Pniówek jak burza

Efektowne zwycięstwo z Gwarkiem Tarnowskie Góry drużyna z Pawłowic okupiła kontuzją kapitana zespołu, Szymona Ciuberka.


Do sobotniego meczu z Gwarkiem Tarnowskie Góry piłkarze Pniówka Pawłowice przystąpili osłabieni brakiem najlepszego snajpera drużyny, Dawida Hanzela (pauzował z powodu żółtych kartek). Na domiar złego już w 14 minucie spotkania boisko musiał opuścić z powodu kontuzji mięśnia czworogłowego kapitan zespołu, Szymon Ciuberek. Nim jednak dopadł go pech, „Czubi” zdążył „przekierować” strzał Kamila Glenca zza pola karnego i umieścił futbolówkę pod poprzeczką bramki gości.

Ci ruszyli do huraganowych ataków, mieli więcej z gry, częściej posiadali piłkę, ale nie przekładało się to na dogodne okazje do zdobycia gola. Coś w stylu dużo dymu, mało ognia. Dopiero w 35 minucie Patryk Wiszniowski na lewej flance „zabawił się” z obrońcami Pniówka i zagrał ostro w pole karne gospodarzy. Futbolówka odbiła się od Glenca i zatrzymała dopiero w siatce.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy tego meczu, gdyby po strzale Norberta Jaszczaka (51 min) piłka wpadła do bramki Pniówka, a nie odbiła się od słupka. Więcej szczęścia mieli w 67 minucie gospodarze. Po akcji duetu Dawid Weis – Kamil Spratek do piłki dopadł Mateusz Szatkowski i z bliska po raz drugi tego dnia zmusił do kapitulacji Michała Bodysa. Bramkarz Gwarka po raz trzeci wyciągał futbolówkę z siatki w 82 minucie, gdy defensywę gości „rozmontowali” Weis do spółki z Dawidem Wicińskim, piłkę potem przejął Piotr Trąd i po krótkiej solówce zdobył trzeciego gola dla Pniówka. Ostatnie słowo należało jednak do Wicińskiego, który otrzymawszy prostopadłe podanie od Grzegorza Glapki, przypieczętował zwycięstwo zespołu trenera Jana Furlepy. Pod jego wodzą Pniówek w trzech ostatnich meczach zdobył 7 punktów.

– Drugi kubeł zimnej wody wylano na naszą głowę powiedział szkoleniowiec Gwarka, Łukasz Ganowicz.

– Chyba zbyt szybko po udanym początku i układzie tabeli uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie dobijać się do pierwszej piątki-szóstki. Po meczu z Rekordem sami odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, jak wyglądamy w roli faworyta. Nie udźwignęliśmy tego we wcześniejszym meczu z Piastem Żmigród i dzisiaj z Pniówkiem. Dzisiaj wygrało większe serce do walki, większe zdecydowanie i lepsza decyzyjność.

– Wynik przerósł moje najśmielsze oczekiwania – przyznał trener Pniówka, Jan Furlepa.

– Spodziewałem się bardzo trudnego meczu, bo znam dobrze drużynę Gwarka. Nie będę ukrywał, po kontuzji Szymona Ciuberka miałem nawet chwilę zwątpienia, bo musiałem przemeblować obronę. Wiedziałem, że jeżeli przetrwamy do przerwy, to będzie dobrze. Nie udało się, ale po przerwie wszystko „zaskoczyło”.

Pniówek 74 Pawłowice – Gwarek Tarnowskie Góry 4:1 (1:1)

1:0 – Ciuberek, 9 min, 1:1 – Glenc, 35 min (samobójcza), 2:1 – Szatkowski, 67 min, 3:1 – Trąd, 82 min, 4:1 – Wiciński, 90 min.

PNIÓWEK: Gocyk – Glenc, Pacholski, Ciuberek (14. Kasperowicz), Morcinek – Herman (64. Glapka), Trąd, Spratek, Weis – Wiciński – Szatkowski (90+1. Fulianty). Trener Jan FURLEPA.

GWAREK: Bodys – K. Joachim, Timochina, Przystalski, Bąk – Tonia (64. Stanek), Grychtolik, Jaszczak (79. Rakowiecki), Wiszniowski (64. Borycka), Mielczarek – Jarka. Trener Łukasz GANOWICZ.

Sędziował Mateusz Maj (Trzebnica). Widzów 150. Żółte kartki: Weis, Pacholski, Glapka – Bąk, Wiszniowski.


Na zdjęciu: Kapitan Pniówka Szymon Ciuberek w meczu z Gwarkiem Tarnowskie Góry miał wyjątkowego pecha.
Fot. gkspniowek74@com.pl