Ligowiec. Marek Papszun już zapłacił frycowe. To dobra zapowiedź

Dla wielu wygrana Rakowa w Szczecinie w 11. kolejce PKO Ekstraklasy, to sensacja. Ekipa prowadzona przez Kostę Runjaicia nie tylko prezentuje się przecież ostatnio bardzo dobrze, ale na swoim przebudowywanym stadionie z rzadka przegrywa. W poprzednim sezonie siłą „portowców” były przecież przede wszystkim mecze u siebie. Tymczasem teraz rozpędzeni szczecinianie polegli w starciu z beniaminkiem.

Dla uważnego obserwatora nie jest to jednak jakieś wielkie zaskoczenie. Liga jaka jest każdy widzi, tutaj każdy może przecież wygrać z każdym. Akurat ekipie prowadzonej przez Marka Papszuna brakowało w ostatnich tygodniach trochę szczęścia. Trzeba było też zapłacić frycowe za występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jedenastka spod Jasnej Góry traciła pechowo punkty w meczach w Zabrzu czy w Gliwicach. Grała dobrze, a mimo to musiała uznać wyższość gospodarzy, także w dramatycznych okolicznościach, jak było to w starciu z mistrzem Polski.

Samobójcze trafienia czy tracone gole w ostatnim kwadransie sprawiły, że uciekły też punkty w starciach z rozpędzonymi w ostatnim czasie Lechem i Wisłą z Płocka. W 11. kolejce PKO Ekstraklasy szybko stracona bramka też zdawała się grzebać szanse Rakowa. Tak się nie stało, a częstochowianie nie tylko szybko odrobili straty, ale też wyszli na prowadzenie. To dobra zapowiedź przed meczami po reprezentacyjnej przerwie. Po niej beniaminkowi przyjdzie się zmierzyć najpierw z będącym ostatnio w dołku Śląskiem (sześć spotkań bez wygranej) i czerwoną latarnią ligi ŁKS.

Zobacz jeszcze: Rozmowa z Tomaszem Petraszkiem z Rakowa Częstochowa

Teraz przed nami reprezentacyjna przerwa. Za tydzień o tym czasie będziemy wiedzieli nie tylko kto wygrał parlamentarne wybory, ale także w którym miejscu będzie reprezentacja prowadzona przez Jerzego Brzęczka. W starciach z Łotwą i Macedonią Północną wszyscy liczą na komplet sześciu punktów, ale… Jak to w futbolu bywa niczego nie można być pewnym na sto procent. Z Łotwą różnie bywało. Wystarczy wspomnieć selekcjonerski epizod prezesa PZPN Zbigniewa Bońka czy ostatni blamaż Piasta z Riga FC w eliminacjach Ligi Europy. Wrześniowe mecze biało-czerwonych ze Słowenią i Austrią, w których wywalczyliśmy tylko punkt, także nie nastrajają optymistycznie. Pozostaje mieć nadzieję, że nasi reprezentanci staną na wysokości zadania. A my nie będziemy świadkiem „wyścigu żółwi”, gdzie nikt nie kwapi się do wygrywania i miejsca na szczecie ligowej tabeli.