PlusLiga. Zespoły po przejściach

Mam nadzieję, że problemy mamy za sobą i wrócimy teraz w pełnym składzie do trenowania. Walczymy dalej o punkty – zapowiedział Adrian Buchowski, przyjmujący GKS Katowice.


Polska Liga Siatkówki nie miała litości dla katowiczan. Choć drużyna dopiero co zakończyła dwutygodniową kwarantannę i nie była jeszcze w pełnym składzie – nie trenowali obaj rozgrywający, Jan Firlej oraz Jakub Nowosielski – w weekend wyszła parkiet w Warszawie przeciwko VERVIE. „Byłoby łatwo szukać wymówek albo publicznie krytykować decyzję ligi o tym, abyśmy zagrali w niepełnym składzie, bez obu rozgrywających. Ale jesteśmy drużyną z charakterem i uszanujemy tę decyzję. Zrobimy to, co zawsze, czyli zagramy na sto procent i powalczymy o pięć setów” – napisał na Twitterze przez wyjazdem do stolicy libero GieKSy Dustin Watten.

Powrót na parkiet nie wypadł najlepiej. Wprawdzie sztabowi medycznemu GKS-u udało się postawić na nogi Nowosielskiego, katowiczanie w Warszawie zdołali ugrać tylko seta. Walczyli jednak dzielnie. – To, co byliśmy w stanie na ten moment zagrać, to zagraliśmy. Staraliśmy się postawić drużynie z Warszawy – ocenił [Adrian Buchowski], przyjmujący GieKSy. – Na pewno cieszy wygrany pierwszy set. Brakuje nam jednak trochę ciągłości w grze. Jest to do nadrobienia w następnych meczach – dodał.

Katowiczanie mieli spore problemy z zagrywką rywali. Odrzuceni od siatki nie byli w stanie zmylić bloku rywali, którzy tym elementem wywalczyli aż 18 punktów. – Blok był zdecydowanie na korzyść zespołu z Warszawy – przyznał Buchowski.

Siakarze ze stolicy województwa śląskiego na poprawę słabszych elementów nie mają czasu. Już dzisiaj w Sosnowcu (godz. 20.30) zmierzą się z inną ekipą po przejściach, MKS-em Będzin.


Czytaj jeszcze: MKS Będzin. Kwarantanna zamiast Olsztyna

Będzinianie ostatnio także mieli problemy z koronawirusem i zaliczyli przymusową przerwę. I również musieli trenować bez rozgrywających, bo zarówno Łukasz Makowski, jak i Thiago byli zarażeni. Stojąc pod ścianą klub zdecydował się na drastyczny krok i do zespołu włączył trenera Jakuba Bednaruka. 44-letni szkoleniowiec przed laty należał do krajowej czołówki rozgrywających, występował m.in. w BBTS Bielsko-Biała, Jastrzębskim Węglu, Czarnych Radom, Skrze Bełchatów ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle i włoskim Trentino Volley. Karierę zawodniczką zakończył w 2010 roku, ale patrząc na jego sylwetkę, formę utrzymuje. Humor Bednaruka zresztą nie opuszcza. Będziński klub w mediach społecznościowych opublikował film, na którym szkoleniowiec „szaleje” z … mopem. – Zawodnicy stwierdzili, że muszę się wkupić w zespół. Muszę im umyć podłogę w szatni, bo inaczej mnie nie dopuszczą, więc jadę z robotą – stwierdził trener.

Czy po dziesięciu latach Bednaruka znów zobaczymy na parkiecie? Przekonamy się dzisiaj.


Na zdjęciu: Patrząc na sylwetkę Jakuba Bednaruka, o jego formę można być spokojnym.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus


Jastrzębianie już po kwarantannie

Przeprowadzone w minioną sobotę testy na wirusa SARS-CoV-2 wśród zawodników i członków sztabu szkoleniowego Jastrzębskiego Węgla dały w komplecie wynik negatywny. Siatkarze mogli więc w poniedziałek wrócić do treningów. Zgodnie z zaleceniami Polskiej Ligi Siatkówki dwie osoby, które były zakażone koronawirusem, przejdą dzisiaj jeszcze dodatkowe badania krwi, klatki piersiowej oraz test wysiłkowy.

Przypomnijmy, że przed meczem 6. kolejki PlusLigi z PGE Skrą Bełchatów w zespole wykryto jeden przypadek koronawirusa, co wykluczyło ją z gry. Sanepid nałożył na zespół kwarantannę.

Zakończyła się również kwarantanna Michała Gierżota, u którego także stwierdzono pozytywny wynik na obecność wirusa SARS-CoV-2 po przyjeździe z mistrzostw Europy do lat 20 w Czechach.

Na razie nie wiadomo z kim jastrzębianie zagrają w najbliższej kolejce PlusLigi. Natomiast w dniach 27-29 października wezmą udział w turnieju 2. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów rumuńskim Gałaczu.