PlusLiga. Wielka niewiadoma

Zaległości odrabiane w sprinterskim tempie i niemal każdego dnia będą rozgrywane mecze.


GKS Katowice w imponującym stylu powrócił do gry po 26-dniowej kwarantannie i w Radomiu wprost zdemolował gospodarzy. Teraz przed katowiczanami dwa mecze na własnym boisku, z Cuprum Lubin i rewanż z Ślepskiem Suwałki. Cała PlusLiga odrabia bowiem wszystkie zaległości w iście sprinterskim tempie i pewnie tak będzie do końca tego roku.

– Powrót po długiej przerwie był wielką niewiadomą – mówi trener GKS-u, Grzegorz Słaby. – System gry wypracowaliśmy sobie w okresie przygotowawczym i zawodnicy wiedzą kto za co odpowiada. Nie wiedzieliśmy jednak, jak zareagują ich organizmy, bo wracali do treningów w różnym czasie. Jedni tydzień przed meczem z Czarnymi, inni kilka dni później. Jednak w Radomiu nasza gra nakręcała się z każdą akcją. Nie pamiętam, kiedy mój zespół w secie zanotował 94-procentową skuteczność, a tak właśnie było. Z boiska wiało pewnością siebie i ze spokojem mogłem obserwować poczynania moich zawodników.

Katowiczanie w niedzielę mieli wolne, ale w poniedziałek już były dwa treningi, wczoraj zaś analiza wideo i kolejny trening, dzisiaj będzie już tylko lekki rozruch przed spotkaniem. Niektórzy narzekają na drobne dolegliwości mięśniowe, ale to naturalna kolej rzeczy, gry wraca się do zajęć oraz meczów po tak długiej przerwie.

– Nie wiem jak zareagują organizmy zawodników w kolejnym występie – dodaje szkoleniowiec GKS-u. – Po pierwszej kwarantannie przegraliśmy w Warszawie i dwa dni później wygraliśmy w Sosnowcu z Będzinem i znów wpadliśmy w kolejną przerwę. W Radomiu było świetnie i sam jestem ciekaw, jak będzie podczas arcyważnego meczu z Lubinem.

Cuprum to niewygodny rywal dla GieKSy, bilans z nim to 0-8, trzy potyczki zakończyły się porażkami po tie-breaku. Jednak w tym sezonie zespół z Lubina w 10 spotkaniach zgromadził zaledwie 4 „oczka”, wygrał tylko w Olsztynie.


Czytaj jeszcze: Bez zbędnego filozofowania

– Nie należy patrzeć ani w tabelę ani w dokonania poszczególnych drużyn – mocno akcentuje trener Słaby. – Zespół z Lubina początkowo grał dobrze, ale z mocarzami tej ligi i nie zdobywał punktów. Potem prezentował się gorzej, bo miał swoje problemy. Przeciwko Będzinowi wystąpił bez swojego podstawowego rozgrywającego Miguela Tavaresa. Bilansem naszej rywalizacji się nie przejmuję, bo przecież grały ze sobą inne drużyny i nie można dokonywać takich porównań. To na pewno wymagający rywal, ale w naszym zasięgu i trzeba z nim punktować.

Zespół z Lubina, dowodzony przez brazylijskiego szkoleniowca Marcelo Fronckowiaka, przegrał ostatnio w Jastrzębiu 0:3, ale grał w uszczuplonym składzie bez przyjmującego Wojciecha Ferensa, mającego kłopoty ze stawem skokowym. Niemniej podjął walkę w III secie, który zakończył się grą na przewagi.


PlusLiga

Środa, 18 listopada

KATOWICE, 17.30: GKS Katowice – Cuprum Lubin.

OLSZTYN, 18.00: Indykpol AZS – MKS Będzin.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus