PlusLiga. Szalony miesiąc

Dla Jastrzębskiego Węgla i GKS-u Katowice rozpoczyna się intensywny czas. Będą grać co trzy dni, a zaczynają od starcia ze sobą.


Katowiczanie nowy rok zaczęli źle, bo od porażki 0:3 z GKS Skrą Bełchatów. Swojej postawy nie musieli się jednak wstydzić, choć gracze i sztab szkoleniowy różnili się w ocenie spotkania.

– Przede wszystkim trzeba spojrzeć, z kim przyszło nam walczyć o ligowe punkty. Rywale to krajowa czołówka, ale do tej pory nie wykorzystywali swojego potencjału – mówi trener GKS-u, [Grzegorz Słaby].

– W polu serwisowym spisywaliśmy chyba najlepiej w tym sezonie, bo posyłaliśmy piłkę z prędkością ponad 100 km/h. A mimo to zabrakło nam asów, bo zaliczyliśmy tylko dwa, podczas gdy rywal osiem. Niemniej skuteczność z pierwszej akcji była więcej niż dobra i podobnie było na szybszej oraz wysokiej piłce. Słabiej spisywali się w bloku (2 – 8 – przyp. red.) oraz w obronie. A te elementy dotychczas były naszymi atutami. Skra był jednak lepsza i trzeba jej oddać honor – dodaje.

Zmarnowanej szansy na urwanie choćby punktu faworyzowanym gościom żałuje [Wiktor Musiał], atakujący GiekSy, który z powodzeniem zastąpił Jakuba Jarosza.

– Mocno ubolewam, że ze Skrą nie potrafiliśmy wykorzystać szans, bo sam miałem piłkę setową. Gdybym ją wykorzystał, mecz mógł się zupełnie inaczej potoczyć, bo przecież wygranie seta jeszcze bardziej by nas zmobilizowało. Mogliśmy skończyć kilka potężnych serwisów, ale po przeciwnej stronie siatki rywale znakomicie przyjmowali, a Łomacz umiejętnie rozgrywał – przyznaje.

Bez lekceważenia

Po ekipie z Bełchatowa na katowiczan czeka kolejny zespół z krajowego topu, Jastrzębski Węgiel.

– Do Jastrzębia jedziemy mocno zmotywowani, bo w naszym zespole obowiązuje zasada: trzeba walczyć z każdym rywalem. Nawet gdy nam się nie udaje, to schodzimy z parkietu z podniesioną głową – zapowiada Musiał.

Jastrzębianie od początku rozgrywek spisują się wybornie. Przegrali tylko dwa z 14 meczów, oba z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

– Co trzeba zrobić, żeby kontynuować zwycięską serię?

– Ciężko pracować. Nic innego nam nie pozostaje. Mieliśmy kilka przykładów na to, że wylewane hektolitry potu nie idą na marne, tylko opłacają się, zwłaszcza w trudnych momentach. Nabieramy pewności siebie i – mówiąc kolokwialnie – wiatru w żagle. W nowym roku możemy sobie jeszcze życzyć, żeby kibice wrócili do hali, bo przy pustych trybunach gra się bardzo smutno. Obyśmy jak najszybciej spotkali się tutaj w komplecie – mówi [Łukasz Wiśniewski], środkowy Jastrzębskiego Węgla.

Z szacunkiem o rywalach

Gospodarze środowego spotkania są zdecydowanymi faworytami. GieKSy nie zamierzają jednak lekceważyć.

– Jest to bardzo solidny zespół, więc nie można wychodzić z założenia, że mamy trzy punkty po swojej stronie, bo to się może bardzo szybko zemścić – twierdzi Wiśniewski.

Katowiczanie również z uznaniem wypowiadają się o Jastrzębskim Węglu.

– Ma niezwykle wyrównany skład i nie ma różnicy między zawodnikami niemal na każdej pozycji. Jastrzębianie grają niezwykle stabilnie, zaś zagrywają na pełnym ryzyku. Strzelają z pola serwisowego, ile wlezie – opisuje Słaby, który zdaje sobie sprawę z trudności zadanie, przed jakim staną jego podopieczni.


Czytaj jeszcze: Zamiast parkietu tanecznego…

– Po poprzednim i w obecnym sezonie wypracowaliśmy sobie odpowiednią markę. I nawet najsilniejsze drużyny przystępują do meczu z nami bardzo skupione. Tak postąpiła Skra i podobnie będzie w Jastrzębiu. Ale jeżeli dobrze będzie funkcjonował blok oraz obrona, wówczas nawiążemy walkę. Przede wszystkim skupiamy się na swojej grze i wywieraniu presji na rywalu. Ideałem byłoby grać punkt za punkt lub starać się wypracować minimalną przewagę. Zapewniam, że pod względem taktycznym będziemy odpowiednio przygotowani, ale pewnie rywale też szykują niespodzianki – twierdzi Słaby.

Z dotychczasowych ośmiu meczów GKS wygrał jeden, 8 marca 2020 r. 3:1. Kilka dni później zapadła decyzja o zakończeniu sezonu.

(sow, mic)

Środa, 6 stycznia

JASTRZĘBIE, 17.30: Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice.

Czwartek, 7 stycznia

SOSNOWIEC, 17.30: MKS Będzin – Asseco Resovia.


Na zdjęciu: Katowiczanie muszą znaleźć sposób na zatrzymanie jastrzębskiego walca.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus