Pniówek 74 Pawłowice – Ślęza Wrocław. Szczęśliwa „trzynastka”

Ślęza pokonała w Pawłowicach Pniówka, przedłużając swoją passę meczów bez porażki.


Powiedzieć, że przed meczem ze Ślęzą Wrocław trener Pniówka Pawłowice Jan Furlepa miał poważne kłopoty kadrowe, to nic nie powiedzieć. Z powodu nadmiaru żółtych kartek ze składu „wylecieli” dwaj obrońcy – Piotr Pacholski i Kamil Glenc, w dalszym ciągu leczy kontuzję doświadczony pomocnik Tomasz Musioł, zaś kapitan zespołu Szymon Ciuberek oraz najlepszy snajper Dawid Hanzel usiedli na ławce rezerwowych, bo jeszcze odczuwali skutki kontuzji.

Po blamażu w Kluczborku, na tle wysoko notowanej Ślęzy Wrocław piłkarze Pniówka zaprezentowali się lepiej niż przyzwoicie. Teraz można tylko gdybać, jak ułożyłby się mecz, gdyby w 38 minucie Mateusz Szatkowski wykorzystał rzut karny (został podyktowany za faul Santosa Alefe Limy na Jakubie Kasperowiczu). Bramkarz gości Paweł Budzyński obronił sygnalizowany i anemiczny strzał napastnika Pniówka, więc na przerwę oba zespoły zeszły bez zdobyczy bramkowej.

Po przerwie trwała wymiana ciosów, każda z drużyn nie wykorzystała kilku okazji do korekty wyniku. Jedyny gol w tym spotkaniu padł już w 50 minucie – po dośrodkowaniu Roberta Pisarczuka z korner Lima uciekł obrońcom gospodarzy i z kilku metrów głową posłał futbolówkę do siatki. Gol 28-letniego Brazylijczyka zagwarantował Ślęzie zwycięstwo i trzy punkty. To 13 mecz wrocławian z rzędu bez porażki, po raz ostatni zeszli oni z boiska pokonani 23 października ubiegłego roku, gdy na wyjeździe ulegli 0:2 Polonii Bytom.

W doliczonym czasie gry w polu karnym gości został sfaulowany Szatkowski. „Jedenastka” należała się gospodarzom jak psu miska, ale gwizdek arbitra milczał. Czy rzut karny zostałby wykorzystany, to już zupełnie inna para kaloszy…

– Na pewno jesteśmy zadowoleni z trzech punktów – powiedział II trener Ślęzy Jacek Opałka, który zastępował niedysponowanego trenera Grzegorza Kowalskiego. – Sam mecz był bardzo energetyczny, kibicom mógł się podobać, bo było wiele sytuacji bramkowych. Twarde spotkanie, wynik mógł się ułożyć w obie strony. Na pewno punktem zwrotnym był obroniony przez naszego bramkarza rzut karny.

Co ja mogę powiedzieć? – zastanawiał się trener Pniówka Jan Furlepa. – Pocieszeniem jest, chociaż w sumie marnym, liczba wypracowanych sytuacji bramkowych. Powinniśmy z nich strzelić przynajmniej jedną bramkę i bynajmniej nie mam na myśli zmarnowanego rzutu karnego. Najbardziej boli brak zdobyczy punktowej, bo mogliśmy je „urwać” tak dobrej drużynie jaką jest Ślęza. Musimy jak najszybciej pozbierać zespół i może w środę to my będziemy się cieszyć ze zwycięstwa w spotkaniu z Piastem Żmigród.

Pniówek 74 Pawłowice – Ślęza Wrocław 0:1 (0:0)

0:1 – Lima, 50 min (głową).

PNIÓWEK 74: Gocyk – Kasperowicz, Płowucha, Fulianty, Morcinek – Glapka (65. Herman), Spratek (46. B. Musiolik), Trąd, Weis – Wiciński (75. Hanzel) – Szatkowski. Trene Jan FURLEPA.

ŚLĘZA: Budzyński – Bohdanowicz, Trepczyński (9. Stempin), Tomaszewski, Samiec – Lima, Pisarczuk, Traczyk, Fediuk, Vinicius Matheus (90+2. Wawrzyniak) – Passoni (76. Krukowski). Trener Jacek OPAŁKA.

Sędziował Bartosz Pałetko (Kraków-Krowodrza). Widzów 100. Żółte kartki: B. Musiolik, Szatkowski, Morcinek, Milanowski (kierownik drużyny), Furlepa (trener).


Na zdjęciu: Kto wie, jakim wynikiem zakończył się mecz Pniówka ze Ślęzą, gdyby napastnik gospodarzy Mateusz Szatkowski wykorzystał rzut karny…
Fot. gkspniowek74@com.pl