Po fazie grupowej Euro 2020. Polska samotność

Nasza reprezentacja jest jedyną, która wygrała grupę w eliminacjach Euro 2020 i w finałach już po fazie grupowej odpadła. Włochy i Belgia kontynuują serię zwycięstw.


Mistrzostwa Europy na półmetku, a Polski już na turnieju nie ma. Mamy zagranicznego selekcjonera, który potrafi pięknie opowiadać, tylko zespół nie potrafi pięknie zagrać. Najlepiej wychodzą nam przygotowania. Atmosfera na zgrupowaniu jest znakomita, słabe wyniki i gra w sparingach są nieważne. W finałach pokażemy na co nas stać.

I pokazaliśmy kolejny raz. Nawet na 3. miejsce w grupie nie było nas stać. Przed wyjazdem na piątkę się czują, a powracają z dwóją – napisano przed laty o polskich piłkarzach. Szóstki i jedynki wtedy w cenzurkach nie było, a „pała” kojarzyła się z milicjantem.

Kwestia szczęścia

Słyszymy kolejny raz tłumaczenia o braku szczęścia, o tym że mecz nie ułożył się po naszej myśli. Szczęściu trzeba pomagać dobrą grą, a rozwój wydarzeń zależy od koncentracji od pierwszej minuty. Tymczasem na początek nasz bramkarz strzela sobie samobója przechodząc w ten wątpliwy sposób do historii turnieju, a w ostatnim meczu, decydującym o naszym losie, tracimy gola w 2 minucie.

Jeśli my nie mieliśmy szczęścia, to co mają powiedzieć Duńczycy po tym, co ich spotkało w meczu z Finlandią? A jednak potrafili się podnieść i awansować z drugiego miejsca w grupie za najlepszą teraz drużyną świata w rankingu FIFA, Belgią. Co mieli powiedzieć Węgrzy, trafiając do grupy śmierci z mistrzem świata Francją, mistrzem Europy Portugalią i Niemcami? Awansowali na turniej po barażach w Lidze Narodów, ale bez żadnego respektu postawili się wszystkim przeciwnikom i o mało nie awansowali.

Niemcom napędzili strachu na ich boisku, dwukrotnie prowadząc w Monachium. Porażka eliminowała z turnieju zespół Joachima Loewa, który kończy pracę z reprezentacją i pożegnałby się z nią szybciej niż zakładał.

Nie ta bitwa

Węgrzy opuszczają Euro 2020 z podniesioną głową, czego nie można powiedzieć o naszym zespole. My zakwalifikowaliśmy się do finałów jako zwycięzca jednej z grup i jesteśmy jedynym w tym gronie, który już odpadł. Wyprzedziliśmy w kwalifikacjach o 6 punktów Austrię, a teraz to ona jest w 1/8 finału i zagra z Włochami. „Azzurri” odnieśli 11 kolejnych zwycięstw bez straty gola i są wielkim faworytem nie tylko tego meczu.

Pewnie Austria odpadnie, ale jak spadać to z wysokiego konia, a nie ze Szwedami, którym do wygrania grupy niepotrzebny okazał się Zlatan Ibrahimović, „reaktywowany” dla kadry w marcu i potem wyeliminowany z powodu kontuzji. Przed meczem odwoływano się do historii, jak to przed wiekami gromiliśmy Szwedów na polach bitew. Teraz wypada zapytać słowami piosenki „co nam zostało z tych lat?”.

Włosi i Belgowie wygrali w kwalifikacjach wszystkie spotkania i robią to dalej, w sumie mają po 13 kolejnych zwycięstw w Euro 2020. Poza nimi w eliminacjach i finałach grupę wygrała jeszcze Anglia. Chorwacja, Hiszpania i Niemcy zajęły teraz 2. miejsca, Szwajcaria i Ukraina znalazły się wśród czterech reprezentacji awansujących z trzecich miejsc.

Turcja sprowadzona na ziemię

Polska jest największym przegranym Euro 2020, jeśli wziąć pod uwagę wyniki eliminacji. Poza nią odpadły po fazie grupowej także Turcja, Rosja i Finlandia, ale one zakwalifikowały się na turniej z drugich miejsc. Finowie mieli w grupie eliminacji Włochów, mogli liczyć tylko na drugie miejsce i mimo 4 porażek cel osiągnęli. To był ich debiut w finałach wielkiego turnieju i już w premierze odnieśli zwycięstwo po dramatycznym mecz z Danią, gdy zawał serca dopadł na boisku Christiana Eriksena.

Rosjanie w eliminacjach dwukrotnie przegrali z Belgami. Mieli do nich pecha, bo trafili na „Czerwone Diabły” także w grupie finałowej i na dzień dobry dostali drugi łomot w Sankt Petersburgu 0:3 (w kwalifikacjach 1:4). Potem pokonali Finlandię i wylecieli na duńskim dynamicie.

Turcja w tym roku była niepokonana w 6 meczach, w eliminacjach mundialu zdobyła 7 punktów. Były selekcjoner Fatih Terim wspominał przed Euro 2020, że nie zdziwi się, jeśli zobaczy ją w finale na Wembley. Skończyło się na trzech porażkach i jednym golu.

Węgrzy bliscy cudu

W komplecie odpadły zespoły, które na turniej dostały się przez baraże Ligi Narodów. Macedonia Północna była drugim obok Finów debiutantem, gola zdobyła już w premierze z Austrią i jego autorem był kapitan Goran Pandev. Przed meczem z Holandią zapowiedziano, że to jego ostatni występ w reprezentacji i był zaskoczony oraz wzruszony tym, jak pięknie pożegnali go na boisku rywale. A że przy okazji wbili jego drużynie 3 gole, to już inna sprawa.

Powrót Szkotów na salony zakończył się z jednym punktem, ale zdobytym z Anglią na Wembley i to jest powód do dumy. Na swoim Hampden Park dwa razy przegrali z Czechami i Chorwacją. O Węgrach już było – najwięksi wygrani wśród przegranych. Węgierskie dzienniki piszą o wspaniałym zespole, któremu 6 minut zabrakło do cudu na skalę światową, jakim byłoby wyrzucenie z turnieju Niemców i awans.

Po raz drugi feralna dla nich okazała się 84 minuta. Wtedy stracili pierwszego gola z Portugalią, przegrywając 0:3, teraz z Niemcami, którzy wyrównali na 2:2. Węgrzy to nasi rywale w eliminacjach mundialu, z którymi już straciliśmy punkty remisując w Budapeszcie 3:3. Ten turniej na pewno ich wzmocnił, nas – wręcz przeciwnie.

Ukraina dziękuje Szwecji

Teraz o tych, którzy w grze pozostali. W 1/8 finału jest 10 reprezentacji, które grały w tej fazie także przed 5 laty na francuskich boiskach: Portugalia, Włochy, Belgia, Francja, Niemcy, Hiszpania, Anglia, Chorwacja, Szwajcaria i Walia. Po raz pierwszy awansowali z grupy Ukraińcy. To nie udało im się w 2012 roku, gdy razem z Polską organizowali finały.

Teraz awansowali i Polska im w tym pomogła. Ukraińscy kibice na forach internetowych z ironią dziękowali Szwecji, która pokonując Polskę otworzyła im drogę do kolejnej fazy mistrzostw. Teraz to Szwecja będzie kolejnym przeciwnikiem „zbirnej”. Ukraińcy potrzebowali jakiegoś sukcesu po tym, co ich spotkało przed rokiem w Lidze Narodów. Pozytywne wyniki testów przed meczem ze Szwajcarią sprawiły, że zostali ukarani walkowerem i spadli z Dywizji, a Helweci dzięki tej decyzji w niej pozostali.

– Wydaje się, że piłkarska fortuna spłaciła nam dług za wszystkie razy, kiedy była dla nas niesprawiedliwa. Przechodzimy dalej w pewnej mierze nie bez uśmiechu losu, ale na pewno jest to zasłużone – stwierdził prezydent Ukrainy Wołodymir Zelenskij.

