Po przerwie Cracovia stłamsiła rywali

 

Nim sędzia Szymon Marciniak dał znak do rozpoczęcia meczu, minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego w tym tygodniu generała Tadeusza Bieńkowicza (pseudonim Rączy), żołnierza Armii Krajowej i kawaler Orderu Virtuti Militari. Zmarły w tym tygodniu gen. Bieńkowicz dożył 96 lat!

Trener gospodarzy Michał Probierz musiał znaleźć zastępcę dla środkowego obrońcę, Davida Jablonsky’ego, który w meczu z Koroną Kielce w poprzedniej kolejce został ukarany czerwoną kartką, zaś Komisja Ligi zdyskwalifikowała go na trzy mecze.

Z problemami natury personalnej borykał się także szkoleniowiec Śląska, Vitezslav Laviczka. Kilku jego podopiecznych dopadła grypa i do ostatniej chwili zwlekano z ustaleniem podstawowej jedenastki.

Głównym problemem gości była obsada pozycji środkowego napastnika, ponieważ z chorobą walczył Mateusz Cholewiak, który w poprzednim meczu z Lechem Poznań udanie zastąpił kontuzjowanego Erika Exposito. Klubowi lekarze stanęli na wysokości zadania i postawili na nogi wychowanka MOSiR-u Jasło. Ten jednak był tylko cieniem samego siebie z poprzedniego meczu.

O ile do przerwy wrocławianie jeszcze jakoś trzymali fason i nie dali się zaskoczyć rywalom, to po przerwie dominacja „Pasów” była zdecydowana i w zasadzie jedyną zagadką był moment, kiedy Matusz Putnocky będzie musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Stało się to w 57 minucie, gdy golkiper Śląska po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wypiąstkował piłkę na oślep. Miał pecha, bo futbolówkę przejął Tomas Vestenicky i z 15 metrów silnym strzałem posłał ją do siatki.

Zasłużone zwycięstwo gospodarzy przypieczętował ich najlepszy snajper, Rafał Lopes w 74 minucie. 28-letniemu Portugalczykowi wrzucił piłkę na głowę z kornera Sergiu Hanca, a ten po raz drugi zmusił do kapitulacji Putnocky’ego. Był to pierwszy kontakt z piłką Lopesa po wejściu na boisko z ławki rezerwowych. Mecz zakończył się nieprzyjemnym zgrzytem, bo w doliczonym czasie gry za brutalny faul na Ołeksiju Dytiatjewie sędzia Szymon Marciniak odesłał pod prysznic Filipa Markovicia.

 

Cracovia – Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)

1:0 – Vestenicky, 57 min (bez asysty), 2:0 – Rafael Lopes, 74 min (głową, asysta Hanca).

CRACOVIA: Pesković – Rapa, Helik, Dytiatjew, Pestka – Hanca, Gol, Lusiusz (71. Rafael Lopes), van Amersfoort, Siplak (70. Wdowiak) – Vestenicky (85. Piszczek). Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Hroszszo, Strózik, Rakoczy, Rubio, Ferraresso, Dimun.

ŚLĄSK: Putnocky – Dankowski, Puerto, Golla, Sztiglec – Mączyński, Żivulić (79. Marković) – Pich (65. Musonda), Chrapek (14. Łabojko), Płacheta – Cholewiak. Trener Vitezslav LAVICZKA. Rezerwowi: Kajzer, Pawelec, Bergier, HołowniaS, Gąska, Samiec-Talar.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów 7836. Żółte kartki: Lusiusz (38. faul), Siplak (44. faul), Pestka (65. faul), Dytiatjew (68. faul) – Cholewiak (20. faul), Golla (25. faul), Puerto (28. faul), Żivulić (49. faul); czerwona kartka: Marković (90+2. faul).
Piłkarz meczu – Sergiu HANCA.

Na zdjęciu: Tomas Vestenicky (z prawej) strzelił pierwszego gola dla Cracovii w ważnym meczu ze Śląskiem.

Głos trenerów

Vitezslav LAVICZKA: – Cracovia wygrała, bo pokazała więcej jakości. Pierwsza połowa była według mnie wyrównana. Obie drużyny walczyły, miały swoje okazje. W II połowie, zwłaszcza na początku, gospodarze mocno nas przycisnęli. Pierwszy kwadrans był dla nas trudny i Cracovia zasłużenie objęła prowadzenie. Drugi gol to stały fragment gry, wiedzieliśmy, że to mocna strona rywala, ale nie zatrzymaliśmy jej w tym przypadku.

Nie mieliśmy dziś odpowiedniej jakości z przodu, by zareagować i odpowiedzieć. Gratulacje dla Cracovii, wygrał dziś lepszy zespół. Zrobiliśmy w tej części sezonu dużo dobrej roboty. Dziś się nie udało, ale pokazaliśmy dobrą grę w wielu spotkaniach. Teraz ważne będzie dobrze się zregenerować, odpocząć i dobrze przygotować się do kolejnej fazy sezonu.

Michał PROBIERZ: – Zrobiliśmy kolejny krok, bo wygraliśmy bardzo ważny mecz. To było zwycięstwo nie za trzy, ale za cztery punkty, bo mamy lepszy bilans dwumeczu ze Śląskiem, co może być cenne. Jako zespół zaprezentowaliśmy się dobrze, graliśmy agresywnie, było dużo dośrodkowań.

Od pierwszej do ostatniej minuty mieliśmy mecz pod kontrolą. Można się cieszyć, że tak zakończyliśmy ten rok, choć mi jeszcze „nie puściło” po porażce w Kielcach. Cieszymy się, że na koniec roku jesteśmy na drugim miejscu, ale ja powiedziałem chłopakom w szatni, że naszym celem było pierwsze. Przez to przegrałem zakład z kolegą i muszę mu postawić dobrą whisky.