Po spadku – czas na decyzje

Gdy dąbrowianki na otwarcie sezonu przegrały na własnym parkiecie z Muszyną 2:3, nikt wówczas nie spodziewał się, że będzie to dla nich zjazd po równi pochyłej. Zakończyły ten nieudany sezon porażką z Treflem Proximą Kraków również po tie-breaku. Pożegnanie było smutne… I teraz będziemy czekali na decyzje działaczy, którzy muszą się jasno określić, co do przyszłości zespołu.

Miejscowe pojawiły się na parkiecie mocno zmotywowane i wcale nie zamierzały rywalkom ułatwiać zadania. Od początku były nastawione na twardą walkę i objęły prowadzenie 8:2. W tym momencie chyba uwierzyły, że wszystko pójdzie łatwo. Moment dekoncentracji oraz błędy w przyjęciu sprawiły, że przewagę roztrwoniły (21:21). Od tego momentu rozpoczęła się gra punkt za punkt. Patrycja Polak i Aleksandra Lipska były jednak skuteczne i po ich akcjach MKS wygrał pierwszą partię. Ta ostatnia błysnęła w ostatnich dwóch akcjach. Najpierw skutecznie zaatakowała, a chwilę potem do spółki z Natalią Perlińską popisały się blokiem.

Pojawiła się iskierka nadziei, że pożegnanie z LSK będzie honorowe i nieco bardziej radosne niż całe rozgrywki. Nadzieja błyskawicznie zgasła, bo przyjezdne szybko chciały pokazać, kto wyżej jest w tabeli i kto powinien rządzić na parkiecie. Tak też było, bo ekipa Alessandro Chiappiniego seryjnie zdobywała punkty, zaś miejscowe siatkarki były zupełnie bezradne. Zmiany nie przynosiły żadnych efektów, zaś punkty głównie zdobywały z błędów rywalek. I tym sposobem uciułały zaledwie „dychę”, co i tak jest wynikiem kompromitującym. Trudno się dziwić skoro przyjęcie było na poziomie 14% (!), w tym 5% perfekcyjnego! Natomiast atak była na poziomie 11% i te liczby mówią same za siebie.

W kolejnej odsłonie było już nieco lepiej, by nawiązać rywalizację z zespołem bardziej wyrównanym i nie popełniającym błędów własnych (zaledwie 4). To właśnie one oraz nieskuteczny blok sprawiły, że krakowska ekipa była niezagrożona. Mało kto oczekiwał, że wszystko zakończy się po tie-breaku, ale ambitne dąbrowianki podjęły walkę i niemal przez cały czas gra toczyła się punkt za punkt. W końcowych fragmentach czwartego seta znów z dobrej strony pokazała się Lipska. Jednak decydująca odsłona należała już do bardziej doświadczonych krakowianek. Szybko sobie wypracowały przewagę i potem już tylko kontrolowały sytuację. Dąbrowianki opuszczały boisko smutne, bo z najwierniejszymi kibicami chciały się pożegnać zwycięstwem.

 

MKS Dąbrowa Górnicza – Trefl Proxima Kraków 2:3 (27:25, 10:25, 17:25, 25:22, 7:15)

DĄBROWA GÓRNICZA: Grbac, Lipska (17), Purchartova (5), Martiniuc (16), Polak (13), Perlińska (5), Drabek (libero) oraz Ciesiulewicz, Tobiasz (2), Dreczka (2). Trener Andrzej STELMACH.
KRAKÓW: Talas, Paszek (10), Clement (5), Pavan (5), Brzezińska (12), J. Łukasik (15), Kulig (libero) oraz M. Łukasik (24), Budzoń (5), Słonecka (1). Trener Alessandro CHIAPPINI.
Sędziowali: Marcin Myszkowski i Anna Niedbał (oboje Warszawa). Widzów 500.
Przebieg meczu
I: 10:6, 15:11, 20:17, 27:25.
II: 5:10, 6:15, 6:20, 10:25.
III: 5:10, 10:15, 13:20, 17:25.
IV: 9:10, 14:25, 19:20, 25:22.
V: 2:5, 3:10, 7:15.
Bohaterka – Adrianna BUDZOŃ.