PlusLiga. Zgodnie z planem

Jastrzębski Węgiel zgodnie z planem pokonał LUK Lublin. Gospodarze zdołali mu jednak „urwać” seta.


Wicemistrzowie Polski z Jastrzębia-Zdroju byli zdecydowanymi faworytami starcia w Lublinie. I jak przystało na faworytów zaczęli znakomicie. Wydawało się, że wręcz zmiotą miejscowych z parkietu. Grali bezkompromisowo i na wysokim poziomie. Stephane Boyer raz za razem potężnymi zbiciami „demolował” defensywę LUK-u.

Tomasz Fornal i Trevor Clevenot niewiele mu ustępowali. Goście prowadzili już 22:15 i wtedy coś się w ich grze zacięło. Może zbyt szybko uwierzyli, że rywale już spasowali, że już się nie podniosą i nie podejmą walki? Lublinianie wykorzystali przestój „pomarańczowych”. Zdobyli cztery punkty z rzędu (19:22), ale to wszystko, na co było ich stać. Boyer atakiem zakończył partię.

To był zwiastun nadchodzących emocji. Miejscowi uwierzyli, że z wicemistrzami kraju mogą nawiązać walkę. Od drugiej partii grali już zdecydowanie lepiej. Byli jednak w stanie ugrać tylko seta, bo popełniali proste błędy. W drugiej partii np. prowadzili już 20:18, by stracić trzy kolejne punkty. Jeden z nich po błędzie w komunikacji. Takich pomyłek jastrzębianie nie wybaczają. A przegrana trzecia odsłona mocno ich podrażniła. W kolejnej nie dali żadnych szans gospodarzom. Grali tak jak na początku spotkania, z tą różnicą, że tym razem do końca utrzymali koncentrację.


LUK Lublin – Jastrzębski Węgiel 1:3 (21:25, 22:25, 26:24, 15:25)

LUBLIN: Komenda (1), Szerszeń (17), Jendryk (8), Romać (11), Wlodarczyk (18), J. Nowakowski (8), Watten (libero) oraz Mello Tavares, Wachnik (2), Jóźwik. Trener Dariusz DASZKIEWICZ.

JASTRZĘBIE: Toniutti, Fornal (15), Wiśniewski (6), Boyer (22), Clevenot (12), Gładyr (11), Popiwczak (libero) oraz Hadrava (2), Tervaportti. Trener Marcelo MENDEZ,

Sędziowali: Damian Lic (Żołynia) i Mariusz Gadzina (Strzyżów). Widzów 3509.

Przebieg meczu

  • I: 5:10, 10;15, 13:20, 21:25.
  • II: 10:6, 15:14, 20:18, 22:25.
  • III: 1:5, 9:10, 17:20, 25:24, 26:24.
  • IV: 7:10, 10:15, 13:20, 15:25.

Bohater – Stephen BOYER.


Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus