Pniówek 74 Pawłowice. Grunt to defensywa

Podopieczni trenera Grzegorza Łukasika w tym sezonie nie grzeszyli skutecznością. W 18 spotkaniach ligowych zdobyli tylko 24 bramki, co daje przeciętną 1,33 gola na mecz. Nie brakuje jednak zespołów, które pod tym względem są o wiele gorsze od jedenastki z Pawłowic. Tylko siedem bramek strzelił beniaminek ze Starowic Dolnych, nie mają się również czym chwalić rezerwy Zagłębia Lubin (17 trafień), Piast Żmigród (20), a także Stal Brzeg i Ślęza Wrocław, które 22 razy umieścili futbolówkę w bramce przeciwników.

Lista piłkarzy, którzy zdobywali gole dla Pniówka, też nie powala na kolana, bo obejmuje zaledwie siedem nazwisk. Niekwestionowanym liderem wśród snajperów jest Wojciech Caniboł, który 11 razy zmusił do kapitulacji bramkarzy przeciwnika, cztery gole zdobył Dawid Hanzel, dwie bramki były dziełem Dawida Morcinka i Mateusza Szatkowskiego, a po jednym golu zdobyli Rafał Adamek, Piotr Trąd i Dawid Weis. Dwa brakujące trafienia poszły na konto Kamila Nitkiewicza z MKS-u Kluczbork i Dariusza Pawłowskiego z Górnika Zabrze.

To, że GKS Pniówek 74 Pawłowice jest w bezpiecznym miejscu w tabeli, jest zasługą dosyć szczelnej defensywy. Bramkarz Bartosz Gocyk 20 razy wyciągał piłkę z siatki, a rzadziej od niego kapitulowali golkiperzy rezerw Śląska Wrocław (17 razy), Polonii Bytom (18) i Ślęzy Wrocław (19), zaś tyle samo razy zostali „trafieni” strażnicy bramki Ruchu Chorzów i Ruchu Zdzieszowice.

– To prawda, że bazujemy na defensywie – przyznaje lewy obrońca Kamil Glenc, który jako jedyny – oprócz bramkarza Bartosza Gocyka – wystąpił we wszystkich 18. meczach ligowych.

– Naszym podstawowym zadaniem jest nie stracić bramki, bo wtedy na pewno nie przegramy meczu. W ofensywie mamy bardzo dobrych zawodników, więc zawsze jest szansa, że któryś z nich zaskoczy obrońców i bramkarza rywali. Teraz wprawdzie kontuzjowani są Wojtek Caniboł i Dawid Hanzel, ale Mateusz Szatkowski wie, na czym polega sztuka zdobywania goli. Szkoda, że runda wiosenna jeszcze się na dobre nie zaczęła, a już się skończyła. Wystartowaliśmy dobrze i liczyliśmy na to, że w następnym meczu wygramy z rezerwami Śląska Wrocław. Byliśmy dobrze przygotowani do sezonu i liczyliśmy, że bardzo szybko zagwarantujemy sobie utrzymanie, ale nasze plany pokrzyżował koronawirus. Nie jestem zadowolony z tego, że muszę teraz siedzieć w domu i trenować indywidualnie. Cały czas chodzę do pracy w kopalni „Pniówek”, ale to mi nie przeszkadza w realizacji planów, jakie dostaliśmy w rozpiskach od trenerów. Ten trening trwa około 45-50 minut, najpierw biegam w terenie, a potem wykonuję ćwiczenia siłowe i stabilizacyjne. Mam cichą nadzieję, że jeszcze w tym sezonie wrócimy na boiska, chociaż szanse są minimalne. Jedyne, czego mi brakuje w tym sezonie, to strzelonej bramki. Miałem kilka dogodnych okazji, lecz żadnej nie udało się wykorzystać. Nie rozpaczam jednak z tego powodu, bo dla mnie zawsze najważniejszy jest interes drużyny i jej wygrana. Skoro teraz się nie udało, to może w następnym sezonie?

Zespół trenera Grzegorza Łukasika bardzo blado wypadł w klasyfikacji Pro Junior System. Pniówek po 18 meczach zajmuje w niej dopiero 16. miejsce z dorobkiem 3342 punktów. Zdobycz zespołów ze ścisłej czołówki wygląda tak: 1. Zagłębie II Lubin – 19555, 2. Górnik II Zabrze – 13773, 3. Śląsk II Wrocław – 10616, 4. Ruch Chorzów – 8124, 5. MKS Kluczbork – 7297, 6. Miedź II Legnica – 6997, 7. BTS Rekord Bielsko-Biała – 6639.

Na zdjęciu: Kamil Glenc (z lewej) jest pewniakiem w linii obronnej Pniówka 74 Pawłowice.