Po raz pierwszy, czy po raz ósmy – walka o tytuł F1
Formuła 1 od lat nie generowała tylu emocji jak w tym roku. Walka o tytuł pomiędzy Lewisem Hamiltonam a Maxem Verstappenem przeniosła się do ostatniego wyścigu, który odbędzie się w Abu Zabi już 12 grudnia.
Lewis Hamilton po znakomitych trzech ostatnich wyścigach, w których zajął pierwsze miejsce zrównał się punktami z liderem klasyfikacji, Maxem Verstappenem. Przed rozstrzygającym GP Abu Zabi obaj mają po 369,5 pkt. O zwycięstwie w klasyfikacji generalnej zdecyduje więc to, który z kierowców pierwszy przyjedzie na metę. Co ciekawe, w przypadku gdyby obaj nie ukończyli wyścigu puchar trafiłby w ręce Verstappena, bowiem zgromadził on na koncie więcej wygranych (9 w stosunku do 8 Hamiltona).
Cztery wyścigi przed końcem sezonu Holender miał już zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, prowadząc nad Anglikiem 19 punktami. Do tego doszły 2 kolejne za sprint w Brazylii. Jednak to właśnie tor w Interlagos, który miał przemawiać na korzyść Red Bulla okazał się pierwszym z trzech, które przyniosły sukces Mercedesowi. Na korzyść wpłynęła wymiana jednostki napędowej w bolidzie Hamiltona, dzięki której mimo cofnięcia o 15 pozycji zdołał on wyprzedzić wszystkie samochody w stawce i wjechać na metę jako pierwszy.
Po wyścigu w Brazylii głośno mówiło się o tylnym skrzydle w samochodzie Anglika. Red Bull wysnuł hipotezę jakoby na wysokie prędkości na prostych Mercedesa miało wpływ elastyczne tylne skrzydło. I choć ostatecznie nie zostało to potwierdzone to przewaga niemieckiego zespołu była niepodważalna, a szanse na obronę tytułu przez Hamiltona momentalnie wzrosły.
Nie da się ukryć, że szczęście nie uśmiechało się w tym sezonie do Holendra. Podczas Grand Prix w Baku, na cztery okrążenia przed metą w bolidzie Verstappena pękła lewa tylna opona, która zakończyła jego jazdę po zwycięstwo. Z kolei po kraksie na węgierskim Hungaroringu, jadący uszkodzonym autem Verstappen uzyskał dopiero dziewiątą lokatę. Czarę goryczy przelał przedostatni wyścig w GP Arabii Saudyjskiej.
Lider klasyfikacji musiał dwukrotnie oddać pozycję Brytyjczykowi za niebezpieczne manewry i ostatecznie otrzymał 15 sekund kary. Wielu obserwatorów jest zdania, że sędziowie pokazali się w ubiegły weekend od najgorszej strony, nie panując nad tym co dzieje się na torze i podejmując mocno kontrowersyjne decyzje (m. in. nie karząc Hamiltona za przewinienia podczas wyścigu i kwalifikacji, a całą winą obarczając Holendra).
Decyzje, słuszne czy nie, zostały już jednak podjęte i tak oto przed ostatnim wyścigiem w sezonie mamy to, na co czekaliśmy długie lata. W końcu, po 7-letniej dominacji Mercedesa, doczekaliśmy się prawdziwych sportowych emocji, i to do samego końca.
Fani Holendra są zdania, że Verstappen zasłużył na zwycięstwo, gdyż w całym sezonie jeździł bardzo równo i pokazał prawdziwy charakter F1 – ryzykowną jazdę i spektakularne popisy jazdy. Trudno jednak nie docenić Hamiltona, zwłaszcza w końcówce sezonu. Brytyjczyk pokazał, że nie ma zamiaru odpuścić, podobnie jak Mercedes, który jest na najlepszej drodze do wygrania klasyfikacji konstruktorów.
Polscy bukmacherzy typują, że puchar dla najlepszego kierowcy 2021 – już po raz ósmy – trafi w ręce Hamiltona. Szczegółowe informacje o szansach obu kierowców znajdziesz w artykule o kursach bukmacherskich na F1.
Brytyjczyk ma z pewnością lekką przewagę. Na pewno dysponuje lepszym bolidem, ze świeżym silnikiem. Na korzyść Mercedesa przemawia także sam tor w Abu Zabi, który posiada kilka długich prostych, na których Red Bull jest zdecydowanie wolniejszy. Jednak żywotność jednostki napędowej ma swoje granice i z wyścigu na wyścig jest coraz mniejsza. Zaledwie kilka miesięcy temu niemiecki zespół miał problemy z gwałtownym spadkiem mocy silnika i sytuacja może się powtórzyć.
Verstappen jest z kolei mocno zmotywowany i naszym zdaniem postawi wszystko na jedną kartę, czyli ostrą walkę na torze. Warto dodać, że mimo pięciu triumfów Hamiltona na torze Yas Marina w zeszłym roku to Holender dojechał tu na metę jako pierwszy. Jak będzie w tym roku? Przekonamy się już w najbliższą niedzielę.
Materiał powstał we współpracy z Mahalo Media
Fot. PressFocus