PlusLiga. Walka na zagrywki

W Bełchatowie spotkały się drużyny, które chcą podgrywać czołowe role w lidze. Zarówno PGE Skra, jak i Aluron CMC Warta nie zawiodły, stworzyły pasjonujące i wyrównane widowisko, w którym aż trzy z czterech setów kończyły się grą na przewagi.


Od pierwszej piłki rozgorzała walka na całego. Gospodarze kilka razy odskakiwali na dwa trzy punkty, ale riposta przyjezdnych była natychmiastowa. W końcówce natomiast kibice oglądali wymianę ciosów na zagrywki. Zaczął Milad Ebadipour. Irańczyk zaczął serwować przy prowadzeniu gości 20:19. Gdy schodził PGE Skra miała dwa punkty przewagi (22:20). Odpowiedział Mateusz Malinowski. Aluron CMC Warta odzyskała prowadzenie (23:22). Ostanie słowo należało jednak do bełchatowian i Norberta Hubera. Dzięki niemu miejscowi zdołali przejęć inicjatywę, a decydujący punkt wywalczył Ebadipour.

Show atakującego

Pozostałe sety miały bardzo podobny przebieg. Wydawało się jednak, że z „siatkarskiej wojny” zwycięsko wyjdą gospodarze. Ich gra była rozłożona na większą ilość zawodników. W ataku wyróżniał się Duszan Petković, ale równie skuteczni byli Mateusz Bieniek, Katić i Ebadipour. Ofensywa Aluronu CMC Warty natomiast oparta była przede wszystkim na Malinowskim. Atakując grał znakomicie. Nie bawił się w techniczne rozwiązania, ale szedł na całego, w każde uderzenie wkładając całą siłę. To przynosiło efekt.

Po jego kolejnych atakach piłka lądowała w parkiecie, a rywale z rezygnacją zwieszali głowy. Świetnie prezentował się też Maximiliano Cavanna. Argentyński rozgrywający potrafił „stworzyć” dogodną sytuację, nawet gdy musiał biegać po boisku do piłki. Nie robiło mu różnicy czy wystawiał z idealnego dogrania, czy z trzeciego lub nawet piątego metra. Z czasem coraz lepiej zaczęli sobie również radzić Dominik Depowski oraz Garrett Muagututia.

Ten pierwszy w drugim secie skończył dwa bardzo trudne ataki. Amerykanin natomiast popisywał się efektownymi zagraniami, zwłaszcza z szóstej strefy. Dzieła zniszczenia dokonywał jednak Malinowski, asami serwisowymi zdobywając zwycięskie punkty w drugiej i trzeciej partii.

Bolesna pomyłka reprezentanta

Zawiercianie po wygraniu dwóch setów na chwilę stracili koncentrację. Dali się zaskoczyć rywalom (6:10) i „zapachniało” tie breakiem. Zdołali jednak zapanować nad kryzysem. Krok po kroku odrabiali straty. Zadanie ułatwili im też gospodarze, którzy zdenerwowani zaczęli popełniać błędy.

W prostych sytuacjach pomylili się m.in. Petković i Bieniek. Zwłaszcza atak w aut tego drugiego był bardzo bolesny, bo zamiast 21:22, zrobiło się 20:23. A reprezentant Polski miał „czystą” siatkę. Takiej straty bełchatowianie nie byli w stanie odrobić, choć obronili dwie piłki meczowe.


PGE Skra Bełchatów – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (27:25, 24:26, 24:26, 23:25)

BEŁCHATÓW: Łomacz (1), Katić (13), Huber (11), Petković (23), Ebadipour (17), Bieniek (13), Piechocki (libero) oraz Kłos (1), Milczarek (libero), Sawicki. Tener Michał Mieszko GOGOL.

ZAWIERCIE: Cavanna (3), Depowski (9), Niemiec (8), Malinowski (30), Muagututia (16), Flavio (4), Żurek (libero) oraz Bociek (1), orczyk, Czarnowski (4). Trener Igor KOLAKOVIĆ.

Sędziowali Maciej Twardowski (Radom) i Szymon Pindral (Kielce). Widzów 638.

Przebieg meczu

I: 10:9, 15:14, 18:20, 25:24, 27:25.

II: 10:9, 15:13, 19:20, 24:26.

III: 10:8, 15:13, 20:19, 24:26.

IV: 10:6, 15:13, 19:20, 23:25.

Bohater – Mateusz MALINOWSKI.


Na zdjęciu: Mateusz Malinowski w Bełchatowie zaprezentował reprezentacyjną formę.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus