PlusLiga. Sukces zrodzony w bólach

Aluron CMC Warta Zawiercie po twardym boju lepszy od Ślepska Malow Suwałki, a kędzierzynianie „królami” Opolszczyzny. GKS Katowice sprawcą pierwszej niespodzianki.


Skład zawiercian po letnich wzmocnieniach robi wrażenie. Uros Kovacević, jeden z najlepszych przyjmujących świata, Facundo Conte, lider Argentyny, brązowego medalisty igrzysk olimpijskich, Dawid Konarski, dwukrotny mistrz świata… Mimo to w inauguracyjnym spotkaniu ze Ślepskiem Malow Suwałki sukces nie przyszedł łatwo. Goście nie przestraszyli się bowiem gwiazd Aluronu CMC Warty i od początku twardo walczyli.

W ataku świetnie prezentował się Bartłomiej Bołądź, w polu serwisowym Cezary Sapiński, a na rozegraniu Joshua Tuaniga. Z kolei zawiercianie grali bardzo nerwowo. Zdarzały się nieporozumienia. Słabiej niż oczekiwano grał zwłaszcza Conte.

Widać było, że dopiero niedawno dołączył do drużyny, że nie jest jeszcze w pełni przygotowany do sezonu i brakuje mu zgrania z nowymi kolegami. Pod koniec drugiego seta został więc zmieniony przez Piotra Orczyka i na parkiet wrócił dopiero w czwartej odsłonie, ale tylko na chwilę.

Brudna” gra Serba

Wielkie umiejętności pokazał za to Kovacević. Serb znany jest z wyszkolenia technicznego, umiejętności obijania bloku, wypychania piłki, czyli tzw. „brudnej gry”. Przeciwko Ślepskowi zaprezentował cały wachlarz takich zagrań. Czym miał trudniejszą piłkę, tym był skuteczniejszy. Niektóre jego akcje we współpracy z rozgrywającym Maximiliano Cavanną ocierały się wręcz o szaleństwo i wywoływały aplauz na trybunach. Szybko podbił serca zawierciańskich kibiców.

W pierwszym secie miejscowi długo gonili wynik. Przegrywali już 12:16. W odpowiednim momencie złapali jednak odpowiedni rytm. Zdołali odwrócić losy partii, ale za ciosem nie poszli. W kolejnym Bołądź i spółka wyciągnęli wnioski i nie dali się już dogonić.

Od trzeciego seta rozgorzała walka na całego. Poziom nie był nadzwyczaj wysoki, ale za to emocji nie brakowało. Z wymiany ciosów zwycięsko wyszli miejscowi, a kluczową rolę oprócz coraz bardziej zmęczonego Kovacevicia, odegrali rezerwowi: Mateusz Malinowski, Orczyk i Miguel Tavares Rodriges.

Dwaj pierwsi pociągnęli drużynę w ataku, Tavares Rodrigues „zabił” trzecią partię. Wszedł zadaniowo na zagrywkę przy stanie 23:23. Pokazał, że sztukę wprowadzania piłki opanował w stopniu wręcz perfekcyjnym. Zaserwował dwa asy. Najpierw zagrał mocno, po chwili popisał się skrótem, czym kompletnie zaskoczył rywali.

Trefl nie taki straszny

W starciu katowiczan z Treflem Gdańsk, wyżej stały akcje gości. Tymczasem mecz od pierwszej piłki przybrał nieoczekiwany przebieg. To gospodarze zdecydowanie dominowali. Dobrze prezentował się Micah Ma’a.

Debiutujący na polskich parkietach amerykański rozgrywający okazał się graczem dojrzałym, dobrze wyszkolonym technicznie i dokładnym. Nie prezentował zagrań pod publikę, fajerwerków, ale mimo to był trudny do rozszyfrowania przez rywali. Umiejętnie kierował grą i gubił blok Trefla. Wykorzystywał zarówno wszystkich skrzydłowych, Gonzalo Quirogę, Szymona Szymańskiego oraz Jakuba Jarosza, jak i środkowych, Marcina Kanię i Piotra Haina.

Michał Winiarski, trener Trefla, który zaskoczył wyjściowym składem – w szóstce wyszedł Łukasz Kozub, a nie doświadczony Lukas Kampa – szybko został zmuszony do roszad. Już w pierwszym secie Niemiec wszedł na parkiet. Poprawy gry jednak nie było. Zanim złapał odpowiedni rytm Trefl przegrywał już 0:2. Grę gości odmienił dopiero Patryk Łaba. Potężnie serwował, nie mylił się też w ataku.

Przede wszystkim jednak swoją energią zaraził kolegów. Już nie wyglądali jak pogrążeni w letargu. I zaczął się mecz. Gdańszczanie z każdą akcją czuli się coraz pewniej, miejscowi natomiast gaśli. Kilka razy na blok nadziali się Jarosz i Szymański. Pewność siebie stracił tez Quiroga. Nawet w prostych sytuacjach szukał „kiwek” zamiast mocno zaatakować.

Gospodarze zdołali się jednak podnieść. W tie breaku znów odzyskali inicjatywę. Nie załamali się nawet wtedy, gdy przegrywali już 7:10. W końcówce po raz kolejny błysnął Ma’a. Tym razem jednak popisał się dwoma bardzo mocnymi zagrywkami, po których goście nie byli w stanie wyprowadzić ataku. Punkt dający wygraną katowiczanom wywalczył Jarosz. Pomogli mu jednak goście. Libero Maciej Olenderek zdołał podbić piłkę, ale żaden z jego kolegów nie poszedł do niej. Patrzyli się jeden na drugiego.

Odkryte karty

Derby Opolszczyzny miały dać odpowiedź w jakim miejscu znajdują się zespoły Stali Nysa oraz Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyna-Koźla. I trzeba od razu stwierdzić, że oba licznie zgromadzonej nyskiej publiczności zaprezentowały się więcej niż przyzwoicie. Po spotkaniu powody do zadowolenia mieli jednak tylko przyjezdni.

Gospodarze wystąpili już z dwoma nowymi zawodnikami, z amerykańskim środkowym Mitchellem Stahlem oraz przyjmującym Kamilem Kwasowskim. Szybko jednak okazało się, że ten drugi prezentuje się mizernie. Po kilku autowych atakach został zmieniony przez Bartosza Bućkę i to była słuszna decyzja.

Ten drugi nie tylko dobrze przyjmował, ale udanie atakował. Skład wyjściowy ZAKSY nie był zaskoczeniem, bo duet przyjmujących stanowili, nowy kapitan Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk, zaś środkowych David Smith i Krzysztof Rejno. Całością umiejętnie kierował nowy rozgrywający Marcin Janusz.

Siła uderzeniowa była po stronie ZAKSY i stąd też w wyrównanym pierwszym secie wygrana była po jej stronie. Tak też było w kolejnych odsłonach. Choć w drugim gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 3:0. Kędzierzynianie szybko jednak objęli prowadzenie 6:4, które jeszcze powiększyli. Semeniuk wraz ze Śliwką w przyjęciu nie błyszczeli, ale z tej roboty wyręczył ich amerykański libero Erik Shoji. Semeniuk był jednak niezwykle skuteczny ataku i po meczu otrzymał statuetkę MVP.

Trzeci set, jak się później okazało ostatni, był jednostronnym widowiskiem. Goście wręcz rozbili miejscowych. Ich przewaga wynosiła nawet 10 punktów (20:10). Dopiero przy zagrywkach Wassima Ben Tary straty zostały nieco odrobione.

Inauguracyjne spotkanie dla jednych i drugich to były zaledwie przedbiegi przed tym co ich czeka w tym sezonie ligowym. Może nie było błysku oraz efektownych zagrań, ale obie drużyny zaprezentowały solidne ligowe rzemiosło. Na fajerwerki, tak nam się wydaje, przyjdzie czas gdy sezon już na dobre się rozkręci.

