Pniówek 74 Pawłowice. Koronawirus… sprzymierzeńcem

Pogłoski o zakończeniu kariery przez byłego kapitana Pniówka 74 Pawłowice, Karola Goika, okazały się spekulacjami.

Jednym z największych pechowców w zespole Pniówka 74 jest Karol Goik. W rundzie jesiennej wychowanek klubu z Pawłowic wystąpił tylko w dwóch meczach. Przeciwko LZS-owi Starowice Dolne zagrał „od dechy do dechy”, a w spotkaniu z rezerwami wrocławskiego Śląska doznał kontuzji pleców, opuszczając boisko w 64 minucie. Uraz okazał się na tyle poważny, że jesienią „Gojo” już nie wybiegł na plac gry.

Po świąteczno-noworocznej przerwie 31-letni stoper z ogromnymi nadziejami rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej. Czar prysł po trzech tygodniach. – Obawiam się, że nie zdążę wykurować się do pierwszego meczu ze Starowicami – powiedział wtedy Goik. – Zrobię wszystko, by jak najszybciej być do dyspozycji trenerów, ale do normalnych treningów wolę wrócić kilka dni później niż kilka minut za wcześnie.

W lutym sytuacja wydawała się opanowana, lecz w dniu wyjazdu zespołu na zgrupowanie do Gutowa Małego doświadczonego obrońcę „złamało” do tego stopnia, że nie mógł wstać z łóżka! Goik niezwłocznie udał się do lekarza i poinformował go, że ból pleców powrócił.

Diagnoza była jednoznaczna – zbyt szybki powrót do treningów z pełnym obciążeniem. Konieczne było wzmocnienie mięśni pleców. Ówczesny kapitan Pniówka (teraz kapitańską opaskę przejął Szymon Ciuberek) skorzystał z 20 zabiegów rehabilitacyjnych, a ponadto codziennie jeździł do fizjoterapeuty do Ustronia, by pod jego okiem wykonywać godzinę ćwiczenia na wzmocnienie mięśni pleców i brzucha.


Czytaj jeszcze: Grunt to defensywa


Po zakończeniu rehabilitacji Karol Goik zaczął biegać i brać udział w „dziadku”, ale o treningach na pełnych obrotach nie było mowy.

Niedawno rozeszła się pogłoska, że „Gojo” nosi się z zamiarem zakończenia kariery. – Nic o tym nie wiem. Ciekawe kto rozsiewa takie plotki – irytuje się obrońca Pniówka.

– Ironia polega na tym, że pandemia została moim sprzymierzeńcem, bo miałem więcej czasu na powrót do pełnej sprawności. Zapewniam, że już się wyleczyłem, cały czas wykonuję ćwiczenia stabilizacyjne oraz te, które dostajemy w rozpiskach od trenera Grzegorza Łukasika. Nic mi nie dolega, nie odczuwam żadnego bólu, chodzę normalnie do pracy.

W marcu zgodziliśmy się na obniżkę pensji o 50 procent, w rozmowach z wiceprezesem Rafałem Wadasem reprezentowali nas nowy kapitan, Szymon Ciuberek, oraz jego zastępca, Bartek Gocyk. Kontaktujemy się przez Facebooka, dyskutujemy na bieżące tematy, również finansowe. Myślę, że nic się nie zmieni i w tym miesiącu znowu otrzymamy połowę dotychczasowych należności.

Ale to zrozumiałe, skoro wciąż nie trenujemy wspólnie. Obawiam się jednak, że w tym sezonie możemy już nie zagrać żadnego meczu. Nie możemy przecież ruszyć z miejsca, potrzebne będą minimum dwa tygodnie treningów, by móc wyjść na boisko i się nie… skompromitować.

Na zdjęciu: Karol Goik ani myśli kończyć przygodę z piłką…

Fot. Rafał Rusek/PressFocus