Pniówek 74 Pawłowice. Zmiennicy sprawdzają się!

Rozmowa z Grzegorzem Łukasikiem, trenerem Pniówka 74 Pawłowice.


Czy wasz najbliższy przeciwnik, LKS Goczałkowice Zdrój, jest typową drużyną obcych boisk? Ich dorobek punktowy w meczach wyjazdowych na to wskazuje.

Grzegorz ŁUKASIK: – Nie wiem, czy Goczałkowice są drużyną „wyjazdową”, ale faktem jest, że na obcych boiskach zdobyli o wiele więcej punktów niż u siebie (16 pkt. na wyjazdach i… trzy na własnym boisku). Na pewno jednak ich wysoka lokata w tabeli nie jest dziełem przypadku. Tacy piłkarze jak Piotr Ćwielong, Damian Furczyk, Wojciech Dragon, Łukasz Hanzel, czy Dawid Ogrocki są doskonale znani, nie tylko wśród trzecioligowców.

Do tego dochodzą wartościowi młodzieżowcy, jak Bartosz Marchewka, czy Michał Szymała, którzy przyszli z GKS-u Katowice, albo Marcin Kozina, który wcześniej grał w Rekordzie Bielsko-Biała. Kolokwialnie mówiąc, nasz najbliższy przeciwnik jest mieszanką rutyny z młodością. Ten zespół ma jakość, jesteśmy już po analizie gry Goczałkowic i znamy silne oraz słabe ich strony. Będziemy chcieli się im przeciwstawić i walczyć o trzy punkty, bo zamierzamy kontynuować dobrą passę.

Będzie miał pan ból głowy przy wytypowaniu podstawowej jedenastki?

Grzegorz ŁUKASIK: – Po kartkowej pauzie wraca Tomek Musioł, trenują normalnie zmagający się wcześniej z kontuzjami Dawid Weis i Mateusz Pańkowski, więc na pewno będą miał dylematy natury personalnej, Ale takie „bóle głowy” są dobre i… wskazane, zarówno dla trenerów, jak i zespołu.

Jest takie stare porzekadło „Pokaż mi ławkę, a powiem ci, jak wyglądasz”. I to się sprawdza, bo wiedzieliśmy, że w granicach 8-10 kolejki przyjdą kartki i kontuzje. To jest normalna, ligowa sprawa. Na szczęście zmiennicy się sprawdzają i zaczęliśmy punktować. Mam nadzieję, że złapaliśmy passę zwycięstw.

Największą wartością dodaną zespołu z Goczałkowic jest Łukasz Piszczek. Zgadza się pan z moją tezą?

Grzegorz ŁUKASIK: – Nikt nie ośmieli się zaprzeczyć, że to piłkarz nietuzinkowy, ba – wybitny. On działa na drużynę – nawet, jeżeli ktoś nie chce tego przyznać – motywująco. Sama jego obecność na ławce rezerwowych mobilizuje zawodników, zmusza ich do większego wysiłku na boisku.


Czytaj jeszcze: Mocne uderzenie

Wolałby pan, żeby Łukasza Piszczka nie było w sobotę w Pawłowicach, czy wprost przeciwnie?

Grzegorz ŁUKASIK: – Fajnie byłoby obserwować, jakie się zachowuje w trakcie meczu, jak motywuje drużynę. Przez obserwację wiele można się nauczyć, wyciągać wnioski. Poza tym to byłoby wydarzenie, gdyby tej klasy piłkarz i człowiek zawitał do Pawłowic.

Bardzo pan żałuje, że mecz odbędzie się bez udziału publiczności. Obie miejscowości, Pawłowice i Goczałkowice, dzieli niespełna 30 kilometrów, więc na trybunach zjawiłoby się wielu kibiców obu zespołów. Mógłby paść nawet rekord frekwencji na waszym stadionie.

Grzegorz ŁUKASIK: – Wszyscy nad tym ubolewamy, że zagramy przy pustych trybunach. Na pewno piłkarzom gorzej gra się bez kibiców, mam na myśli ich sferę mentalną. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, byśmy rundę jesienna dokończyli, nawet bez udziału publiczności. Wiem, że to jest wybór mniejszego zła, ale w futbolu są teraz rzeczy ważne i ważniejsze.

Na zdjęciu: Trener Pniówka Grzegorz Łukasik zastanawia się, jak zaskoczyć i przechytrzyć beniaminka z Goczałkowic.

Fot. gkspniowek74@com.pl