Co z wirusem?

W marcu w eliminacjach mundialu zagraliśmy z Węgrami w Budapeszcie bez kibiców, remisując 3:3. Teraz UEFA nie postawiła ograniczeń dla Puskas Areny. Trzy rozegrane tam mecze zgromadziły ponad 167 tysięcy widzów! Atmosfera była niesamowita, można się tego spodziewać także w niedzielę, gdy zagrają tam Holendrzy z Czechami.

Na innych stadionach są limity, ale nawet mniejsza liczba widzów potrafiła stworzyć zupełnie inny klimat do gry. Jednak obserwując radosne chwile na trybunach rodzi się obawa, że zostanie to wykorzystane przez polityków, którzy zapowiadają czwartą falę pandemii i kolejną serię szczepień. Trudno o lepszy pretekst, już pojawiają się takie głosy z Anglii i Niemiec. Kibice na trybunach w większości nie mają maseczek, miał być zachowany dystans.

W Budapeszcie to niemożliwe, ale na stadionach gdzie jest limit widzów też tego się nie przestrzega, zwłaszcza w sektorach za bramkami. Na trybuny wpuszczani są zaszczepieni kibice lub mający negatywny wynik testu. Ale kto zaręczy, że kibic zdrowy w poniedziałek nie będzie pozytywny we wtorek? Dwaj angielscy piłkarze po meczu wymienili uściski ze Szkotem i następnego dnia okazało się, że ma pozytywny wynik testu i zostali skierowani na kwarantannę.

Wśród kibiców takie przypadki pewnie można liczyć w tysiącach, co może być pretekstem do przedłużenia ograniczeń w nadchodzącym sezonie.


Liczba

94

BRAMKI zdobyto w 36 meczach fazy grupowej, co daje średnią 2,61 na spotkanie. Najlepsza skuteczność była w grupie F, zwaną „grupą śmierci”, gdzie padło 20 goli. Dokładanie połowę z tego uzyskano w najmniej skutecznej grupie D. Były dwa bezbramkowe wyniki – w wyspiarskich derbach Anglii ze Szkocją i w meczu Hiszpanii ze Szwecją.


Gratulacje dla Ronaldo

Po fazie grupowej liderem klasyfikacji strzelców jest Cristiano Ronaldo, który zdobył gole we wszystkich meczach: dwa z Węgrami, jednego z Niemcami i dwa z Francją. Na Euro 2016, gdy Portugalia zdobyła mistrzostwo, uzyskał tylko 3 bramki. W sumie w finałach mistrzostw Europy kapitan reprezentacji Portugalii zdobył ich 14 i jest rekordzistą. Dodając mundiale ma w wielkich turniejach 21 trafień i to też najlepsze osiągnięcie.

W spotkaniu z Francją (2:2) oba gole zdobył z rzutów karnych, a drugi pozwolił mu wyrównać światowy rekord, którym szczycił się dotąd Irańczyk Ali Daei. 52-letni teraz Daei dla reprezentacji strzelił 109 bramek 149 meczach. Ronaldo potrzebował do tego 178 gier.

Fot. twitter.com/euro2020

„Gratulacje dla Cristiano Ronaldo, któremu brakuje jednej bramki, żeby zostać rekordzistą w liczbie goli w rozgrywkach międzynarodowych. Jestem zaszczycony, że to niezwykłe osiągnięcie dzielę z Ronaldo, wielkim mistrzem futbolu, który inspiruje ludzi na całym świecie” – napisał na Instagramie Ali Daei. Obie bramki dla Francji zdobył Karim Benzema, są to jego pierwsze trafienia dla reprezentacji od 6 lat.

Czołówka strzelców

5 – Cristiano Ronaldo (Portugalia)

3 – Robert Lewandowski (Polska), Romelu Lukaku (Belgia), Patrick Schick (Czechy) Georginio Wijnaldum (Holandia), Emil Forsberg (Szwecja)


Fot. twitter.com/euro2020