Pniówek Pawłowice. „Wyszarpany” punkt

Piłkarze Pniówka Pawłowice rzutem na taśmę wywalczyli remis w meczu z Lechią Zielona Góra.


W rundzie jesiennej, konkretnie 4 września ubiegłego roku, Lechia Zielona Góra wywiozła komplet punktów z Pawłowic, ogrywając gospodarzy 2:0. Zwycięstwo drużynie trenera Andrzeja Sawickiego zapewnili wówczas Jakub Babij, który w 59 minucie wyegzekwował rzut karny oraz Przemysław Mycan, który na listę strzelców goli wpisał się w 74 minucie spotkania.

Teraz pawłowiczanie, już pod wodzą nowego trenera, Jana Furlepy, pojechali na rewanż z mocnym postanowieniem zagrania na nosie przeciwnikowi. Pniówka nie ominęły jednak kłopoty natury personalnej, bo z powodu kontuzji nie mógł zagrać w Zielonej Górze kapitan zespołu Szymon Ciuberek, a nadmiar żółtych kartek zatrzymał w domu Tomasza Musioła i Mateusza Szatkowskiego. Jeżeli do tego dodamy jeszcze, że występ najlepszego snajpera drużyny z Pawłowic, Dawida Hanzela, do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania, będziemy mieli pełny obraz kłopotów, z jakimi borykał się szkoleniowiec gości.

W I połowie trener Pniówka miał prawo kipieć ze złości, bo jego podopieczni zmarnowali kilka dogodnych okazji do zdobycia gola. W 18 minucie bramkarz Lechii Wojciech Fabisiak na linii bramkowej sparował uderzenie Hanzela, w 27 minucie Kamil Herman zamiast „szukać” bramkarza rywali w rogu, huknął „z gwizdkiem”… nad poprzeczką. Cztery minuty później „Denzel” po podaniu Piotra Trąda trafił futbolówką w poprzeczkę, a tuż przed przerwą gospodarze objęli prowadzenie. Do górnej piłki wyskoczyli Michał Płowucha i Mycan, napastnik Lechii sugestywnie krzyknął „ała” i arbiter wskazał na „wapno”, z którego nie pomylił się Mateusz Surożyński. – Do przerwy oprócz rzutu karnego gospodarze nie mieli żadnej okazji do zdobycia gola – stwierdził Jan Furlepa. – W naszych akcjach zaczepnych nie było przypadku, wszystko było wypracowane. Nie twierdzę, że gdybyśmy pierwsi strzelili gola, to wygralibyśmy to spotkanie, ale miałoby one zupełnie inny przebieg.

W 80 minucie Hanzel zmarnował wyśmienitą okazję do zdobycia gola. Minął już bramkarza, ale chciał jeszcze „nawinąć” obrońcę Lechii, lecz ten zdołał mu wybić piłkę spod nóg. Gdy wydawało się, że drużyna Pniówka będzie wracała do domu z pustyni rękami, Dawid Weis zacentrował w pole karne rywali, a wprowadzony na boisko w II połowie Dawid Wiciński strzałem głową – w stylu Karima Benzemy – zmusił do kapitulacji Fabisiaka.


Lechia Zielona Góra – Pniówek 74 Pawłowice 1:1 (1:0)

1:0 – Surożyński, 42 min (karny), 1:1 – Wiciński, 87 min (głową).

LECHIA: Fabisiak – Kaczmarczyk, M. Maćkowiak (61. Łokietek), Ostrowski, Soszyński – Ł. Maćkowiak (66. Staśkiewicz), Vinicius Veneranda (66. Król), Loboda, Zientarski – Surożyński (89. Małecki), Mycan. Trener Andrzej SAWICKI.

PNIÓWEK 74: Gocyk – Glenc, Pacholski, Płowucha, Musiolik (46. Morcinek) – Spratek, Kasperowicz (57. Wiciński) – Herman (79. Fulianty), Trąd, Weis – Hanzel. Trener Jan FURLEPA.

Sędziował Marek Opaliński (Lubin). Widzów 250. Żółte kartki: Płowucha, Spratek, Hanzel, Glenc.


Na zdjęciu: Pomocnik Pniówka Dawid Wiciński strzałem głową zdobył bramkę na wagę remisu w Zielonej Górze.

Fot. gkspniowek74@com.pl