Pniówek 74 Pawłowice. Poturbowany kapitan

30-letni stoper w tym sezonie wystąpił w 18 meczach ligowych i w każdym z nich wychodził na boisko w podstawowej jedenastce. Aż w siedemnastu wystąpił w pełnym wymiarze czasu, tylko w jesiennej potyczce z… Górnikiem Polkowice opuścił boisko w 25 minucie z powodu kontuzji (w powietrznym pojedynku z Karolem Fryzowiczem rozciął policzek – rana miała 5 cm).

W rundzie wiosennej kapitana Pniówka regularnie prześladuje pech. Po wyjazdowym meczu z Wartą Gorzów Wielkopolski dopadła go – podobnie jak kilku innych kolegów z zespołu – choroba i z Piastem Żmigród nie pojawił się na boisku. W spotkaniu z Agroplonem Głuszyna po raz czwarty zobaczył żółtą kartkę i musiał pauzować w derbowej potyczce z Ruchem Radzionków.

Zabrakło go również w ostatniej kolejce w przegranym 2:0 meczu przeciwko liderowi z Polkowic .

– We wtorek graliśmy pucharowy mecz z Polonią Łaziska Górne – wyjaśnia Karol Goik. – Już w 11 minucie zderzyłem się głową z jednym z przeciwników. Upadłem, zrobiło mi się ciemno przed oczyma, ale po chwili wróciłem na boisko i dokończyłem ten mecz.

Po powrocie do domu okazało się, że mam ogromnego krwiaka na głowie, nie słyszę na jedno ucho. Żona wygoniła mnie do lekarza i dostałem kategoryczny zakaz jakiegokolwiek poruszania się. Muszę leżeć w łóżku, jak tylko wstaję i chwilę pochodzę, natychmiast mam zawroty głowy i muszę wracać do łóżka.

W piątek idę do lekarza na badanie kontrolne, ale jedno jest pewne – w sobotnim pojedynku z Lechią Dzierżoniów na pewno nie zagram.