(sow, mic)


Na zdjęciu: Aleksander Śliwka został kapitanem ZAKSY i swoim pierwszym meczu w nowej roli poprowadził kolegów do zwycięstwa.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus


Aluron CMC Warta Zawiercie – Ślepsk Malow Suwałki 3:1 (25:23, 23:25, 25:23, 25:21)

ZAWIERCIE: Cavanna (2), Kovacević (25), Niemiec (4), Konarski (9), Conte (4), Zniszczoł (11), Żurek (libero) oraz Malinowski (3), Tavares Rodrigues (2), Orczyk (11), Rajsner. Trener Igor KOLAKOVIĆ.

SUWAŁKI: Tuaniga (4), Buchowski (3), Sapiński (8), Bołądź (25), Łukasik (15), Takvam (13), Czunkiewicz (libero) oraz Smoliński, Halaba, Ziobrowski, Klinkenberg (3), Laskowski. Trener Andrzej KOWAL.

Sędziowali: Mariusz Gadzina (Strzyżów) i Damian Lic (Żołynia). Widzów 1500.

Przebieg meczu

  • I: 6:10, 12:15, 20:19, 25:23.
  • II: 8:10, 11:15, 16:20, 23:25.
  • III: 10:7, 15:12, 20:19, 25:23.
  • IV: 9:10, 15:14, 20:17, 25:21.

Bohater – Uros KOVACEVIĆ.


GKS Katowice – Trefl Gdańsk 3:2 (25:20, 25:20, 19:25, 21:25, 15:12)

KATOWICE: Ma’a (3), Quiroga (16), Hain (9), Jarosz (20), Szymański (21), Kania (5), Mariański (libero) oraz Kogut (1), Nowosielski, Domagała. Trener Grzegorz SŁABY.

GDAŃSK: Kozub (2), Reichert (4), Crer (14), Wlazły (16), Mika (14), Mordyl (5), Olenderek (libero) oraz Łaba (10), Kampa (1), Sasak, Pruszkowski (libero), Ciok. Trener Michał WINIARSKI.

Sędziowali: Jarosław Makowski (Szczecin) i Mateusz Broński (Poznań). Widzów 496.

Przebieg meczu

  • I: 10:9, 15:14, 20:17, 25:20.
  • II: 10:9, 15:12, 20:17, 25:20.
  • III: 9:10, 13:15, 15:20, 19:25.
  • IV: 9:10, 14:15, 17:20, 21:25.
  • V: 5:3, 7:10, 15:12.

Bohater – Micah MA’A


Stal Nysa – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (22:25, 21:25, 20:25)

NYSA: Komenda, Kwasowski (2), Stahl (6), Ben Tara (11), Penczew (6), M’Baye (4), Ruciak (libero) oraz Dembiec (libero), Szwaradzki (2), Dębski, Bućko (7), Schamlewski, Szczurek. Trener Krzysztof STELMACH.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (2), Śliwka (2), Rejno (6), Kaczmarek (14), Semeniuk (15), Smith (9), Shoji (libero) oraz Kluth (1), Kalembka (1).Trener Gheorghe CRETU.

Sędziowali: Paweł Ignatowicz (Opole) i Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle). Widzów 1900.

Przebieg meczu

  • I: 7:10, 13:15, 16:20, 22:25.
  • II: 7:10, 11:15, 15:20, 21:25.
  • III: 5:10, 7:15, 10:20, 20:25.

Bohater – Kamil SEMENIUK.


Indykpol AZS Olsztyn – Asseco Resovia 0:3 (22:25, 18:25, 20:25)

OLSZTYN: Firlej, Andringa (1), Jakubiszak (3), Butryn (9), DeFalco (9), Averill (2), Gruszczyński (libero) oraz Salehi (7), Ciunajtis (libero), Jankiewicz, Król (6), Siwczyk (1). Trener Marco BONITTA.

RZESZÓW: Drzyzga (3), Deroo (14), Krulicki (5), Muzaj (8), Cebulj (10), Kozamernik (4), Zatorski (libero) oraz Woicki, Bucki (3), Szerszeń (2), Tammamaa. Trener Alberto GIULIANI.

Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Bartłomiej Adamczyk (Kielce). Widzów 1499.

Przebieg meczu

  • I: 10:9, 15:12, 17:20,
  • II: 4:10, 10:15, 15:20, 18:25.
  • III: 10:7, 14:15, 16:20, 20:25.

Bohater – Fabian DRZYZGA