PlusLiga. Zastopowana „Jurajska armia”

Jastrzębski Węgiel stracił seta, ale z Asseco Resovią wywalczył komplet punktów. W Katowicach zakończył się zwycięski marsz Aluronu CMC Warty Zawiercie.


Jastrzębianie jeszcze w czwartek zaliczyli „spacerek” w Niemczech w Lidze Mistrzów, zaś w niedzielę pojawili we własnej hali, by rozegrać mecz awansem z Asseco Resovią.

Serwisowe pomyłki

Oba zespoły mają w składach wiele indywidualności i wiedzieliśmy, że czeka nas sporo emocji. Nie pomyliliśmy się. Od pierwszej piłki rozgorzał bój o każdy punkt. Jedni i drudzy prześcigali się w efektownych obronach i ofensywnych akcjach. Jedynym mankamentem była zagrywka, bo zarówno gospodarze, jak i rzeszowianie mieli ogromne kłopoty z trafieniem w pole gry. Ale i tak były też asy. Najwyraźniej mieli przyzwolenie trenerów, by w polu serwisowym podejmować maksymalne ryzyko.

W pierwszym secie gospodarze prowadzili już kilkoma punktami, ale nie wpłynęło to deprymująco na przyjezdnych. Doprowadzili do remisu 12:12. Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt. W końcowych fragmentach rewelacyjnie spisywał się Maciej Muzaj, który zdobył trzy „oczka” z rzędu i Resovia miała piłkę setową. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Wyrównał „kiwką” Trevor Clevenot, a chwilę potem Sam Deroo w ataku posłał piłkę w aut. Zwycięski punkt był dziełem drugiego atakującego Jastrzębskiego Węgla Arpada Barotiego, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Uff, ale to było zaledwie preludium do tego, co działo się później.

Gospodarze drugą odsłonę rozpoczęli źle. Przyjezdni objęli prowadzenie 11:5. Udana akcja Jana Hadravy sprawiła, że jego koledzy poderwali się do walki i zaczęli zdobywać punkty. W końcu doprowadzili do remisu 17:17, a chwilę potem po ataku Tomasza Fornala wyszli na prowadzenie. W końcówce wygrywali nawet 22:19. Wtedy jednak przebudzili się rzeszowianie. Przy stanie 23:24 Klemen Cebulj zepsuł serwis i z wygranej cieszyli się miejscowi. Kluczem była ilość popełnionych błędów. Jastrzębianie mieli ich trzy, ich rywale aż dziesięć.

Wygrane dwa sety nie oznaczają, że można czuć się zwycięzcą. Trzecia partia nie była ostatnia. Gospodarze wygrywali 12:10, ale wtedy dwoma 4-punktowymi seriami popisali się gracze z Rzeszowa. Najpierw wyszli na prowadzenie 14:12, a potem głównie za sprawą bloku mieli już nawet „oczek” przewagi (18:13). Nie dali sobie wyrwać zwycięstwa i mecz trwał dalej.

Przegrana partia mocno zmobilizowała jastrzębian. W kolejnej zagrali wręcz perfekcyjnie. Rywale im nie odstawali. Gra toczyła się punkt za punkt, a kibice oglądali siatkówkę na najwyższym poziomie. W połowie seta nastąpił zryw mistrzów Polski. Serią trudnych i technicznych zagrywek popisał się Trevor Clevenot, a akcje wykańczali m.in. Hadrava oraz Fornal. Gospodarze „odskoczyli” na 17:11. Swoje w polu serwisowym zrobił również Jurij Gładyr i goście z Jastrzębia Zdroju wyjechali z niczym.

Charakter GieKSy

Uros Kovacević atakował z siłą wodospadu, ale po każdej udanej akcji GKS-u Katowice chwytał się za głowę i wznosił ręce do góry pytając: jak oni to robią? Zespół z Katowic został sprawcą ogromnej niespodzianki, wygrywając z faworyzowaną ekipą z Zawiercia.

– Będzie się działo – wyszeptał przed meczem trener GKS-u, Grzegorz Słaby. Wiedział co mówi, bo w zespole ma charakternych zawodników, którzy z każdym rywalem starają się podjąć walkę. Nie z każdym to się udaje, jednak w derbach regionu zawsze iskrzyło i nie inaczej było w niedzielę.

