Po Pucharze Świata. Mordęga na koniec

Kamil Stoch, trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ przyznał, że końcówka sezonu i skoki w Planicy były dla niego bardzo nieudane.


Na pewno nie tak polscy skoczkowie wyobrażali sobie finałowe zawody Pucharu Świata. Siódme miejsce Piotra Żyły w piątkowym konkursie, to najlepszy wynik indywidualny, a w rywalizacji zespołowej „biało-czerwoni” zajęli dopiero szóste miejsce. A przecież w tym sezonie, jeżeli chodzi o zawody zespołowe, nie schodzili z podium. Dlaczego finał sezonu aż tak bardzo nie wyszedł naszym zawodnikom?

– Cóż, chciałoby się, aby nasza drużyna była wyżej. By starty indywidualne były lepsze. Szóste miejsce, to nie jest coś miłego, ale tak już niestety bywa. Na tyle było chłopaków stać. Niezbyt dobry skok oddał Piotr Żyła. Na pewno dalej mógł skoczyć Dawid Kubacki. Andrzej Stękała oddał dobrą próbę, a Kuba Wolny spisał się nieźle, choć to nie wystarczyło – w ten sposób nasz udział w drużynówce skomentował Adam Małysz, dyrektor PZN ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej.

Przypomnijmy, że przeniesiona z soboty rywalizacja drużynowa była setnym takim konkursem z udziałem naszej drużyny. Polacy spisali się w nim najsłabiej od lutego 2020 roku, kiedy to również zajęli szóste miejsce podczas konkursu w Lahti.

Koszmar i dramat

Po raz pierwszy od lutego 2015 roku, z kolei, w składzie polskiej drużyny zabrakło Kamila Stocha. Przeszło pięć lat temu lidera zespołu zabrakło podczas konkursu w Kuopio. Później skakał w niej zawsze i zazwyczaj był pierwszoplanową postacią. Ale w Planicy, co sam przyznał otwarcie, po prostu się męczył. W ostatnim w konkursie w sezonie zajął 20. miejsce.

– Tegoroczny mój pobyt w Planicy, to jest jeden wielki koszmar i dramat. Którego nie wyśniłbym sobie w najczarniejszych snach. Jakoś udało się to jednak przetrwać i stoję o własnych siłach. Muszę przyznać, że nie wiem, z czego to wszystko wynikało – powiedział Kamil Stoch. – Najbardziej brakowało mi… dobrych skoków. Dobrej energii na progu i pozycji najazdowej. Było zbyt wiele elementów, które nie zagrały. Na razie nie chcę w to wnikać. Na razie chcę odpocząć i zapomnieć o tym, co się w Planicy wydarzyło. Dla mnie była to jednak wielka mordęga – podkreślił najbardziej utytułowany z polskich skoczków.

Który jednak sezonu skreślać i uznać go za zły nie może. Wygrał przecież, w pięknym stylu, Turniej Czterech Skoczni, a na mistrzostwach świata w Oberstdorfie, wraz z kolegami, zdobył medal w konkursie drużynowym. – Było wiele dobrych momentów i radosnych chwil. Nie zabrakło jednak trudnych sytuacji, z których trzeba było się wygrzebywać – powiedział trzykrotny mistrz olimpijski. Który, pomimo słabej końcówki sezonu, nie załamuje rąk.

– Jeśli ktoś mówi, że nadal jestem zawodnikiem ścisłej światowej czołówki, to mnie takie słowa budują. I dziękuję za nie. Nie zmienia to jednak faktu, że jest mi przykro. Wyjeżdżam z Planicy z totalnym niesmakiem, bo jest to dla mnie miejsce magiczne – przesądził Kamil Stoch.

Finał nie taki, ale medale były

Trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ wyraził nadzieję, że po chwili odpoczynku z nową energią przystąpi do przygotowań do kolejnego sezonu. – Mam plan, by sprawić sobie jeszcze kilka, albo kilkanaście fajnych skoków – Stoch zdobył się w końcu na uśmiech, ale generalnie przeważał u niego smutek. Podobnie, zresztą, jak u trenera Michala Doleżala.

– Na pewno ta końcówka sezonu nie poszła tak, jak byśmy chcieli. Zawsze chcemy rywalizować o podium. W każdym konkursie, bo wiemy, że nas na to stać. Skończyło się jednak tak, jak się skończyło. Każdy z naszych zawodników, który wystąpili w drużynie, miał w Planicy dobre skoki. Kamil Stoch i Klimek Murańka męczyli się na skoczni – podkreślił szkoleniowiec reprezentacji Polski, który na pewno ma o czym myśleć. Sezon dobiegł już wprawdzie końca, ale zbyt dużo wolnego nasi skoczkowie mieć nie będą.

Dokładnie jeszcze nie wiadomo, kiedy Polacy rozpoczną przygotowania do kolejnego sezonu, ale wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ważny to będzie czas. Bo już za niespełna 11 miesięcy czeka skoczków narciarskich impreza czterolecia, a więc igrzyska olimpijskie w Pekinie. To impreza docelowa dla Doleżala i jego podopiecznych.

W tym roku czeski szkoleniowiec pokazał, że potrafi dobrze przygotować zespół do najważniejszych zawodów. Polacy zdobyli dwa medale mistrzostw świata, a także jeden medal mistrzostw świata w lotach narciarskich. Z całą stanowczością można powiedzieć, że pomimo słabej końcówki, sezon w wykonaniu polskich skoczków był dobry.




Na zdjęciu: Finał sezonu w Planicy nie wyszedł Kamilowi Stochowi, ani też żadnemu z polskich skoczków.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus