skry wciąż była przygniatająca.

PGE Skra Bełchatów – Aluron Virtu CMC Zawiercie 3:0 (25:21, 25:17, 25:20)

BEŁCHATÓW: Łomacz (1), Ebadipour (10), Kochanowski (11), Petković (11), Szalpuk (14), Kłos (10), Pichocki (libero) oraz Orczyk. Trener Michał Mieszko GOGOL.

ZAWIERCIE: Masny, Waliński (12), Gawryszewski (5), Malinowski (13), Ferreira (10), Kania (1), Koga (libero) oraz Czarnowski (4), Penczew, Dosanjh 91), Andrzejuewski (libero). Trener Mark LEBEDEW.

Sędziowali Waldemar Kobienia (Opole) i Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle). Widzów 2700.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:11, 20;13, 25:21.

II: 10:7, 15:9, 20:12, 25:17.

III: 10:9, 15:12, 20:15, 25:20.

Bohater – Grzegorz ŁOMACZ.