W składach obyło się bez niespodzianek, bo zespół z Zawiercia dopracował się wyjściowej „6”. Natomiast do GKS powrócili ozdrowieńcy i dodali jakości drużynie.

Od początku było to twarde, męskie granie i zdobycie minimum dwoch„oczek” przewagi przez jednych czy drugich graniczyło z cudem. GKS-owi udało się to dwa razy (16:14 i 22:19). Set zakończył się jednak grą na przewagi. Na parkiecie pojawił tercet: Maksimilian Cavanna – Mateusz Malinowski – Piotr Orczyk. To właśnie zagrywka tego drugiego wprowadziła sporo zamieszania i doprowadziła do piłki setowej dla Aluronu CMC Warty. W sumie goście mieli ich dwie. Potem do głosu doszli miejscowi, udanymi akcjami popisał się środkowy Piotr Hain i partia padła ich łupem. Solidnie zapracowali na tego seta, bo dobrze funkcjonował blok – obrona.

Przyjezdni po przegranej partii mocno się zmobilizowali i szybko zbudowali wyraźną przewagę (17:12). Na GieKSę to nie wystarczyło. Przy serwisie Damian Domagały gospodarze zdobyli 6 „oczek” z rzędu i wyszli na prowadzenie 18:17. A potem była znów gonitwa wyniku (19:22). Gonzalo Quiroga popisał się asem serwisowym i GKS znów prowadził 23:22. Facundo Conte zdobył punkt i to przyjezdni mieli piłkę setową. A potem rozpoczęła się emocjonująca gra na przewagi. Goście nie wykorzystali kolejnej szansy na wygranie odsłony, zaś gospodarze skończyli po czwartej piłce i tym samy To ich nie zadowoliło. Poszli za ciosem W końcowych fragmentach zdominowali rywali. Objęli prowadzenie 23:19 i nie zaprzepaścili szansy. Zdobyli komplet punktów. Teraz GKS patrzy w górę, bo otworzyła się spora szansa gry w play offach. Oczywiście droga jest jeszcze daleka.

Włodzimierz Sowiński, mic


Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia 2:1 (26:24, 25:23, 20:25, 25:19)

JASTRZĘBIE: Toniutti (2), Clevenot (15), Wiśniewski (6), Hadrava (21), T. Fornal (13), Gładyr (8), Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Baroti (1), R. Szymura. Trener Andrea GARDINI.

RZESZÓW: Drzyzga (3), Deroo (14), Kozamernik (8), Muzaj (19), Cebulj (15), Kochanowski (9), Zatorski (libero) oraz Bucki (1), Szerszeń (2), Wiocki. Trener Marcelo MENDEZ.

Sędziowali: Paweł Burkiewicz i Maciej Kolendowski (obaj Kraków). Widzów 900.

Przebieg meczu

  • I: 10:7, 15:14, 19:20, 26:24.
  • II: 5:10, 13:15, 20:18, 25:23.
  • III: 10:9, 13:15, 14:20, 20:25.
  • IV: 10:9, 15:11, 20:13, 25:19.

Bohater – Trevor CLEVENOT.


GKS Katowice – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:0 (28:26, 31:29,25:21)

KATOWICE: Ma’a (7), Rousseaux (15), Kania (6), Jarosz (18), Quiroga (9), Hain (8), Mariański (libero) oraz Domagała (1). Trener Grzegorz SŁABY.

ZAWIERCIE: Tavares (1), Conte (12), Niemiec (4) , Zniszczoł (7), Konarski (8), Kovacević (17), Niemiec, Żurek (libero) oraz Cavanna (1), Malinowski (1), Orczyk. Trener Igor KOLAKOVIĆ.

Sędziowali: Wojciech Maroszek (Żory) i Marcin Weiner (Mysłowice). Widzów 790.

Przebieg meczu

  • I: 10:9, 15:13, 20:19, 24:25, 28:26.
  • II: 8:10, 11:15, 18:20, 24:25, 31:29.
  • III: 9:10, 15:14, 20:18, 25:21.

Bohater – Thomas ROUSSEAUX.


Na zdjęciu: Jakub Jarosz powrócił do składu GKS-u i poprowadził kolegów do wygranej.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus