Pniówek 74 Pawłowice – Polonia Bytom. W żółtych płomieniach…

Słabiutko dysponowany arbiter zepsuł ciekawie zapowiadające się widowisko, pokazując w meczu aż 16 żółtych kartek i jedną czerwoną.


W wywiadzie dla „Sportu” obrońca Pniówka Przemysław Szkatuła powiedział głośno i wyraźnie, że jego drużyna nie boi się żadnego przeciwnika. Optymizm piłkarz był uzasadniony, bo w ostatnich 10. kolejkach jego zespół tylko raz znalazł pogromcę (Ruch Chorzów), a pięć ostatnich meczów rozstrzygnął na swoją korzyść. W Pawłowicach liczono, że po spotkaniu z Polonią ta seria wydłuży się. Gospodarze nie zdołali jednak pokonać bytomian i musieli zadowolić się jednym punktem.

Prowadzenie dla gości uzyskał już w 2. minucie spotkania kapitalnym uderzeniem z lewej nogi Kordian Górka, chociaż strzelca wypadałoby zapytać, czy strzelał, czy też próbował dośrodkować. To zresztą nieistotne, bo byliśmy świadkami kapitalnego gola autorstwa niespełna 23-letniego obrońcy Polonii. Niewiele brakowało, by w 8. minucie podopieczni trenera Kamila Rakoczego podwyższyli prowadzenie, ale strzał Patryka Stefańskiego sprzed pola karnego nieznacznie chybił celu.

Gospodarze odpowiedzieli w 39 minucie kąśliwym uderzeniem z rzutu wolnego Szkatuły, po którym golkiper gości Dominik Brzozowski sparował piłkę zmierzającą w dolny róg jego bramki.

Po przerwie rozgorzała bitwa na całego, a pierwszą dogodną okazję do zdobycia gola odnotowaliśmy w 65 minucie, gdy po dośrodkowaniu Szkatuły z najbliższej odległości główkował najlepszy snajper Pniówka, Dawid Hanzel. Brzozowski w sobie tylko wiadomy sposób sparował ten strzał. W 81 minucie po wrzutce niezmordowanego Szkatuły Hanzel tym razem główkował obok bramki Polonii. Minutę później piłkarze Pniówka dopięli w końcu swego – po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Szkatuły (a kogóż by innego?) najwyżej w polu karnym gości wyskoczył Wojciech Caniboł i głową umieścił futbolówkę w bramce rywali. Wydawało się, że jeżeli któraś z drużyn strzeli drugiego gola, to będzie to Pniówek. Tymczasem gospodarze w 95 minucie wrócili z dalekiej podróży, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dominik Konieczny główkował z najbliższej odległości tuż obok bramki.

Na zakończenie kilka gorzkich słów – niestety – muszę skierować pod adresem arbitra. Relacje meczowe dla „Sportu” piszę już 37 lat, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, by sędzia w jednym spotkaniu pokazał aż 16 żółtych i jedną czerwoną kartek. Efektem jego nieudolności były niepotrzebne faule na boisku i nerwy w obu ekipach, również na ławce rezerwowych. Czy naprawdę na mecz na szczycie (a na pewno hit tej kolejki) nie można było oddelegować bardziej kompetentnego i doświadczonego arbitra?

Pniówek 74 Pawłowice – Polonia Bytom 1:1 (0:1)

0:1 – Górka, 2 min, 1:1 – Caniboł, 82 min (głową).

PNIÓWEK 74: Zapała – Mazurkiewicz (64. Szatkowski), Pańkowski, Ciuberek, Szkatuła – Glenc (73. Caniboł), Musioł, Spratek, F. Łukasik (73. Łaski), Weis – Hanzel. Trener Grzegorz ŁUKASIK.

POLONIA: Brzozowski – Budzik, Bedronka, Fulianty, Górka – Stefański (90+4. Ochwat), Konieczny, Płonka (84. Lachowski), Krzemień, Pączko (79. Wróbel) – Celuch. Trener Kamil RAKOCZY.

Sędzia Krystian Stenzinger (Żagań). Mecz bez udziału publiczności.

Żółte kartki: Glenc, Mazurkiewicz, Ciuberek, Musioł, G. Łukasik (trener), Szkatuła – Bedronka, Stefański, Rakoczy (trener), Budzik, Celuch, Brzozowski, Krzemień, Górka, Wróbel; czerwona: Rakoczy (45. druga żółta).


Na zdjęciu: Wojciech Caniboł strzelił jedynego gola dla Pniówka w meczu z Polonią Bytom, ratując swojej drużynie jeden punkt.

Fot. gkspniowek74@com.pl