Pniówek 74 Pawłowice. Powód do niepokoju

Obroniony przez Bartosza Gocyka rzut karny pomógł Pniówkowi Pawłowice tak, jak umarłemu kadzidło.


Dotkliwa porażka w Lubinie powinna zaniepokoić sztab szkoleniowy, a przede wszystkim piłkarzy Pniówka 74 Pawłowice. Ich przewaga nad strefą spadkową stopniała do 6 punktów, a w perspektywie mają mecze z Rekordem Bielsko-Biała (u siebie) i Lechią Zielona Góra (na wyjeździe), z którymi przegrali w rundzie jesiennej.

W I połowie spotkania z „miedziowymi” podopieczni trenera Grzegorza Łukasika mieli niewiele do powiedzenia, swoją obecność na boisku zaakcentowali tylko niecelnym strzałem Kamila Spratka z 16 metrów. Bramkarz gości Bartosz Gocyk po raz pierwszy wyciągał piłkę z siatki w 17 minucie po strzale głową Damiana Oko, lecz arbiter nie uznał gola, ponieważ stoper Zagłębia był na spalonym.

Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Jednak w 34 minucie już nie było apelacji, Rafał Adamski wygrał „przebitkę” na 11 metrze, podbił futbolówkę nad Piotrem Pacholskim i nie dał Gocykowi żadnych szans na skuteczną interwencję. To był 8 gol napastnika Zagłębia w bieżących rozgrywkach.

W 40 minucie „Pachu” sprokurował rzut karny, ale bramkarz Pniówka obronił strzał Patryka Kusztala z „wapna”. 19-letniemu napastnikowi lubinian taka fuszerka przydarzyła się po raz drugi w tym sezonie, poprzednio spaprał robotę 18 września ubiegłego roku w zwycięskim 7:0 meczu z Odrą Wodzisław Śląski. Doskonała postawa Gocyka pomogła jego drużynie jak umarłemu kadzidło, bo po przerwie Pniówek stracił jeszcze dwa gole.

Można odnieść wrażenie, że na drugą połowę goście nie wyszli z szatni. A jeżeli już, to chyba rozkojarzeni, o czym mogą świadczyć dwie bramki stracone w ciągu 60 sekund! W 52 minucie obrońcy Pniówka nie zareagowali na podanie do Adamskiego, który był na spalonym, lecz nie ruszył do piłki.

Zza pleców rywali Jakub Sypek i efektowną „podcinką” zdobył dla swojej drużyny drugiego gola. Goście ledwo co wznowili grę ze środka boiska, by stracić ją na rzecz „miedziowych”. Koniec końców piłkarze Zagłębia pognali we dwójkę na osamotnionego Gocyka i modelowo wykończyli akcję – Sypek obsłużył Kusztala, który strzelając do „pustaka” z 5 metrów nie miał prawa chybić.

W 63 minucie boisko z rozciętą głową opuścił obrońca Pniówka Jakub Kasperowicz, ale uraz – na szczęście – okazał się niegroźny. Goście dogodną okazję na strzelenie honorowego gola mieli w 81 minucie, ale Mateusz Szatkowski w sytuacji sam na sam z Szymonem Weirauchem posłał futbolówkę obok bramki Zagłębia.


Zagłębie II Lubin – Pniówek 74 Pawłowice 3:0 (1:0)

1:0 – Adamski, 34 min, 2:0 – Sypek, 52 min, 3:0 – Kusztal, 53 min.

ZAGŁĘBIE: Weirauch – Kłudka (67. Kolan), Rogalski, Oko, Bogacz (75. Hanc) – Sypek (75. Laskowski), Kizyma, Pakulski (81. Więcek), Dudziński, Kusztal (67. Sławiński) – Adamski. Trener Jarosław KRZYŻANOWSKI.

PNIÓWEK 74: Gocyk – Kasperowicz (63. Morcinek), Płowucha (53. Musiolik), Pacholski, Glenc – Herman (75. Peda), Musioł, Spratek, Glapka (46. Szatkowski) – Trąd (53. Wiciński) – Hanzel. Trener Grzegorz ŁUKASIK.

Sędziował Eliasz Pawlak (Mechlin). Widzów 100. Żółte kartki: Sypek, Kizyma – Musiolik.


Na zdjęciu: Bramkarz Pniówka Bartosz Gocyk (na pierwszym planie) obronił w meczu z rezerwami Zagłębia Lubin rzut karny, ale nie zapobiegł dotkliwej porażce swojej drużyny.

Fot.gkspniowek74@com.pl